Pokemon Unova History

Przeżyj przygodę w regionie Unova

Ogłoszenie


#57 2012-10-19 22:08:31

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Nie wiem czemu ale znowu mam wenę do pisania po przeczytaniu twojego opowiadania.
Ogólnie dobre opowiadanie c...

White - 700zł


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#58 2012-10-20 22:18:06

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Dzisiaj wystąpi gość specjalny Moon już od dawna planowałem dodanie tej osoby..., a także będzie wspomniane o osobie która wystąpi w następnym epizodzie .
Zachęcam do czytania jeśli w ogóle Ktoś To Czyta?

Rozdział 6
Tytuł: Zaskakujący charakter czyli nowa osoba!



Noc była okropna miałem szame koszmary z jakąś chyba dziewczyną lecz nie potrafiłem jej rozpoznać ponieważ wszystko było bardzo zamazane.
________________________

Nastał nowy cudowny dzień chociaż słowo cudowny nie za
bardzo pasuje do dzisiejszego dnia ponieważ za oknem pada, pada deszcz, a ciemne chmury pokrywają niebo, a także panuje zowierucha i wszystko jest przyszarzałe, smutne i w ogóle takie jakeś beż życia Po prostu umierać nie żyć - Pomyślałem i zabrałem się do przy gotowania na ten nowy dzień.
Przez cały czas myślałem o moich dzisiejszych nocnych koszmarach, myślałem że może mają jakiś głębszy sensz, ale jednak doszłem do wniosku że są to tylko zwykłe straszne sny spowodowane przemęczeniem i ostatnimi zdarzeniami.
Po skończeniu przygotowań ruszyłem wraz z moim Axew'em na ramieniu w stronę recepcji...
- Dzień dobry siostro Joy
- Dzień dobry chłopcze jak mineła ci noc?
- Okropnie miałem szame koszmary
- To przykre ja po prostu nienawidzę koszmarów, raz miałam koszmar że goni mnie...
- Siostra nie mogła dokończyć ponieważ do PC wbiegła jakaś przemoczona czarnowłosa dziewczyna, z dużymi czerwonymi oczyma, bladą twarzyczką która wydała mi się dziwnie znajoma i mimo przyjaznego uśmieszku, który gości na jej twarzy wzbudziła we mnie wewnętrzny niepokój.
Dziewczyna podbiegła do Siostry Joy i zapytała:
- Witaj siostro czy mogła byś się zająć moimi Pokemonami?
- Witaj oczywiście ze zajmę się twoimi Pokemonami. Zaczekaj tu chwilkę.
- Ok dobrze siostro Joy.
- Siostra poszła do pokoju zająć się Pokemonami dziewczyny która zauważyła że ciągle się na nią gapię i fukneła w moią stronę:
- Co się gapisz?!
- Ja?! Gapić? Ja ten tego... No... Sorka
- Śmieszny jesteś =), a tak w ogóle to jestem Annabell ale dla przyjaciół Moon, a ty?
- Ja jestem Creazy dla przyjaciół Creazy , a to mój Axew zwany Fun.
- Tak domyśliłam się że to Axew, też jestem z Unovy.
- Naprawdę? A co cię sprowadza aż do Kanto?
- Chęć przygody i załatwieniu kilku spraw , a ciebie?
- Ja tu jestem tak jakby w celu załatwienia kilku spraw.
- Yhmm... Wiesz co, mam dla ciebie propozycje.
- Jaką?
- Powiem ci później narazie muszę trochę wypocząć, o idzie siostra Joy.
- No dobrze będę czekać w pokoju numer 5 albo gdzieś tu na recepji, w każdym bądź razie będę ciągle w PC bo na taką pogodę nie ma co wychodzić.
- Dobra... Siostro jak tam moje Pokemony?
- Czują się świetnie, o to one.
- Dziękuję siostro, a są jakieś wolne pokje?
- Oczywiście, proszę o to klucz do pokoju numer 7.
- Dziękuję siostro
- Nie ma za co , ja muszę iść załatwić robotę papierkową, do zobaczenia wam.
- Do zobaczenia siostro Joy.
- Pa siostro.
- Zobacz jak fajnie się złożyło mamy pokoje blisko siebie he he...
- Ta ekstra
Yyyyaaa... Sorka jestem zmęczona idę się przespać, Pa do zoba.

- Do miłego
- Hi hi
- Moon poszła, i mimo tej rozmowy mój wewnętrzny nie pokój pozostał lecz postanowiłem to zignorować.
Spojrzałem na zegar wiszący na recepji który wskazuje godzinę 10:33.
- Co będziemy robić Axew?
- Ax Axju
- Odpowiedział mój towarzysz - Choć pochodzimy sobie po Centrum Pokemon. - Powiedziałem i wędrowaliśmy po budynku aż o godzinie 14:20 (To co robiliśmy wcześniej to czysta nudna tajemnicza ), doszliśmy do miejsca na treningi gdzie trenowało wielu trenerów ale moją uwagę przyciągnął chłopak trenjący razem ze swoim Eevee, wykazywali się wielkim zapałem do treningu i wytrwaniem. Obserwowałem i ch trening do godziny 16:06 gdy to usłyszałem głos Moon który mnie wołał:
- Tu jesteś! Wszędzie cię szukałam.
- O wstałaś, a gdzie szukałaś?
- Jak to gdzie w pokoju i na recepji.
- Yhm... Jaką propozycję dla mnie miałaś?
- Dobra słuchaj uważnie tutaj nie daleko jest cmentarz co nie?...
- Tak i co z tego?
- Cicho nie przerywaj mi tylko słuchaj! Jest cmentarz, a ja marzę o Pokemonie duchu i chcę jednego sobie złapać w tym szęk ze boję się iść sama i tu jest pytanie do ciebie, poszedł byś zemną?
- Spoko, możemy iść teraz już prawie nie pada a...
- A zapomniała bym chcę tam iść w nocy gdzieś tak po 22.
- Eee... Spoko nie jestem tchórzem, to gdzie mamy się spotkać?
- Wiem że niejesteś tchórzem ...
O 22:30 na tyłach PC i beż żadnych Pokemonów na wierzchu, więc będziesz musiał schować tego małego słodziaka , ok?

