Pokemon Unova History

Przeżyj przygodę w regionie Unova

Ogłoszenie


#29 2012-08-31 21:42:45

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

W tym rozdziale plejada osób z forum. Swoje role mają Elesa, Artemis i White. Za to wspominani będą Creazy i Rayem.

Streszczenie poprzedniego epizodu:
Wychodząc do roboty zauważyłem zamieszanie. Okazało się że znaleziono tam martwą osobę. Co gorsza zabitym okazuje się być Creazy Steel. Miał być moim partnerem. Zemdlałem i obudziłem się w szpitalu. Spotkałem tam moją dawną bliską przyjaciółkę Eozynę. Przybyła z Kanto. W szpitalu spotkałem też rodzinę Creaziego. Do domu wróciłem pijany. Gdy się wzbudziłem miałem nabitego guza.

Tytuły znów dwa.
Epizod VI: V-Create / Zakochani

Obudziłem się z kolejnym guzem. Dziś nie śniło mi się nic. Nie dziwię się. Do tego cierpiałem strasznie. Już wiem czemu nigdy nie piłem. I wiem że pić nie będę.

- Ile można spać? Był tu policjant z wiadomością że masz dzisiaj wolne. – usłyszałem kobiecy głos. Początkowo nie zrozumiałem przekazywanych mi treści i uznałem że to coś w telewizji brzęczy. Lecz po chwili milczenia patelnia poleciała w moją stronę. Na szczęście Weby w porę ją złapał swoją siecią. Wtedy uświadomiłem sobie że Eozyna wciąż u mnie jest.

- Masz szczęście. Ale nic się nie martw następnym razem trafię. A właśnie, niedługo przyjdzie mój przyjaciel. A właściwie mój chłopak. Też jest trenerem. Na pewno lepszym od Ciebie Poznaliśmy się przez sieć. Połączyła nas praca w wolontariacie. Oprowadzicie mnie razem po mieście. I zrelaksujemy się wspólnie. O właśnie przyszedł. Mógłbyś otworzyć? – powiedziała do mnie.

Przyjaciel? Całkiem nie dawno się rozstaliśmy a ona już znalazła faceta. I do tego sprowadza go sobie do mojego mieszkania? Nigdy nie zrozumiem kobiet. – myślę.

- Nie wiem czemu nie zabierzesz go do swojego mieszkania. W końcu masz niedaleko. – odpowiedziałem otwierając drzwi. Kiedy zobaczyłem osobę która tam stoi zamarłem w strachu.

Eozyna podeszła uśmiechnięta.
- Poznaj Artemisa. Bardzo chciał Cię poznać. – powiedziała wesoło.

Przede mną stał Artemis Fowl. Patrzył na mnie z niewinnym uśmiechem. Nigdy nie mówiłem Elesie o szkółce trenerów. Jakoś ją to nie interesowało. Więc nie wie że znałem go dawno temu. Nie wie też że ostatnio z nim walczyłem. Nie mogłem wciągać ją w żadne niebezpieczeństwo. Póki co muszę tańczyć jak mi zagrają.

- Widzieliśmy się parę razy. Nazywam się Artemis Fowl. Elesa dużo mi o tobie opowiadała. Może oprowadzimy ją dziś po mieście? – rzekł jak gdyby nigdy nic. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Kowalt. Kowalt Scimitar. Niezbyt mam ochotę na spacery. – odrzekłem wymuszając kawałek uśmiechu.

- Słyszałem co się stało. Ale nie możesz siedzieć z załamanymi rękami do końca swoich  dni. Ma pewno twojemu przyjacielowi zależałoby na pojmaniu przestępcy a nie nad użalaniem się nad sobą! – rzekł czule w moją stronę.

Popatrzyłem na niego ze zdumieniem

Ma rację. Może i jest moim wrogiem ale ma rację. Creazy  chciałby zapewnić bezpieczeństwo innym. Więc dobrze. Znajdę tego całego przestępcę i go dorwę. Pomszczę Steela. Choćbym miał sam przy tym stracić życie. – myślę. Zacisnąłem pięści i odpowiedziałem:

- Wiecie co gołąbeczki. Odwiedzinami miasta zajmiecie się w swoim zakochanym gronie. Nie będę psuł wam atmosfery. Nie wiem jak wy ale ja mam zamiar iść na pogrzeb Creaziego. Pójdę do szpitala. Może tam ktoś będzie coś wiedział. – powiedziałem z uśmiechem na ustach. Był to raczej smutny uśmiech. Zostawiłem Eozynie klucze, zapakowałem Pokemony do kulek i wyruszyłem w miasto.

Droga przebiegła jakoś smutno. Myślałem w tym czasie o Steelu. O pojedynkach jakie mogliśmy stoczyć. O akcjach przez które mogliśmy razem przejść. O tysiącach razach w których wpadałby na mnie. Tak. Pechowy Posterunkowy to dobry przydomek dla niego.

Po drodze nic ciekawego się nie działo. Raz tylko zobaczyłem osobę łudząco podobną do Creaziego. Ale bardzo szybko znikła. Nie przejąłem się tym zbytnio. Myślę o nim więc pewnie będę go widział przez jakiś czas.

Doszedłem spokojnie do szpitala.

Kiedy spytałem recepcjonistkę o Creaziego ona popatrzyła na mnie zdziwiona.

- Ciało zniknęło dziś ze szpitala. Z tego co pamiętam Pan jest z Policji. A zgłaszaliśmy to. Niczego Pan nie wie? – spytała.

Nawet nie odpowiedziałem. Pobiegłem do Sali gdzie wczoraj leżał mój przyjaciel. Rzeczywiście nie było go tam. Nie było go też w kostnicy. Nie było go w żadnym miejscy w szpitalu.

- Jak można ukraść ciało ze szpitala?! I po co!? – krzyknąłem zdenerwowany.

Wyszedłem. Polazłem nad rzekę by ochłonąć. Po wrzuceniu 57 kamieni do rzeki usłyszałem jak ktoś mnie woła. Był to kobiecy głos. Należał do White.

- Witaj. Chciałabym złożyć Ci najszczersze kondolencję. – powiedziała.

Ja nie odpowiedziałem. Nawet na nią nie spojrzałem.

- Widać było po was że jesteście przyjaciółmi.

Ja wciąż nic.

- Szkoda patrzeć jak się marnujesz.

Nawet po mnie nie widać że coś słyszę.

- Chyba mogę Ci pomóc. Mam tego dosyć. Wydaję mi się że wiem kto jest za to odpowiedzialny.

Skoczyłem tak nagle że znalazłem się w wodzie.

- Nie rozumiem. Czyżbyś miała jakiś związek z tą sprawą? - spytałem dziewczynę zdenerwowany i podekscytowany.

- No więc. Eee…Dobrze. Zaufam Ci. Wczoraj gdy przyszłam na komisariat by zgłosić zaginięcie Teliga zostałam do tego zmuszona. Niejaki Rayem porwał go i zmusił bym mu pomogła. Wcześniej porwał mojego brata. Teraz jestem zmuszona słuchać jego rozkazów. Nie wiem co mam robić. Wieczorem rozmawiałam z tym Rayemem dokładnie w tym miejscy gdzie znaleziono ciało twojego przyjaciela. Podejrzewam więc że to on jest za to odpowiedzialny. Jego celem jest legendarny Pokemon o imieniu Victini. Mówi że pojmanie tego stworka pozwoli mu zdobyć inne legendy. – powiedziała White.

Przez chwilę analizowałem jej słowa.
Rayem. Coś mi to mówi. Chyba zjawa  z jednego z moich snów ostrzegała mnie przed podobnym imieniem. Wygląda na to że ten Rayem się na mnie uparł. Może myśli że pomogę mu w zdobyciu legend. Victini? Nigdy go nie widziałem. Tylko słyszałem że jest mały ale silny.

