Czułem że więzi między mną, a Vanillite'm się zacieśniały. Cieszyło mnie to oczywiście. Szedłem średniej szybkości spacerkiem, aby za szybko nie zmęczyć siebie i startera. Przystanąłem i opierając się o drzewo wyjrzałem zza niego z ciekawością. Ujrzałem poke-kaktusa który wyjadał jagody z krzaka. Jednak on mnie kompletnie nie interesował, kiedy zauważyłem że stoi koło niego niepozorny grzybek - Foongus. Zniechęciło mnie trochę że ci dwaj mogą mieć coś ze sobą wspólnego. Powoli przeszedłem na frontową część tego drzewa, zaraz przed poke-grzybem. Usiadłem na trawie podpierając się o korę. Pokazałem mu znacząco, aby podszedł do mnie ruchem palca, lecz tak dyskretnie żeby ten kaktus nie czepił się mnie.

Starałem się go zbytnio nie stresować. Zmartwił mnie trochę karcący wzrok kaktusa, ale cóż nie on był moim celem. Poke-grzybek był strasznie nieśmiały, więc zacząłem mówić przyciszonym głosem:
- Cześć, jak się miewasz?

Życzliwość grzyba mnie mocno zaskoczyła, pozytywnie oczywiście. Muszę przykuć do niego większą uwagę, jednak cały czas obserwowałem mojego lodowego rożka która zajadał jagódki. Kaktus nie wyglądał jak przyjazna istota. Dyskretnie zaalarmowałem startera, aby odsunął się deczko od kłującego gościa, bo najwyraźniej mu przeszkadzał. Zainteresowanie Foongus'em nie przeszło.
- A co tu właściwie robisz? - zapytałem grzybka.

Zachowanie tego pokemona było trochę dziwne. Wstydził się że mieszka z Maractus'em? Nie miałem pojęcia. Odsunięcie się rożka od wcinającego jagody kaktusa, dało mi małą ulgę - myślałem że uniknę kłopotu z tymże jagodożernym stworem. Dalej na pierwszym miejscu był jednak grzyb.
- Jeżeli chcesz i masz na to ochotę, możesz wskoczyć do mojej poke-kuli i zacząć podróżować ze mną.

Spodziewałem się takiego przebiegu zdarzeń. Wstałem, aby mieć kontakt wzrokowy z jagodożercą. Pierwszym pomysłem było to że on nęka tego małego grzybka i nie chce puścić go dalej.
- Kaktusie! Nie możesz decydować za Foongus'a! Musisz mu pozwolić wybrać czy chce ze mną iść czy zostać z takim katem jak ty.

Byłem dość zaskoczony i skonfundowany następującymi wydarzeniami. Nie miałem pojęcia o co chodzi, jednak jakieś ciche podejrzenia oczywiście miałem. Mam nadzieję że moje starania nie poszły na marne. Uśmiechnąłem się szczerze do grzyba i zapytałem z ciekawością:
- To jak robimy, idziesz ze mną, kolego?

Chciałem poznać ten warunek, ponieważ nie do końca wiedziałem o co chodzi przez co dziwnie się czułem.
- Jaki to warunek muszę spełnić, abyś dołączył do mojej drużyny?