- Co otym myślisz Fun?
- Axju ju Ax
- Dobra więc jesteśmy umówieni...
- Urwała cmokneła mnie w policzek i jeszcze dopowiedziała - ...lepiej idź się wyspać bo to będzie długa noc. - Powiedziała i pobiegła w głąb PC.
- eee... No to idziemy Axew. - Poszedłem do swojego pokoju i jeszcze przez dwie godziny oglądałem TV, a następnie postanowiłem się przespać...

***


Zowu miałem sen tylko tym razem śniło mi się ze stoje w białej mgle w której w oddali stoi biała postać praktycznie nie do zauważenia. Gdy ta postać zaczeła iść w moim kierunku dostrzegłem ze mam maskę zakrywającą tarz...
- Przestań mnie lizać mamo jeszcze pięć minut!
- Axju?
- Chwila, zaraz sorki Fun xD, ej którą mamy godzinę? O boże 22:10! Szybko musimy się przygotować!
- Starałem się szybko działać lecz jak to mówią "Gdy się cłowiek śpieszy to się djabeł cieszy" koniec końców przygotowałem się i na miejsce Dotarłem spóźniony bo o 22:45, zaczołem nawoływanie Moon:
- Moon! Jesteś tu? Moooo?! Halo! Mo...
- Weź się nie drzyj bo wszystkich pobudzisz!
- Dobra już będę ciszej, to co idziemy?
- No przecież właśnie po to tu przyśliśmy, choć.
- Powiedziała i ruszyła a ja za nią. Na miejsce dotarliśmy po 23, a dokładnie o 23:20.
- Dobra to jaki Pokemon cię interesuje?
- No weź stoimy dopiero ledwie co po za główną bramą musimy wejść głębiej!
- Dobra to choćmy
- Poszliśmy, ja z każdym krokiem myślałem ze to jednak był błąd przychodzić tutaj ale nie dałem tego po sobie poznać i szedłem dalej. Moon w tym czasie nuciła sobie jakąś piosenkę. Szedliśmy dalej gdy nagle moją uwagę przykół otwarty grób, odrazu zafascynowany tym faktem przystanołem i zaczołem się gapić jak głupi do sera w nadzieji że coś zobaczę.
- Moon weź obcaj otwarty grób! Moon? Moon?! Gdzie jesteś? To nie pora na zarty! - Zaczołem się obracać w czelu odnalezienia Moon niestety nic nie usłyszałem i znowu głupio patrzyłem na grób gdy nagle usłyszałem znajomy głos Moon:
- Słodkich snów Creazy Steelu!
- Co...
- Niedokończyłem ponieważ oberwałem monym uderzeniem w głowę czymś tardym.

***


Obudziłem się z okropnym bólem głowy i na dodatek zamknięty w jakiejś skrzyni O mój boże jestem chyba w trumnie! - Pomyślałem i zaczołem się wiercić gdy nagle jakiś dziwny gaz uwolnił się z wieka trumny, gaz który natychmiastowo mnie uśpił
- Z z z...

***


~Chlup~
- Wstawaj nędzny szczurze! Ha ha
- Co jest gdzie ja jestem?!
- Krzyknołem oblany zimną wodą, okazało się ze jeste przywiązany do Krzyża na szczycie jakiejś góry. Właśnie wschodziło słońce.
- O wstałeś mój ty śliczny robaku! Ha ha
- Wypóść mnie! Kim ty jesteś?!
- Nigdy! Kimś kto skończy twój byt wybrańcze! I przejmie twoją energię! Ha ha!
- Co?
- Nie uzyskałem odpowiedzi tylko cios w twarz, krew się rozbryzła, a Moon odwruciła się i wyjeła jaiś miecz następnie skierowała go w moją stronę i przyłożyła go do mojej brody i powiedziała:
- Nikt ci już nie pomoże... - - Ja mam tak zginąć? - Pomyślałem gdy nagle...

CDN


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#59 2012-10-21 10:18:33

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Nie bd dodawać komentarzy, bo zwykle wynikają z tego kłótnie...

700 zł


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

#60 2012-10-26 21:31:27

Tony

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

41207326
Zarejestrowany: 2012-10-09
Posty: 91
Punktów :   

Re: Komisariat

Pierwszy rozdział mojej przygody musi mieć gościa czyli White Alonzo.