Podszedłem do dziewczyny. Następnie zakłułem ją w kajdanki.
- Poczułaś się bezpiecznie. Dobrze że mam przy sobie zawsze parę w razie jakby co. Teraz odprowadzę Cię do aresztu. – powiedziałem starając się brzmieć pewny siebie. Niezbyt mi to wyszło. W końcu jestem cały roztrzęsiony.

- Ale dlaczego? O co Ci chodzi? To ja jestem tu poszkodowana. – zaczęła krzyczeć dziewczyna. Na jej twarzy zalśniły łzy.

- Jesteś podejrzana o współudział w porwaniu paru Pokemonów w parku oraz o współudział w zabójstwie funkcjonariusza poza służbą.  Radzę zachować milczenie. Wszystko co powiesz może zostać użyte przeciwko tobie. – rzekłem chłodno.

Bardzo mi przykro że muszę ją tak potraktować. Ale robię to dla jej dobra. W celi na komisariacie będzie bezpieczna. Niestety nie mogę jej tego teraz powiedzieć. Ktoś z ludzi Rayema może nas obserwować. Muszę udawać że to co mówię jest prawdą.

Niby nikogo nie było dookoła. Ale wolałem nie ryzykować. Nagle usłyszałem słodki zaciekawiony głosik.

- Viciii – rzekł.

Źródłem głosu był Pokemon. Mały słodki Pokemon. Po tym co powiedział domyślałem się jaki to gatunek.

http://sprites.pokecheck.org/s/494.gif

- Witaj Victini. Na imię mi Kowalt.
Wiem jak masz na imię. Przybyłem tu na polecenie mojego trenera. Mam pokonać Cię w walce. Możesz użyć wszystkich sześciu Pokemonów – usłyszałem głos w swojej głowie.

- Czytasz i przekazujesz myśli. Więc naprawdę jesteś tym za kogo Cię wziąłem. Kto jest twoim trenerem i czego ode mnie chce? – mówię puszczając kajdanki.
- Ty nigdzie się nie ruszaj. Uciekając tylko pogorszysz swoją sytuację. – rzekłem do dziewczyny. Ona usiadła i czekała na rozwój sytuacji.

Nie masz prawa mnie o nic pytać. Raz że nie mogę CI odpowiedzieć a dwa że nie chcę. Walcz albo się poddaj. Jeśli wygrasz odpowiem Ci na co tylko chcesz. – odpowiedział myślami stworek.

- Dobrze więc. Będę walczył. Ale nie wszystkimi Pokemonami jednocześnie. Zachowam swoje resztki honoru! – powiedziałem i wypuściłem Swoobata z Poke Balla.

Wombat jest psychiczny. Więc jego ataki nie będą tak bardzo skuteczne. A na ogniste wykorzystam Protect.[/b] – pomyślałem zadowolony.

Przeciwnik użył jakiegoś ognistego ataku którego wcześniej nie widziałem. Nie przejąłem się tym. Atak nie wyglądał na silny. Protect bez trudu przetrzymał ten ruch. Po ataku przeciwnika Swoobat wystrzelił Shadow Ballem. Przeciwnik zaczął świecić i strzelił potężnym elektrycznym atakiem. Był to Fusion Bolt. Elektryczny ruch zniszczył Shadow Balla i do tego pokonał od razy Swoobata.

- T-t-t-to n-n-n-niem-możlwie. Przecież ten atak potrafi tylko Zekrom! – zawołałem przestraszony patrząc jak Swoobat leży.

Chyba zrozumiałeś swoją sytuację. Nie masz szans mnie pokonać. -

- Pokonałeś jednego. Mam jeszcze pięciu! – odpowiedziałem. Miejsce Swoobata zajął Tympole.

Strategia była podobna. Nieco bardziej defensywna ale podobna.
Tymole zaczął od Bubble. Przeciwnik bezproblemowo uniknął ataku i znów użył Fusion Bolt. Spodziewałem się tego i Froggy użyła Protect. Lecz atak oponenta bez problemu przebił się przez barierę i ponownie jednym ruchem zemdlił mojego Pokemona.

Patrzyłem zdumiony. Bez słowa wymieniłem Froggy na Blaze.
Moja Duramaka patrzyła ze zdumieniem na przeciwnika. Widać że spodobał jej się bardzo. On wesoło patrzył na nią. Zamiast walczyć zaczęli się bawić. Blaze byłą tak zafascynowana Victinim że zdawała się mnie w ogóle nie słyszeć. Nagle porządnym Headbuttem zwalił Blaze z nóg. Niestety mój ognisty Pokemon nie zdołał już wstać.

Patrzyłem na to zdumiony.
Miejsce Blaze zajął Digger. Strategia była prosta. Mój kret miał się schować. Użył do tego Diga. Ale Victini się nie przestraszył. Podszedł do dołu i zalał go potężnym ognistym atakiem. TO chyba było Interno. Nigdy nie widziałem tego ataku na własne oczy. Po krótkiej chwili Victini przyniósł zemdlonego Diggera.

Gdy wypuszczałem Cino do walki byłem przerażony. Jak dotąd przeciwnik walczy niespodziewanie dobrze. Ale Cino jest niesamowita. I poradzi sobie z każdym przeciwnikiem.
Cino rozumiała powagę sytuacji. Widać było że jest gotowa i pełna sił. Na początek użyła Toxic. To był jej ostatni atak podczas tej walki. Victini użył Fusion Flare.

- Czym ty jesteś. Pierw używasz ataku należącego do Zekroma a teraz do Reschirama. To są tylko ich ruchy! Jak to możliwe. – zawołałem zdumiony.

- Nie martw się. Twojego Webbiego pokonam moim ruchem!
– usłyszałem. Przeraziłem się.

Weby wszedł do walki. Przeciwnik zaczął strzelać Incerinate. Weby unikał każdego ataku po kolei. Pająk wyczekał odpowiedni moment i związał go siecią.

[b]- Świetnie Webby! Teraz Elektro Web!
– zawołałem zdumiony.

Lecz Webby już leżał. To niesamowite. Przeciwnik użył jakiegoś dziwnego ognistego ataku. Znak V na jego czole zapłonął i zrobił się większy. Sam Victini zaczął płonąć. Webby był cały poparzony. Wróciłem go do kulki. Tak samo jak resztę Pokemonów.

Przegrałeś. Ale oszczędze Ci życie. Mój trener chce Ci coś przekazać. – usłyszałem głos Pokemona.

Po chwili wyszła cała zamaskowana postać. Nie mogłem zobaczyć jego twarzy.
Przemówił do mnie. Jego głos był nienaturalny. Tak jakby był czymś wzmacniany.

- Posterunkowy Kowalcie. Chcesz się zająć sprawą morderstwa Creaziego Steela? Jeśli tak to dobrze robisz zabierając tą dziewczynę. Wasze podejrzenia są słuszne. Pechowego zabił niejaki Rayem. Ja również prowadzę śledztwo. Mówcie na mnie V. I nie obawiajcie się. Ta walka miała pokazać wam moją siłę. Jestem po waszej stronie. A teraz idę! – rzekł i odwrócił się. Poczynił parę kroków i po chwili zniknął razem z Victinim.

Patrzyłem zdumiony nie za bardzo wiedząc co się stało. Z zamyślenia wyrwał mnie głos White.

- Zbliżają się twoi przyjaciele. Temu facetowi bym nie ufała. Widziałam jak załatwia z Rayemem jakieś sprawy. Wydają się być kumplami.

Zaciekawiony spojrzałem na osoby które do mnie idą. Nie zdziwiłem się. Byli to Eozyna i Artemis.

Więc Arti współpracuje z Rayemem. Nie dobrze. W takim razie muszę być bardzo ostrożny. I do tego ten cały V. Muszę na nich uważać. Do tego ciało Creaziego zniknęło. Same tragedie mnie ostatnio spotykają! – myślę.