Rozdział 1: Sam początek!
Gdy szedłem do profesora Oak'a, napotkałem dziewczynę.
-Cześć! Jak masz na imię?-Spytałem.
-Jestem White, idę właśnie do profesora po pokemona startera. A ty jak masz na imię?-Spytała dziewczyna.
-Mam na imię Antony, ale mów mi Tony. Ja też wybieram się do profesora Oak'a. Może pójdziemy tam razem?-odpowiedziałem i zapytałem.
-Oczywiście w grupie zawsze raźniej . -odpowiedziała.
Po dojściu na miejsce profesor Oak miło nas przywitał, gdy podeszliśmy do stołu z Poke ball'ami, leżały tam trzy ball'e:
1.Charmandera,
2.Bulbasaura,
3.Squirtle.
-Ja poproszę o Charmandera.-Powiedziałem.
-Więc w takim razie, ja chcę Squirtle.-Powiedziała White.
Zaraz po wyjściu zobaczyliśmy Oficer Jenny i podeszliśmy do niej.
-[b]Dzień dopry, pani oficer.
-Przywitałem się z Jenny.
-Witajcie dzieci, nie widzieliście tu tego człowieka http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSK5idXpIrWa3MGBBE8vkbH6LdTsfr5-6iae5NOtSrClD7TtUB1. To straszny przestępca.- Powiedziała Jenny.
-Niestety nie, ale gdy go zobaczymy to damy znać.-Powiedziałem.
Ruszyłem w dalszą trasę, White się gdzieś ulotniła. W pewnym momęcie zauważyłem pokemona to był caterpiehttp://cdn.bulbagarden.net/upload/5/57/Spr_4h_010.png. Postanowiłem z nim zawalczyć.
-Charmander pokaż się i zaatakuj Ember! -Krzyknołem.
Caterpie nie mniał szans tego uniknąć, lecz szybko odpowiedział tacklem.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/5/57/Spr_4h_010.png
40%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/0/06/Spr_3e_004.gif
100%
-Naprzód Poke ball, leć, on jest nasz! -Krzyknołem i rzuciłem kulę w stronę caterpie.
Caterpie złapany pomyślnie. W pewnym momęcie zobaczyłem złodzieja, którego pokazywała Jenny. Postanowiłem do niego podejść i zaprowadzić go do paki.
-Stój w imieniu prawa, zatrzymuje cię! -Wrzasnołem.
Złodziej uciekł. Podczas poszukiwań widziałem parę pokemonów. Moją uwagę zwrócil, Bellsprouthttp://sprites.pokecheck.org/i/069.gif. Postanowiłem go złapać. Zesknowałem go Pokedex'em. Znał on ataki:
Vine Whip
Razor Leaf
Energy Ball
-Charmander, zaatakuj Dragon Rage- Dałem komendę do ataku.
Bellsprout jest bardzo szybki, odpowiedział szybko Energy Ball
http://cdn.bulbagarden.net/upload/0/06/Spr_3e_004.gif
80%

http://sprites.pokecheck.org/i/069.gif
100%
-Charmander dalej zaatakuj Flamethrower -Zawołałem.
Tym Razem ani nie zdążył zaatakować, ani nie zrobił uniku.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/0/06/Spr_3e_004.gif
80%

http://sprites.pokecheck.org/i/069.gif
30%
-Naprzód poke kulo, leć-Rzuciłem poke kulę.
Złapany. W pewnym momęcie widzisz bandytę, on wyzywa cię na pojedynek 3 vs. 3.
-Przyjmuje twoje wyzwanie!-Krzyknołem
-Ty zacznija pierwszym atakiem. -Bandzior, powiedział pewnie.
-Naprzód Bellsprout, energy ball!-Dałem komędę pokemonowi.
-Wartortle, dalej pokaż mu, hydro pump. -Powiedział Bandyta
Oba pokemony trafiają, lecz atak Bellsprout był silniejszy.
http://sprites.pokecheck.org/i/069.gif
90%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/e/e6/Spr_4d_008.png
50%
-Wartortle, dalej, aqua tail! - Dał rozkaz przeciwnik.
-Bellsprout dalej Razor Leaf. -Kazałem zaatakować pokemonowi.
Atak żółwia, był nie skuteczny. Atak bellsprout był super efektywny.
http://sprites.pokecheck.org/i/069.gif
90%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/e/e6/Spr_4d_008.png
0%
-Naprzód, Weedle,  Bug Bite zaatakuj go! - Oprych powiedział pokemonowi.
-Niech będzie walka robaków, Caterpie dalej pokaż się i zaatakuj Bug bite.-Kazałem pokemonowi.
Weedle za wczeście zaatakował i zaczepił się o drzewo.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/2/26/Spr_4h_013.png
70%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/5/57/Spr_4h_010.png
100%
Twój Caterpie Ewoluował w metapoda.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/2/26/Spr_4h_013.png
70%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/4/48/Spr_4h_011.png
100%
-Świetnie Metapod, zaatakuj Electroweb
-Weedle Dalej.
Weedle zdziwił się ewolucją przeciwnika i oberwał, Sieć go sparaliżowała.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/2/26/Spr_4h_013.png
50% (Paraliż)

http://cdn.bulbagarden.net/upload/4/48/Spr_4h_011.png
100%
-Weedle rusz się.
-Metapod dalej zaatakuj do ponownie, Electroweb
http://cdn.bulbagarden.net/upload/2/26/Spr_4h_013.png
0% (Paraliż)

http://cdn.bulbagarden.net/upload/4/48/Spr_4h_011.png
100%
Walka wygrana przez Metapod'a.
-Metapod powrót, Charmander dalej, zaatakuj Ember-Powiedziałem pokemonowi.
-No dobra, koniec zabawy, Gloom dalej, zaatakuj Absorb
Absorb nie działa za dobrze na Charamndera.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/0/06/Spr_3e_004.gif
80%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/7/79/Spr_3e_044.gif
50%
-Gloom użyj Bide
-Charmander zakończ to Flamethrower-kazałem pokowi.
http://cdn.bulbagarden.net/upload/0/06/Spr_3e_004.gif
80%

http://cdn.bulbagarden.net/upload/7/79/Spr_3e_044.gif
0%
Złodziej próbował uciec.
-Metapod dalej, zwiąż go String shot.-Powiedziałem.
Złodziej został związany.
-Zaniosę cię do oficer Jenny.
Dochodzisz do Oficer Jenny.
-Witaj. Dziękuję z pomoc w złapaniu złodzieja. -Powiedziała Jenny.
-Nie ma za co.
Odsłaniacie maskę. Widzicie coś strasznego, to White.
-White jak ty mogłaś!-krzyknołem na dziewczynę.
-Poprostu chciałam mieć wszystkie pokemony.
Koniec


Karta Ton'ego
Box Ton'ego

Mój Team:

http://sprites.pokecheck.org/i/547.gifhttp://wiki.pokemonpl.net/images/6/6f/Poke_Ball.png

http://sprites.pokecheck.org/i/588.gifhttp://wiki.pokemonpl.net/images/6/6f/Poke_Ball.png

http://sprites.pokecheck.org/i/585-autumn.gifhttp://wiki.pokemonpl.net/images/6/6f/Poke_Ball.png

http://www.pokecharms.com/trainercards/default/cards/27-10-2012/251839e89b9085fcf920dbc6a546fc5d2c27772095717220b.png

PokeLife

http://cdn.bulbagarden.net/upload/2/2c/Spr_4h_001.pnghttp://cdn.bulbagarden.net/upload/3/3d/Spr_4d_007.pnghttp://cdn.bulbagarden.net/upload/0/06/Spr_3e_004.gifhttp://cdn.bulbagarden.net/upload/6/6a/Spr_4h_021.png

Offline

 

#61 2012-10-26 21:43:13

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Ta ta ta ta ta ta daaam.  Po krótkiej przerwie wracam do pisania. Nie wiem kiedy następny rozdział. Nie za szybko. Przyznam się szczerze że miałem trzy pomysły na rozpoczęcie. W końcu wezmę po trochu z każdego. Zobaczymy co mi wyjdzie.

No dobra. Jak będą jakieś komentarze lub pytania to zapraszam tutaj.
Postaram się odpowiedzieć na pytania które nie będą zdradzały fabuły. Oki zaczynajmy.


Komisariat Kowalta (ogłaszam konkurs na nazwę całości. Nagrodą będzie satysfakcja, oficjalne gratulacja, kop pomiędzy pośladki. No i może połowa wypłaty ) Sezon 2.


Pierwszą częścią prologu będzie epilog poprzedniego sezonu. Tako rzecze ja. Czemu tak? Bo tak!
Prolog cz2.
A teraz kontynuacja wydarzeń z epilogu. Czas wyjawić kim był mężczyzna który przybył.

- White wróciłem. – rzekł mężczyzna do dziewczyny. Na jej twarzy widać było uśmiech.

- Tato. Tęskniliśmy. Niech no Felix się tylko o tym dowie. – odpowiedziała dziewczyna. Ledwo co powstrzymywała łzy.

Jej ojciec. Ten który został uznany za zaginionego wrócił. Nie mogła powstrzymać wzruszenia.

Po chwili pojawił się też Felix z Mayą.

Po krótkiej opowieści White dowiedziała się że to oni znaleźli ich ojca na pustyni.

Wszyscy poszli do mieszkania. I tam wysłuchali historii.

Gdy ojciec od nich odszedł wziął udział w zawodach Ligi Pokemona. A raczej chciał wziąć udział. Nie zdołał pokonać jednego z liderów. A mianowicie smoczego trenera Draydena. Dostał od niego pewną propozycję. Mógł zostać w jego sali i trenować wśród innych smoczych trenerów. I zgodził się na to. Spędził tam parę lat. Ale udało mu się ukończyć trening. Miał już szóstkę silnych Pokemonów. Lecz wtedy został porwany przez Zły Zespół Plasma. Nie za bardzo wiedział co z nim robili. Prawdopodobnie przeprowadzali na nim jakieś badania. Sam był w śpiączce. Lecz niedawno uwolnił go jakiś chłopak. Nie pamiętał za bardzo jego twarzy i słów. Ale chłopak ten rozkazał mu wrócić do córki i syna.

Dla White i Felixa było to wielkie zaskoczenie. Ich ojciec żył, wrócił do nich i ma się w miarę dobrze. Niestety miały nastać niedługo ciężkie czasy. Ale póki co cieszyli się tą chwilą nie wiedząc że wkrótce czeka ich katastrofa.

______________________________________________
Przed Artemisem stanęły cztery osoby. Były to podopieczni z jego Domu Dziecka który założył razem ze swoją przyszłą żoną Eozyną.

- No więc dobrze. Osiągacie wiek w którym możecie wyruszyć w podróż Pokemon. A ja wam na to pozwolę. Możecie iść. Każdy z was otrzyma ode mnie jednego Pokemona, pięć Poke Balli i jakieś drobne na początek podróży. Resztę musicie załatwić sobie sami. Profesor Juniper mieszka niedaleko. Więc może uda wam się zdobyć od niej Pokedex. – rzekł były inspektor policyjny.
Wręczył też każdemu dziecku jednego z swoich Pokemonów: Sandila,  Panseara, Panpoura i Axewa.

Dzieciaki wzięły po Pokemonie i wyszły. Dumny z siebie Fowl poszedł do swojego gabinetu. Tam czekała na niego Eozyna.

- Przyszła do Ciebie paczka. Jakiś najgłówniejszy szef policji chce Ci podziękować. Przysłał Ci więc pewnego rzadkiego Pokemona. – powiedziała do narzeczonego wręczając mu Poke Ball.

Artemis nie wyglądał na zaskoczonego. Spodziewał się tego. Nie sądził że stanie się to akurat wtedy gdy oddał swoje Pokemony swoim podopiecznym.

Po chwili z kulki wyłonił się Eevee. Pokemon zamerdał wesoło ogonem. Zadowolony Fowl pogłaskał Pokemona.

Eozyna zaczęła kaszleć. Po chwili straciła przytomność.

___________________________________________________
Komendant Creazy rozmawiał przez telefon. Właśnie słuchał raportu. Jakiś morderca zabił burmistrzów trzech większych miast w Unovie. Było to jakieś dwa lata temu. Lecz do dziś nie złapano przestępcy. Wszystkie morderstwa wyglądały tak samo. Nie wiadomo jak prześlizgnął się przez strażników. Nie wiadomo czemu żaden z Pokemonów go nie wykrył. Ale prawdopodobnie od razu dostawał się przed swoją ofiarę. Chwilę z nim rozmawiał po czym zabijał. Kamery wszystko dokumentowały. Przestępca miał na sobie czarny płaszcz. Dostał nawet zdjęcie z wyglądu:


http://media.giantbomb.com/uploads/0/9169/747421-cloak_super.jpg


Nie wiadomo o czym rozmawiał z ofiarami. Ale po krótkiej rozmowie kamera przestała rejestrować wydarzenia. Gdy wszystko wróciło do normy prezydent leżał martwy a po sprawcy nie było ani śladu.