- Hej kowi. Może moglibyśmy Ci pomóc? Coś nie tak? – spytała zmartwiona Eozyna.

- Nie dzięki. Poradzę sobie. Mam trochę roboty. Możecie naszykować kolację. Ja niedługo wrócę. – odrzekłem z wymuszonym uśmiechem. Następnie nie czekając na odpowiedź zabrałem White na komisariat.

Gdy doszliśmy do niego zabrałem dziewczynę do pokoju przesłuchań.

- Nic nie mów. Wiedz że robię to dla twojego dobra. Tu będziesz bezpieczna. Nie pozwolę by zabrali cię gdzieś indziej. I postaram się by tobie i twoim Pokemonom było jak najlepiej. Trzymaj się. – powiedziałem i wyszedłem jak najszybciej. Już się nią zajmą.
Poprosiłem policjanta wyższego stopniem ode mnie by zaopiekował się White. Przedstawiłem mu całą sytuację. Musiałem się po prostu wyżalić. Nawet nie spojrzałem na jego dane personalne. Kiedy wychodziłem z komisariatu usłyszałem głos mojej ulubionej recepcjonistki:

- Uuu. Ładny Pawniard. I chcesz się do nas dołączyć. W końcu ktoś kto naprawdę wygląda na wojownika. Przydasz się nam. Zapraszam.

Nie miałem siły ani ochoty zajmować się nowym nabytkiem komisariatu. Jutro się dowiem o co chodzi. Teraz idę do Centrum.

Siostra Joy kazała mi zostawić Pokemony u niej pod opiekę na całą noc. Wcześniej ochrzaniła mnie tak jakby to wszystko było moją winą. Dorzuciła coś na temat nieodpowiedzialności. Nie miałem ochoty tego słuchać. Miałem kolejnego doła. Już nie wierzyłem że cokolwiek może mi się udać. Do tego Artemis jest cały czas u mnie a ja nawet nie mogę go wypieprzyć. Miałem tego dość. Na klatce zauważyłem Eozynę i Artemisa w namiętnym uścisku z pocałunkiem. Na szczęście nie zauważyli mnie. Zwiałem do mojego mieszkania i położyłem się spać. Nie miałem ochoty na nic.
Nie zauważyłem nawet tego że Eozyna zrobiła dla mnie moje ulubione danie.
Całą noc pilnowali mnie zarówno Eozyna jak i Artemis Fowl.

Offline

 

#30 2012-09-01 22:40:12

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Kowalt - 760zł


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#31 2012-09-07 21:34:41

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Ponowne występy Eozyny, Artemisa i White. Do tego dochodzi niejaki Percy Uraka. To chyba jak dotąd moja ulubiona cześć. Ze względu na obrazki nieco krótsza. Ale najlżej mi się pisało. A przynajmniej końcówkę.

Streszczenie poprzedniego epizodu:

W moim domu spotkałem Artemisa. Tego Artemisa! Okazuje się że jest nowym chłopakiem Eozyny. Zapewne to jakaś pułapka na mnie ale póki co nie mam siły się tym zająć. Mam pewność że Eozyna sobie poradzi. Walczy lepiej ode mnie. Więc jeśli Fowl coś zgotuje to nie będzie miał łatwego życia. Poza tym aresztowałem wczoraj White dla jej bezpieczeństwa. I stoczyłem pojedynek z małym legendarnym Pokemonem. Trenerem malucha był facet przedstawiający się „V”. To był ciężki dzień. A dziś będzie pewnie jeszcze cięższy.

Tytuł: Inspektor i nowy Policjant // Inwazja gryzoni // Awans
Victini spopielił wszystkie moje Pokemony. Podchodził do mnie. Był coraz bliżej. Jego trener śmiał się złowieszczo. Płonąłem. V już miał zdjąć maskę gdy…

Obudziłem się zlany potem. Była czwarta więc miałem jeszcze co najmniej dwie godziny snu.  Wiedziałem że nie zasnę już dzisiaj. Postanowiłem zabrać więc swoje Pokemony na spacer. Wziąłem trochę prowiantu i ruszyłem.

Postanowiłem iść tam gdzie jeszcze nie miałem  okazji. Okolice sierocińca w naszej wsi. Tam jeszcze nie byłem. Na ulicy było spokojnie. Każdy się boi po ostatnich wydarzeniach. Morderstwo policjanta którego wszyscy lubili nie jest fajną sprawą. Do tego jego ciało zniknęło ze szpitala. Nie jest dobrze. Pewnie Creazy patrzy tak na mnie z góry i śmieje się z mojej nieudolności.

Dom dziecka znajdował się poza naszą wioską. Te dzieciaki i tak zostały poszkodowane przez los. To że mieszkają poza wsią jest dobrym rozwiązaniem. Dom był dość duży. Właściciel jest bardzo bogaty i kocha dzieci. Dlatego postanowił wybudować miejsce gdzie te porzucone będą mogły normalnie dorastać. Wcześniej mieszkały na ulicy i żyły w śmieciowych warunkach. Teraz mają dużo lepiej. Jest tu sporo osób które się nimi zajmują i opiekują. Podobno Sołtys jest wychowankiem z tego Sierocińca.

Kiedy do niego wszedłem dziwiło mnie że brama jest otwarta. Na miejscy zauważyłem pięć Pokemonów które wykonywały prace porządkowe. Sprzątały, kosiły trawę i inne tego typu rzeczy, Jeden nawet mnie przywitał.

http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/551.gifhttp://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/597s.gifhttp://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/513s.gifhttp://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/511.gifhttp://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/610.gif

Pokemony wydawały się dziwnie znajome. A zwłaszcza Obydwa Shiny oraz Pansage. Po chwili przypomniałem sobie mój pojedynek z Artemisem. To właśnie jego Pokemony.

Patrzyłem z zainteresowaniem jak pracują gdy ktoś mnie złapał za ramię.

- Witaj. Nie spodziewałem się że wstaniesz tak wcześnie. I że przyjdziesz tutaj. – usłyszałem głos.

Od razu rozpoznałem czyje to słowa.

- Hej Artemis. Widzę że zamiłowanie do sierot jest jednak prawdą..

- Przecież właśnie to połączyło mnie z Eozyną. Chyba niezbyt mi ufasz. – odpowiedział.

- Chyba nie. Okradłeś przecież wtedy jubilera. I upokorzyłeś mnie w walce. To chyba wystarczający powód by niezbyt Ci ufać.

- Miałem ku temu ważne powody. – rzekł wyciągając jakąś odznakę i legitymację.

- Inspektor Artemis Fowl. Naszyjnik został zwrócony. A walka z tobą miała cel który ma mnie przybliżyć do niejakiego Rayema. Mam informację o tym że interesuje się tobą. Więc widzisz. Można mi chyba udać. – dokończył.

Jego odznaka i legitymacja policyjna potwierdziła te słowa.

Piętnaście stopni więcej ode mnie. I do tego trzeci stopień od końca. Pomyśleć że to ten sam facet z którym chodziłem do szkółki. Jest niewiarygodny. – pomyślałem.

- Nie spodziewałem się. Przepraszam Pana za moje zniewagi. – powiedziałem szybko.

- Spokojnie. Jesteśmy przecież kumplami. No dobrze. Ja lecę. Mam jeszcze trochę pracy. Trzymaj się i powodzenia. – powiedział Artemis wyciągając do mnie rękę.

Uścisnąłem jego dłoń.
- Tak! Kumplami. Nic się nie zmieniłeś. Fajnie że nie traktujesz mnie z góry.

- Nie gadaj tylko leć do roboty. Powodzenia. – odpowiedział i odszedł.

Patrzyłem zdumiony na niego.

Facet jest niezły. To trzeba przyznać. Zyskałem właśnie silnego pobratymca. – pomyślałem zadowolony.