Sprawa była dość dziwna. Co ciekawe wszystkie morderstwa wiały miejsca w przeciągu trzech dni. Więc to niemożliwe by jedna osoba przeszła od jednego miasta do drugiego w tak krótkim czasie. Dlatego Steel myślał że to trzy różne osoby które się jakoś umówiły. Poza tym brakowało mu przyjaciela. Kowalt nie wrócił. Dawno temu uznał że jest zapewne martwy. Nie dość że nie wrócił to jeszcze nikt go od tamtej pory nie widział.

Właśnie podeszła do niego jego dziewczyna. Chód Moon był bardzo seksowny. Bądź co bądź była kiedyś złodziejką. Więc na pewno wiedziała jak się poruszać by wzbudzić w mężczyźnie żądze. Ale Creazy znał ją już za długo. Dziewczyna musiała coś sobie zaplanować skoro posuwa się do takich rzeczy. Do tego przeszkadza mu w trakcie służby. Moon odkąd porzuciła kryminalne życie chciała zostać matką. Tylko jeszcze nie udało jej się zajść w ciąże. Zapewne chciała spróbować jakiejś nowej „metody”. Zazwyczaj wtedy ubiera takie obcisłe stroje jak dzisiaj. Creazy podziękował za raport swojemu podwładnemu. Powiedział mu że dokończą przy najbliższej okazji. Teraz miał „ważniejsze” sprawy.

______________________________________________

Leonard przeżywał kryzys. I to nie byle jaki kryzys. Pal licho gdyby było mu smutno. Lub gdyby stało się coś złego. Nie! Stało się coś złego. Coś bardzo złego. Stracił swoją artystyczną wenę. Jego galeria nie wzbogaciła się o żaden jego obraz od miesiąca. Co było straszne. Kiedyś raz w tygodniu kończył jakieś arcydzieło malarskie. A teraz nie ma ochoty na malowanie. Chyba zaczęła mu się udzielać tęsknota. A raczej brak mu motywu. Na każdym jego obrazie od czterech lat umieszcza jedną postać. Czasem jest bardziej a czasem mniej wyraźna. Ale teraz już nie wiedział co i jak. Brakowało mu go. Człowieka który pokazał mu że całe życie nie polega tylko i wyłącznie na malowaniu obrazów. Człowieka który pokazał mu siłę uczuć. I człowieka ktry uwierzył w niego. Zaufał mu.
Leonard był zły na Kowalta. Tylko nie wiedział o co był zły. Były dwa wyjścia. Z jednej strony mógł być zły za to że ten nie wrócił do miasta. A z drugiej za to że pozwolił sobie umrzeć nim zdążył tak naprawdę zaprzyjaźnić się z nim. Nie zostało mu nic innego.
Wywiesił na drzwiach się galerii informacje że jest zamknięte do odwołania. Założył swój podróżniczy płaszcz. Następnie wyszedł. Kierował swoje kroki ku najbliższemu wyjściu z miasta.

Zatrzymała Ga jakaś osoba. Chłopak. Sam w sobie nie zatrzymał Leonarda. Ale nasz malarz nie mógł wyczuć od niego żadnych uczuć. Tak jakby on ich w ogóle nie posiadał. Lub jakoś je ukrywał. A do tego musiałby mieć bardzo silną aurę i energię duchową. Obok tej dziwnej osoby szedł Eevee.

- Przepraszam bardzo. Jestem tu pierwszy raz. Chciałem znaleźć mieszkanie i jakąś pracę. Może mógłby pan mi pomóc? - spytał chłopak.

- Mieszkam sam. A mam dość sporo miejsca w domu. Możesz więc zatrzymać się u mnie. Jestem Leonard. Ale możesz mi mówić Leo - odpowiedział malarz. Chłopak był zbyt interesujący by opuścić teraz miasto. Artysta musiał się czegoś o nim dowiedzieć.

[b]- W takim razie bardzo mi miło. Ja jestem Felio.
_____________________________

Dwa tygodnie później:


White ubrana w czarny strój stała na cmentarzu. Było już po mszy. To niewiarygodne że los oddał jej ojca po to by miała go zaraz stracić. Lekarze powiedzieli że znaleźli w jego ciele jakąś dziwną bakterię której wcześniej nie znali. Nie znaleźli też na nią odpowiedniego lekarstwa. Co gorsza jej ojciec miał rację. Plasma przeprowadzała na nim eksperymenty. Jej ojciec miał być bronią ekologiczną. Pól miasta teraz chodzi i kaszle. Do tego nie mamy lekarstwa na tą chorobę. Wszyscy chodzą w maskach medycznych. No i wiadomo że choroba jest śmiertelna.

Jako pierwsza zachorowała Eozyna. Jej choroba jest już w dość wysokim stadium. Dlatego nie ma jej na cmentarzu. Artemis jest razem z nią. Nie zostawia swojej ukochanej nawet na krok. Nie zdążyli nawet wziąć ślubu. Do tego stan jego narzeczonej jest tak ciężki że lekarze nie robią sobie nadziei na wyleczenie dziewczyny. Artemis strasznie to przeżywa. Schudł. Do tego łatwo się denerwuje i często krzyczy. Póki co White, Felix i Maya zajmują się dziećmi z ich sierocińca. Często odwiedza ich również Leonardo. <alarz opowiedział im o Feliu. według artysty ten cały Felio jest normalnym chłopcem. Ale wiadomo że Leonard nie jest do końca normalny.

Ojciec Whitemiał ze sobą walizkę gdy przybył do miasta. Nie pokazał im jednak jej zawartości. Powiedział że wkrótce wszystko zrozumieją. Ale to za jakiś czas. I tak się stało. W walizce była ostatnia wola ich ojca. Nie miał nic co mógłby im zostawić. Więc były tam tylko słowa pocieszenia. Ale były też słowa o chłopaku z Shiny Galvantulą. Podobno chłopak ten miał być związany z Plasmą. Przy pomocy Zekroma, Reshirama i Kyuurema mieliby możliwość uwolnienia tego chłopaka.

Tak pisał ich ojciec. White od razu pomyślała że chodzi o Kowalta. Postanowiła najszybciej zrobić coś z epidemią by móc odnaleźć wpierw Reshirama a potem Kowalta.


Ale teraz miała w głowie chwilę spędzone z ich ojcem. Od poznania Kowalta były to najszczęśliwsze chwile jej życia. Mimo że suma summarum skończyło się smutno dało jej to nadzieję na ponowne spotkanie Kowalta.
W mieście ogłoszono kwarantannę. Nikt nie może  niego wyjść. A wchodzą tylko jakieś ważne osobistości i naukowcy. Zaczyna wybuchać panika. Ludzie nie ufają nikomu i niczemu.

Ludzie w czarnych garniturach zaczęli zasypywać trumnę. Ceremonia została już praktycznie zakończona. Gdy wszyscy mieli się rozejść Moon dostała ataku okropnego kaszlu. Pomimo iż miała maskę na twarzy. A więc choroba nie przenosi się drogą ustną. Ludzie domyślili się o co chodzi. Większość rozbiegła się ze strachu.

Od tego momentu każdy bał się wyjść z domu. Nikt nie chciał zachorować. A jak już ktoś wyszedł szedł czym prędzej załatwić swoje sprawy i wracał natychmiast do domu.
_______________________________________________________________

[b]- Wyłaź. Jesteś zwolniony z więzienia. Z jednej strony pomagałeś przy odbudowie miasta. A z drugiej ktoś opłacił dziesięciokrotność kaucji za twoją wolność. Masz farta. Gdyby nie to posiedziałbyś tu jeszcze kolejne cztery lata.
– rzekł strażnik otwierając cele.

Rayem nie za bardzo wierzył w to co usłyszał. Ale postanowił wykorzystać tą szansę. Odebrał od strażnika swoje rzeczy. Były wśród nich PokeBalle z jego Pokemonami. Miał szczęście. Wszystkie były w świetnej formie. To dobrze. W końcu obiecał ostatnio White że odnajdzie Kowalta. Ta White to wspaniała dziewczyna. Pomimo że zrobił jej tyle okropności przychodziła do niego wspierając go dobrym słowem.

Postanowił że wychodząc z więzienia zmieni swoją tożsamość. Nie będzie już złym człowiekiem chcącym władzy nad światem. Musiał więc zmienić też imię. Hmm.

Wypuścił swoje Pokemony.

- Witajcie. Dawno się nie widzieliśmy. Chciałbym więc przedstawić się na nowo. Hiroshi. Tak się będę od dziś zwał. Nie mam żadnych dokumentów więc to nie problem. Ruszajmy odnaleźć Kowalta. Nic chcę  pokazywać się w mieście bez niego! – rzekł do nich i ruszył w stronę Dragonspiral Tower.

______________________________

Cztery lata temu. Dragonspiral Tower.

Właśnie biegłem do dziury wytworzonej przez białego Kyuurema. Gdy głaz spadł na mnie blokując mi nogę. Moje Pokemony bez problemu mogły go usunąć i pomóc mi dojść do Kyuurema który właśnie podleciał do dziury. Już miałem poprosić swoje stworki o pomoc gdy zobaczyłem Ganasecta zamkniętego w krysztale.

Sam nie wyjdzie. Jest zły. A raczej jego uczucia uczyniły go złym. Nie pozwolę by znowu został skrzywdzony.

Dałem znak Białemu Kyuuremowi by odleciał. Zrozumie że nie dam rady wyleźć. Spełnił moją prośbę. Odleciał.

Webby wraz z innymi Pokemonami zdjęli kamień z mojej nogi. Była zmiażdżona. Nie da rady jej zapewne uratować. Ale to nieważne. I tak zapewne zginę w tej wierzy. Ale może chociaż uda się uratować ten kryształ z Ganasectem.
Moje Pokemony zaciągnęły mnie do niego. Sam z jedną nogą i jedną ręką nie dałbym rady się do niego doczołgać. Wtedy Webby i Batty użyły Protect. Atak był niesamowicie silny. Kryształ dodawał im sił.

Nie wiem dlaczego mnie ratujesz. W końcu jesteśmy wrogami.

- Nie ty jesteś moim wrogiem. Lecz osoba która uczyniła cię złym Pokemonem!

Ty wierzysz że jestem dobry?

- Niezupełnie. Uważam że robisz złe rzeczy ponieważ nie umiesz robić innych. Zaufaj mi proszę! Pozwól mi pokazać sobie że ten świat pozwala by żyć dobrze. I że każdy zasługuje na godne życie. Do tego Pokemony mogą żyć z ludźmi razem. Stań po mojej stronie do tej walki i uczyńmy ten świat lepszym! Pokażmy wszystkim że można!

Ganasect nie dosłuchał do końca. Kryształ nagle zmniejszył się. A raczej zamienił się w wisiorek i podleciał do mojej szyi. Zawiesiłem go sobie na szyi. Uznałem że to dowód zaufania.

Wtedy też wieża się zawaliła.


- Ojcze. Tu jest ten chłopak którego kazałeś mi znaleźć.