Jako że zbliżała się szósta postanowiłem od razu iść do pracy. Dziś mamy dyżur więc na pewno ktoś będzie. Tylko wpadnę do domu po mundur …

Już w mundurze szedłem powoli na komisariat. Ludzie których mijali zwracali na mnie uwagę. Tak jakby znali mnie skądś. Po chwili sprawa się wyjaśniła.

- Pzeplasam. To Pan walcył z Victinim? – spytała jakaś dziewczynka którą starsza kobieta starała się ode mnie odciągnąć.
- Tak to ja. Ale skąd o tym wiesz. Przecież nikogo tam nie było? I o co tu chodzi? – spytałem zdziwiony.

Nie otrzymałem odpowiedzi. Matka zabrała dziewczynkę i odbiegła dalej. W oczy rzuciła mi się gazeta którąś ktoś czytał. Była tam moja morda. Był też Webby i Victini.

A więc wszyscy o tym wiedzą. Ktoś tam był! Jakiś pismak. Śledził mnie?

Reszta drogi minęła normalnie. Ludzie unikali mnie co w jakimś stopniu radowało moją duszę.

W komisariacie siedział nieznany mi z pozoru chłopak.

- Cześć Kowalt. Widzę że mnie nie poznajesz. – powiedział.

Jeden rzut okiem pozwolił mi na zidentyfikowanie postaci.

- Wczoraj wyszedłeś tak szybko że nie zdążyłem się przywitać. Wtedy gdy się przyjmowałem. – dokończył.

- Siemasz [u]Percy
. Widzę że Urakę nie tak łatwo załatwić. Przepraszam Cię.

- Nie szkodzi. Sam nie zachowałbym się inaczej.

Wróciły do mnie wspomnienia sprzed wielu lat. Miałem wtedy pięć wiosen. Bawiliśmy się z Percym w moim domu. Wtedy ktoś podłożył ogień. Dom się spalił a ja byłem jedynym który uciekł. Poza mną w domu byli jeszcze moi rodzice i Percy. Znaleziono ciała tylko moich rodziców. Uznano że ciało Perciego zostało zwęglone. A on stoi tuż przede mną. Cały i zdrowy. Łzy wzruszenia poleciały po mojej twarzy.

[b]- To ja powinienem Cię przeprosić. Uratował mnie Pokemon który jest teraz moim partnerem. Pawniard. Niestety nie zdołaliśmy ocalić twoich rodziców. Uciekliśmy. Byłem mały i się bałem.
– odpowiedział.

Nic na to nie odpowiedziałem. Zamiast tego usiedliśmy i opowiadaliśmy co się z nami działo.

Percy nie miał tak łatwo jak ja. Żył w cieniu ludzi. Coś jak dzieci sprzed wybudowania sierocińca. Ledwo wiązał koniec z końcem. Dołączył do policji ponieważ zapewnili mu mieszkanie i niezłą pensję. Nie dziwię się.

Gawędziliśmy tak wspominając gdy nagle przypomniałem sobie o kimś.

- Percy. Później pogadamy. Idę odwiedzić znajomą. – rzekłem i wyruszyłem do White.
Jej cela była otwarta. Dziewczyna miała tu straszne luzy. Wszyscy ją polubili. Nie dziwię się z resztą. W końcu jest jedną najładniejszych dziewcząt jakie widzieliśmy.

Teraz była jakaś smutna i zamyślona.

- Coś się stało? – spytałem zmartwiony.

- Nie. Wszystko w porządku. –odpowiedziała. Niezbyt jej uwierzyłem. Ale jeśli nie chce mi nic powiedzieć nie mam zamiaru nic z niej wyciągać.

- Kowalt! Mamy wezwanie. – usłyszałem głos Perciego.

- White! Nie martw się! Wszystko będzie dobrze! – powiedziałem jej i wybiegłem na górę.

- To niedaleko twojego domu. Stado dzikich Patratów i Liliputów zaatakowało tamte okolice. Leć. Ja tu zostanę i będę czekał na kolejne zlecenia. Weź mikrofalówkę w razie czego. – streścił szybko sytuację.

Pobiegłem ile sił w nogach by zbadać sytuację. Zastała mnie dość dziwna sytuacja. Zobaczyłem masę omdlałych normalnych Pokemonów. Pokedex powiedział że są to właśnie Patraty i Lilipupy.

- Spóźniłeś się skarbeńku! – usłyszałem drwiący głos Eozyny. Wiedziałem już kto zajął się Pokemonami.

- To dość dziwne. Zaatakowały tak po prostu. Coś nie tak. I ktoś musiał tu dowodzić. Zostań tu. Ja pójdę do lasu niedaleko. Stamtąd prowadzą ślady. I tam pewnie dowiem się więcej. – odpowiedziałem i ruszyłem do lasu.

Po drodze minąłem parę wściekłych Pokemonów które natychmiast unieszkodliwialiśmy z moimi Pokemonami.

W lesie było ich coraz więcej. Sytuacja zaczęła się wydawać dla mnie beznadziejna. Przeciwników było po prostu za dużo a ja sam jeden. Zza mnie wyskoczył Druddigon. Z drugiej strony pojawił się Pawniard. To Eozyna i Percy dołączyli do walki. Obydwa Pokemony walczyły świetnie. Druddigon wleciał w sam środek przeciwników odrzucając ich Outragem i wykończając niedobitków Dragon Clawem. Za to Pawniard Perciego wbiegał w przeciwników i pojedynczymi cięciami pokonywał ich.

- Idź dalej. Zajmiemy się resztą! – rzucili w tej samej chwili.

Posłuchałem ich ruszając w dalszą drogę. Przede mną stanęły nagle dwa Pokemony. Wiedziałem że to one rządzą. Były starszymi ewolucjami poprzedników. Były tam trzy Watchogi i sześć Herdierów.

http://sprites.pokecheck.org/i/505.gifhttp://sprites.pokecheck.org/s/505.gif http://sprites.pokecheck.org/i/505.gif

http://sprites.pokecheck.org/i/507.gif http://sprites.pokecheck.org/i/507.gifhttp://sprites.pokecheck.org/s/507.gif http://sprites.pokecheck.org/s/507.gif http://sprites.pokecheck.org/i/507.gif http://sprites.pokecheck.org/i/507.gif

Nie dobrze. Nie dam rady pokonać całej dziewiątki. Zwłaszcza że moje Pokemony są już zmęczone. Sytuacja jest beznadziejna. – myślę starając się nie wpaść w depresję.
- Pomóc Ci? – usłyszałem za sobą głos Artemisa.

Nie czekając na moją odpowiedź Inspektor wypuścił z Poke Balli Sandala, Ferroseeda i Panseara.

Po chwili powiedział mi jaki ma plan. Przytaknąłem zadowolony. Wypuściłem moją Minccino. Tymole i Swoobata.

Tymole i Swoobat natychmiast utworzyły Dużego Protecta wspólnie który osłaniał całą drużynę. Sandale wyskoczył zza barierę i użył Sandstorm. Dzięki temu przeciwnicy nic nie widzieli. I do tego byli ranieni przez burze piaskową. Następnie Cino razem z Sandilem Toxiciem pozatruwali wszystkich przeciwników. Następnie do akcji wkroczył Pansear który za pomocą Sunny Daya zniwelował działanie Burzy Piaskowej. Wyszło na to że przeciwnicy są poturbowani przez burzę piaskową oraz pozatruwani. U nas póki co nie ma większych strat poza Cino która została lekko poturbowana w burzy. Reszta walczących była osłoniona  przez Protect. Widać było że przeciwnikom nie podobało się to co zaszło. I teraz do akcji włączył się Ferroseed który razem z Cino i Froggy osłaniali nasze Pokemony gdy reszta atakowała. Po dość długiej i męczącej walce w ten sposób udało się odnieść zwycięstwo. Wygraliśmy z dziewiątką silniejszych Pokemonów używając tylko sześciu. Byłem pod niesamowitym wrażeniem. I pomyśleć że Artemis wymyślił to obserwując tylko sytuację. Byłem pod niesamowitym wrażeniem.

- Zostawmy je tu. Spójrz tylko. Pokemony z miasta wracają. Widać że jak pokonaliśmy dowódców one odpuściły. – powiedział mój partner w walce pokazując mi marsz  normalnych Pokemonów. Po drodze zabrały ze sobą swoje dojrzalsze formy. Widać było że nie do końca wiedziały co się stało.

- Coś tu się dzieję. Pokemony nigdy nie atakowały wioski. Zwłaszcza że ludzie ze wsi często im pomagali. Ktoś musiał coś im zrobić. – zauważyłem.

- Nie mówiłem tego bo uznałem to za oczywiste. –rzucił złośliwie Artemis.

Zanim mu odpowiedziałem dołączyli do nas Percy i Eozyna.
- No dobrze. My wracamy. – powiedziała szybko smocza trenerka widząc że już miałem odpowiedzieć czymś złośliwym. Zabrała Artemisa i uciekła z nim.

Tak swoją drogą ciekawe czy Eozyna wie o tym że Artemis jest jednym z najważniejszych członków Policji. Ciekawe czy w ogóle wie że jest na służbie. Póki jest szczęśłiwa lepiej niech się nie dowiaduję. – pomyślałem.

- Chodź ze mną. Nie myślisz chyba że sam napiszę raport z całej sytuacji. – powiedział Percy ciągnąc mnie na komisariat.

Pisanie raportu było najgorszą robotą jaką mogłem dostać. Nie dość że jest to nudne to opisując musiałem zachować stronniczość. Dość durzo czasu zajęło nam zrobienie tego dobrze.

Pod wieczór Komisarz wezwał mnie do siebie.

- No Kowalcie. Świetnie się dziś spisałeś. Ogólnie nieźle sobie radzisz i jest o tobie głośno. Mam więc dla Ciebie niespodziankę. Od dziś awansujesz. Jesteś teraz Starszym Posterunkowym!- rzekł.

Nie wiedziałem co opowiedzieć. Byłem niesamowicie szczęśliwy. Tak się cieszyłęm że miałem ochotę krzyczeć.

- Jeszcze jeden awans i będziesz mógł dostać dostęp do naszych Pokemonów. Nie na stałe ale na czas akcji będziesz mógł wykorzystać pokemony dostępne na komisariacie. Ale to po awansie. Życzę ci byś jak najszybciej osiągnął wyższy stopieć. Tak trzymaj! – powiedział i wypędził mnie z swojego gabinetu.

Po chwili wszedł do niego Steven z bandą. Steven patrzył na mnie z góry. Mężczyzna emanował dumą. Odszedłem przed tym jak wyszedł. Niezbyt miałem ochotę na jego przechwałki. Z resztą to przypomniało mi że miałem się na nich zemścić za to jak mnie potraktowali.

Za dużo się dzieje. No cóż. Czas odpocząć mój czas pracy i tak się już skończył.

Przed wyjściem poszedłem pochwalić się awansem White. Widać było że dziewczyna ucieszyła się tym. Widać było po niej że jest już zmęczona tą celą. Będę musiał wymyślić coś innego. Ale to już jutro. Musisz wytrzymać Piękna Damo.

W domu razem z Eozyną i Artemisem świętowaliśmy dzisiejszy dzień.

Akurat dziś był dobry dzień. Nie widzieliśmy tylko że cały dzień byliśmy obserwowani przez kogoś. Nawet gdy wieczorem świętowaliśmy przez okno(przypominam że na trzecim piętrze)  spoglądała na nas pewna maska.

Offline

 

#32 2012-09-08 10:36:24

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Kowalt - 760 zł


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#33 2012-09-08 22:58:36

Misty

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 279
Punktów :   
Starter: Vaporeon
Ulubiony Pokemon: Vaporeon
Ulubiony Typ: wodny

Re: Komisariat

W tym epizocie wystąpił Artemis Fowl

Kolejny dzień jest piękne popołudnie razem z moimi pokemonami postanowiłam się przejść po drodze
znalazłam dość duży komisariat
- Czemu nie spróbować zacząć pracy - Pomyślałam , właśnie w tej chwili Oshwott wyszła z pokeball .
- Oshwott czemu wyszłaś z pokeball ? - Zapytałam z lekką złością w głosie Oshwott posmutniał następnie wzięłam go na ręce i wniosłam do budynku komisariatu później znowu schowałam do pokeball .
Po wejściu do środka komisariatu zauważyłam kilka krzeseł natomiast postanowiłam usiąść i poczekać ponieważ nikogo nie było po kilku minutach przyszła policjantka Jenny , podeszła do mnie a ja powiedziałam
- Czy ja ciebie już nie znam ? Zapytałam
- Nie chyba poznałaś moją kuzynkę - Powiedziała i pokazała mi jej zdjęcie
- No tak , zapomniałam że wszystkie Janny są do siebie bardzo podobne
- Więc przyszłaś tutaj pracować ? - Zapytała
- Tak , czy jest wolne miejsce ? - Odpowiedziałam i po chwili znowu zapytałam
- Tak jest wolne miejsce - Powiedziała i podała mi mundur i odznakę .
Następnie wyszłam z budynku komisariatu po wyjściu spotkałam tam Artemisa właśnie tego Artemisa zapytałam gdzie idzie odpowiedział że ma zamiar iść do muzeum miasta Nacren zaproponowałam że pójdę z nim . I tak szliśmy przez niecałe 20 minut . Gdy wreszcie dotarliśmy do miasta poszukaliśmy muzeum . Niestety trudno ją było znaleźć . Wkrótce znaleźliśmy muzeum miasta . Był tam kustosz muzeum . Po krótkiej rozmowie kustosz postanowił nas oprowadzić opowiedział też że w muzeum od jakiegoś czasu działy się dziwne rzeczy Artemis postanowił coś z tym zrobić ja także z lekkim strachem w głosie powiedziałam że pomogę odnaleźć sprawce tych dziwnych rzeczy bądź włamań i tak zaczekaliśmy do 24:00 w nocy po chwili pojawiła się dziwna czarna mgła Artemis próbował to logicznie wyjaśnić powiedział że klimatyzacja się zepsuła ja zaś twierdziłam że to zły duch mści się nagle jedna ze zbroi zaczęła się ruszać i normalnie chodzić
- No i jak to wytłumaczysz ? zapytałam się
- To muszą być wibracje niskie częstotliwości - Odpowiedział
- Ja tam wiem swoje to zły duch - Powiedziałam .
Nagle zbroja wyciągnęła miecz
- A to jak zamierzasz wytłumaczyć ? - Ponownie zapytałam
- Ktoś może poruszać zbroją sznurkami - Odpowiedział
- To już przesada - Powiedziałam z lekkim niedowierzaniem później uwolniłam Vaporeon z pokeball i kazałam mu atakować zbroję Scald . Zbroja się rozwaliła okazało się że żadnych sznurków nie było , po chwili zbroja się złożyła i znowu wyciągnęła miecz
- Dziwna sprawa - Powiedział Artemis
- Bo to klątwa - Po chwili dodałam i znowu kazałam Vaporeon użyć Scald zbroja ponownie się rozwaliła a jej części upadły na ziemię po chwili nad zbroją ukazało się dziwne fioletowe światło Artemis dodał że to zwykłe wyładowanie elektryczne . Zaczęło padać , Artemis wyjaśnił że coś się stało ze zraszaczami zaraz gdy to powiedział ulewa ustała .
- hmm ty też to słyszysz ? Ktoś płacze - Zapytałam
- Tak musimy sprawdzić co to jest - Powiedział twierdząco .
Gdy dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy maskę która może to się zdawać dziwne płakała
- A na to masz wyjaśnienie - Zapytałam
- To tylko skroplona para wodna - Odpowiedział .
Zaraz potem maska zaczęła się ruszać
- To na pewno zły duch zamieszkał w tej masce - Powiedziałam
- Skąd , tę maskę przyciąga jakiś silny magnes - Powiedział
- To jeszcze nie był koniec szkielet Dragonite zaczął się ruszać na to tym razem Artemis nie miał  wyjaśnień szkielet zaczął uderzać w szybę . Nie siedzieliśmy bezczynnie Artemis zawołał swojego Pansage i kazał mu atakować atakiem Grass Kont Szkielet został zniszczony za szkieletem pokazał się smutny Yamask pokemon zaczął atakować po chwili do  muzeum weszła Lenora i powiedziała
- Ta maska jest prawdziwa to maska Yamaska ! - Krzyknęła .
Yamask przestał atakować po chwili Lenora oddała Yamaskowi maskę . Gdy Yamask otrzymał swoją maskę zniknął . I tak właśnie zagadka nawiedzonego muzeum została rozwiązana pożegnałam się z Artemisem i poszłam na komisariat po wypłatę .