- Świetnie N! Ale nie pójdzie jeszcze z nami. Najpierw musi coś przeżyć. N! Możesz wracać do domu. Ja się już wszystkim zajmę.

Chłopak który wypowiedział pierwsze zdanie dosiadł Pokemona i odleciał.

Mężczyzna podszedł do ciała prawie martwego chłopaka. Nie miał ręki i nogi. Mężczyzna obszukał kieszenie chłopaka. Znalazł tam dokumenty. Na Dowodzie widniało imię i nazwisko:
Kowalt Scimitar

Więc ta rodzina która go odnalazła zmieniła jego nazwisko. Nie dziwię się z resztą – pomyślał nieco zawiedziony że chłopak nie Zan prawdy o swoim pochodzeniu.

Na szyi kalekiego wisiał naszyjnik.Gdy mężczyzna chciał go zdjąć jakaś dziwna siła zaatakowała go swoją psychiczną mocą. Postanowił więc go zostawić w spokoju. Mężczyzna chwilę podumał.

Po chwili z jego Cherish Ball wyskoczył Pokemon:


http://sprites.pokecheck.org/i/648.gif


- Usuń mu pamięć. A jak już to zrobisz to teleportuj nas do bazy.

Po co to robisz. Czy ten chłopak jest aż tak ważny? Z resztą i tak ma małe szanse na przeżycie. A ty chcesz go jeszcze poddać czemuś takiemu.

- Zaraz zrozumiesz o co mi chodzi. Musisz tylko się z nim zetknąć. Ten chłopak jest wyjątkowy.

Nie mów że on potrafi sprawić że …

- Sprawdź to.

Pokemon użył swej techniki na zemdlonym chłopcy. W chwili gdy połączył swój umysł z umysłem mężczyzny jego wygląd zmienił się:


http://sprites.pokecheck.org/i/648-pirouette.gif


- Już rozumiesz prawda. Jeśli ten chłopak dołączy do mnie to władza nad światem będzie już prawie moja. Chłopak ma moc do pobudzania pierwotnej siły w Pokemonach. Pomyśl co będzie gdy dam mu do kontroli Giratinę lub Arceusa. To będzie dopiero coś. Ale do tego jeszcze daleko. Zanim się teleportujemy to napraw wieżę. I teleportuj chłopaka na zewnątrz. Wykorzystaj do tego chwilę gdy masz tą moc.

Meoletta chciała nie posłuchać rozkazu. Lecz specjalne obręcze na ręce zmusiły ją do tego. Niezadowolona wypełniła polecenie.

Ghetsis! Wiedz że Ci się to nie powiedzie! Ktoś Cię na pewno zatrzyma!

Po tych ostatnich słowach Pokemon teleportował swojego właściciela do kryjówki.


Parę godzin później jakaś rodzina z Johto przejeżdżała obok Dragonspiral Tower. Niektórzy słyszeli jakieś hałasy z tego miejsca więc chcieli to sprawdzić. Wieża stała cała. Widocznie jakieś Pokemony toczyły tu walkę. No nic. Mężczyzna już chciał zawrócić Rapidasha na którym jechał gdy jego córka zeskoczyła ze swojej Ponyty. Podbiegła do jakiegoś chłopaka. Chwilę się mu przyglądała i krzyknęła. Jej ojciec natychmiast podjechał zobaczyć co się stało.

Chłoapk leżał zemdlony. Do tego brakowało mu prawej ręki. By tego było mało jego noga wyglądała na zmiażdżoną. Obok niego było sześć Pokemonów. Mężczyzna podejrzewał że należą do chłopaka. Były one wyraźnie wyczerpane. Ale nie pozwalały zbliżyć się z blisko. Najgroźniej wyglądał Galvantula. Do tego był w innym kolorze niż zwykłe Pokemony tego rodzaju. Ale  w końcu Pokemony odpuściły. Były zbyt wyczerpane na walkę.

Mężczyzna zdjął pas z Poke Ballami z chłopaka. Następnie wrócił wszystkie stworki do kulek. Okazało się że miał rację. Pokemony należały do chłopaka. Schował pas i wrzucił chłopaka na swojego Rapidascha.

- Angelico. Jedź do domu i powiadom matkę że jakiś czas mnie nie będzie. Ja zawiozę go do szpitala. Sprawności nie odzyska. Ale może chociaż jego życie da się uratować. – krzyknął do swojej córki i ruszył pędem do najbliższego szpitala.

Offline

 

#62 2012-10-27 12:01:03

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Pogmatwało się trochę. Ale nawet fajnie

kowalt - 710 zł!

Tony, jest krótkie i opis walki w dodatku. Ale niech będzie, pokaże ci moją łaskawość.

Tony - 550zł

PS: Ty nie powinieneś być w Unovie i mieć Whimsicotta?

Ostatnio edytowany przez White (2012-10-27 12:39:36)


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

#63 2012-11-02 22:38:27

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Nie będę się rozpisywać, epizod dedykuję kowaltowi... przyczyny możecie się domyslić Ps: na początku miały to być 2 epki

Epizod VI: Atak legend?

Część I

~Tuż po tym, jak Maya i White wsiadły do Battle Subway~


Mężczyzna w płaszczu powoli zbliżył się pod pewne mieszkanie w Castelia City. Wyglądało ono niezwykle ubogo i niechlujnie. Obdrapany tynk, a na scianach wulgarne napisy. Farba już dawno wyblakła, a okna wyglądały jakby zaraz miały się rozpaść. Widać było, że to miejsce nie było remontowane od wielu lat i wymagało renowacji. W dodatku każdej nocy wandale dawali o sobie znać mieszkającej tu osobie.