Offline

 

#34 2012-09-09 00:10:18

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Eee... Kończówka z Anime wzięta, mało logiki, trochę niespujne tekstowo Ale jeśli jeszcze poćwiczysz to napewno będzie lepiej

Misty - 500 zł


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#35 2012-09-14 21:32:33

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Pierw parę ogłoszeń parafialnych. 
Pierwsze primo:
Doszły mnie słuchy że to co opisuje jest w jakiś sposób powiązane z jakimiś serialami(M jak Miłość czy coś w tym bezguście). Od razu zaznaczam że są to podobieństwa przypadkowe. Jak będę chciał zrobić nawiązanie do jakiejś serii to wyraźnie to zaznaczę. I będzie to zapewne forma parodii.
Drugie primo(secundo tak zwane):
Obiecałem wam rozdział specjalny. I zastanawiam się jak go napisać. Mam w planach zrobić krótką serię. Zapewne będą one przedstawiały wydarzenia z perspektywy innych postaci. Jeśli chcecie coś takiego przeczytać to dajcie jakoś znać. Jeśli macie inny pomysł to chętnie go wysłucham. A nuż mi się spodoba. Poza tym jak macie jakieś sugestie co do swoich postaci to również zapraszam.
Trzecia i ostatnia sprawa(tertio o ile się nie mylę. Jeśli źle to poprawcie mnie):
Doszły mnie słuchy że w poprzednim epidocie napisałem iż policjanci komunikują się przez mikrofalówkę. Jest to oczywiście mój błąd. Ale postanowiłem tego nie poprawiać i zostawić dla potomnych. Cóż mogę dodać? Wiedzcie tylko że Ci biedni policjanci mają tylko jedną mikrofalę. Więc kiepsko im ta komunikacja idzie.
Tym razem nieco krócej. Jest też parę obrazków. Ale wydarzeń jest mniej więcej tyle samo co zwykle. Jeśli nie więcej.
Dziś swój debiut zaliczy Leonardo. Jest też White i Hiroshi. Oraz krótko o Artemisie i Eozynie. Jest też jeszcze jedna postać której imienia na razie nie zdradzę. Tak naprawdę jeszcze nie wiem jaka będzie jej przyszłość.
Tak sobie myślę że postać Hiroshiego występuje u mnie aż trzy razy. To znaczy że poza Rayemem i Percym dziś zaliczy kolejny występ.

Streszczenie poprzedniego epizodu:
Miałem niespokojną noc. Postanowiłem więc wstać wcześniej i pospacerować. Zawędrowałem aż do sierocińca gdzie spotkałem Artemisa. Na miejscu okazało się że chłopak jest inspektorem policji. Robi to wszystko by zbliżyć się do niejakiego Rayema. Po krótkiej rozmowie postanowiłem udać się do pracy. Tam czekała mnie niespodzianka a właściwie mój dawny przyjaciel Percy Uraka jako nowy gliniarz. Chłopak dostał robotę na recepcji. Powspominaliśmy dawne czasy i poszedłem sprawdzić czy z White wszystko  w porządku. Dziewczyna dzielnie znosiła trudy naszego pierd… znaczy naszej celi. Nagle usłyszałem alarm. Okazało się że miasto zostało zaatakowane przez dzięki Pokemony. Na szczęście dzięki pomocy: Eozyny i Artemisa udało się uniknąć katastrofy. Po skończonej akcji postanowiłem wrócić na komisariat. Tam nasz komendant awansował mnie. Starszy Posterunkowy Kowalt. Czy to nie brzmi dumnie?

Epizod VIII

Czy to miłość//Problemy pewnego malarza//Pierwsze spotkanie

Jestem na łące a obok mnie leży dziewczyna której twarzy nie widzę. Rozmawiamy i spędzamy miło czas. Nagle rozpoczęła się burza. Nad nami zaczęły krążyć trzy Pokemony:
http://sprites.pokecheck.org/i/641.gif     http://sprites.pokecheck.org/i/642.gif     http://sprites.pokecheck.org/i/645.gif

W ziemie obok nas uderzył piorun. W miejscu spotkania pioruna z ziemią pojawił się kolejny Pokemon:
http://sprites.pokecheck.org/i/646.gif
Na Pokemonie siedział jeździec. Był dumny i potężny:
http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS3yUgXeEUwwlulGvIY8l0iHoMEmNdwkKjBSNvhjQPB6eZRqiWbtg
- Me imię to Rayem. Wkrótce się zmierzymy! – rzekł jeździec.
Pokemon na który siedział wziął dziewczynę w swoje łapy. Po chwili odlecieli. Kolejny piorun miał uderzyć w ziemię…

Obudziłem się krzycząc:
- White!.

Po chwili uspokoiłem się. Uświadomiłem sobie że to był tylko sen. Nie wiedziałem co mnie martwi bardziej. To że śnie o takich strasznych rzeczach czy to że śnie o White. Czyżbym zaczynał coś do niej czuć? Może to przejdzie. No nic. Trzeba iść do roboty a nie pierdzielić od rana.

-Nie zauważyłeś mnie? Jestem tu już od wczoraj. – usłyszałem po chwili głos zza siebie.

Gdy się odwróciłem nikogo tam nie było.

- Tu jestem! – tym razem głos dobiegał z góry. Niestety na ścianie też nikogo nie było. I tak po chwili przekomarzania się ze mną postać mi się pokazała. Przede mną lewitował Pokemon duch:
http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/562.gif

- Hej Ryoku. Dawnośmy się nie widzieli. Ostatnia nasza wspólna akcja to chyba ta z Ghetsisem?. – zagadałem do ducha którego znałem już wcześniej.

- Weź mi nie przypominaj. Wciąż jestem obolały po tamtym. Cudem nam się udało uniknąć niebezpieczeństwa – odpowiedział wesoło.

Gawędziliśmy tak w czasie gdy szykowałem się do pracy. Gdy byłem gotowy do wyjścia spytałem:

- Co zamierzasz zrobić? Nie często odwiedzasz ludzi. A pewnie jeszcze nigdy nie w mieście.

- Ano racja. Chciałem Cię przeprosić. I pożegnać się. Już nie będzie tak samo jak kiedyś. – rzucił duch i zniknął.

Trochę się zdziwiłem. Ale to co zrobił było w jego stylu. Kiedyś strasznie mnie wkur… wkurzył. Łaził za mną i psocił. A to postraszył moje Pokemony a to chciał mnie uspać. Ale jak przyszła poważna sprawa pomógł mi. Wątpię czy żyłbym gdyby nie on. A teraz pewnie znowu szykuje jakąś psotę. Nie przejmując się więc spojrzałem jeszcze na grafik pracy.

….

Kurde! Mam dzisiaj nocną zmianę! Ojaperdolenmać. No nic. I tak już wstałem. Pójdę na komisariat. Mam tam pewną sprawę do załatwienia.
Po drodze spotkałem malarza który uwieczniał naszą ulicę na obrazie.
- O hej. Widzę że jesteś trenerem. I do tego policjantem. Nieźle. Może mógłbyś mi pomóc? – spytał malarz.

- Masz rację. Jestem trenerem i policjantem. Obiecuję że Ci pomogę jak zdradzisz mi dwie rzeczy. Jak się nazywasz oraz skąd wiedziałeś o tym kim jestem.- odpowiedziałem.

- Jestem Leonardo. A skąd wiedziałem? Malowałem już tyle ludzi że potrafię powiedzieć parę rzeczy o osobach patrząc na nie. Ty jesteś zmartwiony. Ale też zakochany. A teraz idziesz do swej miłości… – Dałem mu znak by skończył. Nie chciałem wiedzieć tego co jeszcze mógł odkryć. Ale chłopak ma niesamowite umiejętności. Może przyda nam się przy sprawie V lub Rayema. Muszę go zapamiętać.

- Dobrze więc. Co to za sprawa? – spytałem zaciekawiony

- Mogę poczekać. Serce nie sługa więc najpierw zajmij się swoją sprawą. A potem przyjdziesz do mnie. Umowa stoi? – powiedział wyciągając do mnie rękę.

Zgodziłem się ściskając rękę malarza i wyruszyłem w dalszą drogę na komisariat. Całą drogę myślałem o nim i jego słowach. Czytał we mnie jak w otwartej książce. Do tego wiedział że idę do… Nie! Muszę się ogarnąć! Postanowiłem że zrobię coś bardzo ważnego i uda mi się to!

W komisariacie nikogo nie było na recepcji. Zdziwiło mnie to trochę. Ale poszedłem od razu do celi gdzie jest White. Usłyszałem tam jak ktoś mówi do White:

- Pamiętaj że nie możesz mnie zdradzić. Inaczej to się nie skończy dobrze.

Był to głos Perciego. Weszłam od razu gdy to usłyszałem.

- Co się nie skończy dobrze? – spytałem wkurzony. Za mną stała cała szóstka moich Pokemonów. Wszyscy byliśmy w bojowych nastrojach.

Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem z Percym.

- Chodzi nam o stare sprawy. Percy nie masz się czym przejmować. W końcu to już dawno nie aktualne. – powiedziała White. Niezbyt mnie to uspokoiło. Uraka minął mnie tylko i poszedł zapewne na recepcję.

Popatrzyłem chwilę na White. Bez słowa otworzyłem jej celę.

- Coś się stało? Nie chcesz mnie chronić? –spytała zdziwiona.

- Chcę. I będę to robił dużo skuteczniej niż dotychczas. Idziemy.- rzuciłem podając jej swoją kurtkę. Na dworze było dość chłodno.

Gdy wychodziliśmy z komisariatu naskoczył do mnie Percy:

- Nie możesz tego zrobić. Co z protokołem!  W końcu jest jak więzień!

- Żebym Ci pomiędzy pośladki nie włożył tego protokołu gnojku. Sam jesteś więźniem sowich chorych przekonań. Ona miała być tu bezpieczna. Ale jak widzę nie jest.

- Nie puszczę cię! –Rzekł wypuszczając Pawniarda. White wzdrygnęła się na jego widok. Wkurzyło mnie to niemiłosiernie.

- Myślałem że jesteśmy kumplami! –ryknąłem.

- Jesteśmy też policjantami. I obowiązują nas pewne przepisy! –odpowiedział. Nie tylko ja krzyczałem.

Z boku ktoś zaklaskał. Był to Steven.

- Bójki są niedozwolone na komisariacie. Tym razem wam odpuszczę. Ale to tylko ze względu na Perciego. A ty klawocie uważaj na siebie. O widzę że zabierasz już naszą więźniarkę. Szerokiej drogi. – rzekł.

Wyszedłem jak najszybciej. Nawet nie zwracałem uwagi na to że przekręcił moje imię. Pewnie zrobił to specjalnie. Widziałem że Percy chciał mnie jeszcze zatrzymać ale niezbyt się tym przejąłem. Odprowadziłem White do domu. Po drodze napotkałem Leonarda który wystawił kciuk podniesiony do góry w moją stronę. Przed moim mieszkaniem spotkałem Eozynę i Artemisa. Ucieszyło mnie to. Wytłumaczyłem im całą sprawę i poprosiłem ich o zajęcie się White gdy mnie nie będzie. Gołąbeczki zgodziły się na to. Ja z czystym sercem mogłem zająć się za ugoszczeniem mojego gościa. Może i mieszkanie nie było zbyt duże ale znalazłem dla niej kąt. Oddałem jej moje łóżko. Sam będę spał na materacu. Zająłem się też posiłkiem. Następnie ubrałem się i wyszedłem. To trochę za wcześnie jak do pracy ale chciałem jeszcze zobaczyć o co chodzi Leonardowi.

Po rozmowie z nim wynikło że ktoś kradnie jego obrazy. Chłopak podejrzewa pewną zamaskowaną kobietę. Niestety nie zna jej imienia. Obrazy znikają zawsze w nocy. I to nie wiadomo jak. Chłopak siedzi i pilnuje czy nic się nie dzieje. Nagle usypia a gdy się budzi jest już po sprawie. Obrazów nie ma.

- To sprawa dla Policji. Ale mam pewien plan. –powiedziałem i wytłumaczyłem chłopakowi o co chodzi.

Na komisariacie nie byłem zbyt długo. Powiedziałem tylko że przyjąłem zgłoszenie o przestępcy. I że chce się tym zająć. Następnie zgłosiłem do komendantowi i wyszedłem.

Leonard kończył akurat malować. Zaprowadził mnie do swojego mieszkania gdzie zostawiłem swoją pułapkę i wyszedłem zaczekać pod blok.

___________________________________________________________
Zaczęło padać. Była to burza z piorunami. To nawet lepiej. W końcu dzisiejsza akcja jest jedną z ostatnich. Tak myślała. Wszystko wskazywało na to że będzie dobrze. Że wszystko skończy się okiej.
Gdy wybiła północ jakaś postać dostała się do mieszkania Leonarda. Powoli zbliżyła się do obrazów. Jeden rzut okiem na śpiącego chłopaka. Tak! Widać że jej partner dobrze się spisał. Chłopak spał jak dzieciątko. Jego obrazy są sporo warte. Nie tylko przez to że są piękne ale ukazują ludzi takich jakimi są. Niektórzy mówią że Leonardo osiągnął to czego nie udało się osiągnąć Witkacemu. To geniusz. Szkoda tylko że taki naiwny. Ale to nie jej sprawa. Ona będzie mogła zarobić. I tylko to się teraz liczy. Jej brat potrzebuje pieniędzy. Jego choroba jest bardzo poważna. A ona za bardzo kocha brata by móc go zostawić. Zwłaszcza gdy zostali sierotami. Od tamtej pory dom stoi na jej głowie. Ale dość. Trzeba zabrać obraz i się zmywać. Była już bardzo blisko. Gdy nagle…
_____________________________________________________________

Webby związał złodziejkę. Dostałem się oknem które natychmiast zamknąłem. Zapaliłem światło. Leonardo rzeczywiście słodko spał. Złodziej a raczej złodziejka rzeczywiście była zamaskowana. Bardziej przypominała kobietę kot. Rzeczywiście byłą rasową złodziejką. 