Chłopak znał to miejsce. Ubiegłej nocy wstąpił tu na chwilę. Niestety, jego misja zakończyła się niepowodzeniem. Na sam myśl o tym zagryzł usta. Jeszcze kiedyś im wszystkim pokaże. I skończy się z Artemisem. Będzie tylko i wyłącznie sobą. Ale teraz wszystko stracone. Oba nazwiska są w kartotekach. Co on zrobi ze swoją siostrzyczką? Mała ostatnio kiepsko wyglądała. Creazy nie mógł o nią dbać, bo cały czas ścigał Terrkiona. A teraz pojechał po Cobaliona i Viriziona.

Zamieszał się w to całe bagno i teraz będzie coraz trudniej się wydostać. Ale dzisiaj miał szansę na naprawienie swojego błędu. Mógł nareszcie zadbać o swoją młodszą siostrzyczkę.

W końcu lekki uśmiech zatańczył na jego twarzy. Przed drzwiami stała ona. Jego cel. Próbowała się dobić do drzwi mieszkania, ale bezskutecznie. Chłopak bacznie ją obserwując wyjął coś z plecaka i zagwidał w palce.

Cudna istota zwróciła swoje oblicze w jego kierunku i zaraz cofnęła się cała drżąc.

http://sprites.pokecheck.org/i/648.gif

- Nie bój się mała, nic ci nie zrobię. Chcę twojego dobra. Patrz co mam tutaj dla ciebie! - powiedział Neon, po czym wyciągnął w kierunku pokemona rękę. Trzymał w niej muffinkę.

Jej zapach namęcił potworkowi w głowie. Zaufać mu? Nie wyglądał na dobrego. Jego rysy twarzy swidczyły o tym, że niedawno wiele przeszedł. A jego wygląd bynajmniej nie budził w niej zaufania.

W końcu głód zwyciężył jej niepewność. Ostrożnie podeszła do faceta, po czym szybkim ruchem łapki zabrała babeczkę i łapczywie ją połknęła. Tego jej było trzeba! Zaraz chłopak uśmiechnął się szeroko i ręką pogładził jej włosy.

- Nie krępuj się Meloetta. Ze mną jesteś bezpieczna. Zaśpiewaj dla mnie. Proszę, zaśpiewaj choć zwrotkę cudnej pieśni! - odezwał się błagalnym tonem.

Meloetta się zawachała i cofnęła o krok. Mężczyzna znowu zagryzł usta. To nie takie łatwe jak podejrzewał. Zaraz jednak zobaczył na ulicy jakąś dziewczyną. Szła chwiejnym krokiem i co jakiś czas się przewrcała. Neonowi łzy napłynęły do oczu i podbiegł do postaci, po czym uchronił ją przed kolejnym upadkiem.

Dziewczyna wyglądała bardzo mizernie. Była blada jak ściana, a może i jak trup. Chłopak czuł, że z jej ust wydobywa się dobrze znajomy mu zapach. Zapach narkotyków i wszlekiego rodzaju leków przeciwbólowych. Czyli jednak cały czas to robiła. A przecież mówił jej, że jęsli tak dalej pójdzie, to długo nie przeżyje.

- Moon, błagam, nie rób mi tego, Moon, odezwij się, błągam! - wydukał załamującym się głosem. Dziewczyna obróciła ku niemu smętne obliczę i z trudem wydusiła:

- Boję się, boję, się, boję się!

To dogłębnie przeraziło chłopaka. Rozpaczliwym głosem zaczął wołać do spotkanego wcześniej stworka.

- Meloetta, proszę, zaśpiewaj, ocal ją swoim śpiewem, Meloetta, Meloetta! - krzyczał nerwowo. To było zbyt wiele dla młodego legendarnego pokemona. Cały zadrżał i skrył się w krzakach dygocząc. Neon na próżno próbował ocucić siostrę. Jej usta pozostawały w bezruchu, a twarz stała się niesamowicie blada. W końcu na chwilę oprzytomniała i popatrzyła słabnącym wzrokiem na twarz brata. Była pełna bólu i rozpaczy. W końcu dziewczyna westchnęła i zamknęła oczy. Na nic zdały się krzyki, groźby i prośby brata. Jej powieki już się nie otworzą. Zamknęła je na zawsze.

~W Nimbasie~


- Szlag! Maya, co to ma znaczyć?! - krzyknęłam obserwując niezwykłe zjawisko. Na niebie poruszały się dziwne pasma dwóch kolorów: zielonego i niebieskiego.

- Nie wiem... Czy to zorza? Muszę zrobić zdjęcie, mama zawsze chciała zobaczyć zorzę polarną! - pisnęła z radości Sakumi po czym zaczęła grzebać w plecaku. Po chwili jednak mina jej zrzedła. - A niech to! Zapomniałam aparatu... masz może?

- Ale... To nie może być zorza polarna. W Nimbasie? To nie żarty, trzeba tam iść! - powiedziałam stanowczo i zaczęłam biec... ale przebiegłam jeden krok i się potknęłam.

Szlag! Ja chyba codziennie muszę przynajmniej dwa razy dziennie upadać! - pomyślałam. Moje ciało już miało się zetknąć z zimnym i (o zgroza!)  twardym gruncie. Jednak tak się nie stało. Poczułam, że wpadłam w czyjeś ramiona. Zanim się zorientowałam o co chodzi...

- Witaj White. Ciebie też tu wysłano z komisariatu? - odezwał się głos. Od razu poznałam, kto mnie uchronił przed (prawdopodobnie bolesnym) upadkiem.

- Cześć Kowalt. Tak. Cieszę się, że cię tutaj spotkałam. Ty pewnie również zostałeś wezwany ze swojego komisariatu. - powiedziałam trochę nieśmiało wstając i otrzepujac się. Zobaczyłam, że moja przyjaciółka dziwnie patrzy się na Kowalta.

- To ty go znasz? wydusiła po chwili. Scimitar zaraz szybko zmienił temat, jakby