- Wow. Nie sądziłem że spotkam kogoś o tak wyśmienitej figurze. Zapewne jakaś piękna buźka kryje się pod maską. Popełniłaś błąd. Nie pomyślałaś o tym że coś może pójść nie tak. Powiedz mi po co to robisz. Kradzież tylu obrazów to dość poważna sprawa. Pójdziesz siedzieć i to na długo. A w celi będziesz pewnie sama. Więc uracz mnie ostatnią rozmową. – powiedziałem dziewczynie.

Ona nic nie odpowiadała. Obok niej pojawił się Yamask. Ten Yamask. Już wiedziałem czemu się żegnał. I domyśliłem się o co tu chodzi. Zależało mu zapewne bym udawał że go nie znał. Pomógł mi więc i ja spełnie jego prośbę.

- A więc w ten sposób usypiałaś malarza. Nieźle. Ale poległaś. – dziewczyna nie słuchała. Duch powiedział tylko:

- Zaraz tu będzie.

Kto będzie? O co im chodzi. Nagle w ulicę uderzył piorun. Zobaczyłem to! To wyglądało zupełnie jak mój sen.
Stał tam: http://sprites.pokecheck.org/i/646.gif a na nim jeździec. Taki sam jak z mojego snu. To było niewiarygodne.  Patrzyłem na niego przerażony.

- Nie mówiłem że spotkamy się. Oddaj dziewczynę. Jeszcze za wcześnie na to bym Cię zniszczył. Pozwól im odejść inaczej zniszczymy to miasto. – usłyszałem. Jego głos brzmiał w mojej głowie. Miałem wrażenie że tylko w mojej głowie. Musiałem przyznać że robił wrażenie. Do tego podejrzewam że mówił prawdę. Otworzyłem okno i uwolniłem dziewczynę z więzów. Ona cmoknęła mnie w buziaka i odeszła. Po chwili wszystko się skończyło. Kyuurem zniknął. Razem z nim zniknęli jeździec i złodziejka. Nawet Ryuk mnie zostawił. To było dla mnie zbyt wiele. Zemdlałem.

Gdy się obudziłem było już rano. Obok mnie leżał obraz Leonarda.

Co się stało? Czyżby ktoś tu był.

- Źle postąpiłeś. Zadarłeś z niewłaściwymi ludźmi. Masz problem. Ale nie martw się. Ja i Victini pomożemy Ci. Masz też innych przyjaciół. Wszystko będzie dobrze. –usłyszałem dziwnie znajomy głos. Zobaczyłem Victiniego i V. Teraz mogłem mu się przyjrzeć:
http://www.pureanimegallery.com/d/4415-1/ZERO-code-geass.jpg

Popatrzył chwilę na mnie i odszedł.
Po chwili otumanienia rozejrzałem się. Byłem w zaułku w którym znaleziono martwego Creaziego. Nie było tu już żadnego śladu po tamtych wydarzeniach. Spojrzałem na obraz.

Czyżby ten cały V stoczył walkę z Rayemem. I do tego zdołał odebrać mu obraz. Niewiarygodne. Po chwili rozmyślań wiedziałem już po co ten cały V to uczynił. Chciał ogłosić światu że nie musi się obawiać Rayema. Pokazał że jest ktoś kto chce z nim walczyć. Niezły jest. I może nam pomóc. Tylko kto kryje się pod maską. Z takimi myślami polazłem oddać Leonardowi obraz. Zdałem mu relację z wydarzeń.
Nie zdziwił się. I nie był smutny z tego powodu że mi się nie udało. Podziękował mi nawet. I podarował coś mi. Dostałem obraz. Na obrazie byłem ja i White w momencie gdy ją odprowadzałem. Obydwoje byliśmy szczęśliwi.

- Pewnie chciałbyś wiedzieć co ona czuje? Nie powiem Ci. Musisz sam to odkryć. –rzekł Leonard. Następnie odprowadziłem go do kolejnego miejsca które będzie malował. Tam pożegnałem się i polazłem do domu. Nie miałem już ochoty wracać na komisariat. Jutro zdam raport.
W domu czekało na mnie śniadanko i White. Była ubrana w uroczy fartuszek. Smażyła placki.

- To na drugie śniadanie. No nie patrz tak na mnie. A i jeszcze jedna sprawa. Była tu mama twojego przyjaciela. Powiedziała że Ciało zostało odnalezione i że pogrzeb odbędzie się jutro. – rzekła White.  Akurat. Mam jutro wolne więc będę mógł iść pożegnać się z przyjacielem.

White spodobał się obraz. Od razu znalazła dla niego miejsce nad łóżkiem. Szybko się zadomowiła. Bardzo miło spędzałem z nią czas. Byleby tylko chwile te trwały jak najdłużej. DObrze że jutro mam urlop. Będę mógł w spokoju pożegnać Creaziego i spędzić czas z przyjaciółmi.

Ostatnio edytowany przez kowalt (2012-09-14 21:33:14)

Offline

 

#36 2012-09-15 20:53:29

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Witajta! Jako że pragnę dziś pomóc Creazyiemu, ocenię ci tego posta.
UWAGA! Ja zawrcam także uwagę na treść i ciekawość.
Błędy prześlę ci jutro na PW .
760 zł (dopisz sobie).
Jeden z moich ulubionych epizodów .

PS: Zabiję, jeśli dziś nie będzie kolejnej części!

Ostatnio edytowany przez White (2012-09-15 20:54:02)


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

#37 2012-09-15 22:59:43

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Rozdział 3
Tytuł: Zagmatwana Prawda i
nowa rzeczywistość
Cz. 2



Już miał wybrać Pokemona gdy nagle został rozwiany tak jak kupka piasku i jego kolega także!
- OMG! WTF?! Co jest?
- Ledwie co powiedziałem i nagle wszystko do okoła zaczeło się rozpadać w drobny Mak! Moje Pokemony też i trwało to zaledwie kilka sekund aż nie zostało nic tylko pusta czarna przestrzeń w którą zacząłem spadać i spadać. Spadałem tak może 2 minuty, albo godziny już sam zupełnie nie wiedziałem jak długo spadam czułem się tak jak bym się rozrywał, rozpływał, topił się... Gdy nagle jakaś niewidoczna siła mną szarpneła i wrzuciała w jakiś fioletowy tunel który niewiadomo skąd się wzioł, w tunelu leciałem przez około 2 minuty aż z oddali zobaczyłem koniec tunelu który wprawił mnie w niemałe zadziwienie ----> http://art-newmedia.com/product_picture/full_size/d0c3ab907860a8b306bb25ab8d6b751a.jpg
._-" - No to to napewno trafi na moją listę rzeczy niezwykłych i dziwnych - Powiedziałem głośno sam do siebie i miękko wylądowałem na arcy wygodnej kanapie
- Wygodna co nie? - Do moich uszów dobiegł przepiękny głos dziewczęcy co bardzo mnie zdziwiło . Natychmiastowo obróciłem gowę i mym oczą ukazała się dziewczyna niemniej piękna od jej głosu - ----> http://republika.pl/blog_ng_3041423/5800466/tr/anime_boy.jpg
- Ta, ta wygodnie. Ki-Ki- Kim jesteś? Co to za miejsce? - Osłupiały wydukałem z otwartą gębą ze zdziwienia.
He, he wiedziałam ze zadasz mi takie pytania, hmm... A więc jak pewnie zauważyłeś jestem dziewczyną , a na imię mi Purple nie miej jednak pewności ze to moje prawdziwe imię, a co do miejsca w którym jesteśmy to jest to Fioletowy Tunel - Odpowiedziała spokojnie co chwila uśmiechając się tajemniczo.
"HmPf... Co mi innego pozostaje jak rozmowa z nią? Odpowiedź to Nic." - Przelotnie pomyślałem i kontynuowałem rozmowę:
- A co to nie twoje prawdziwe imię? Fioletowy Tunel? I co dalej to twoja "Siedziba"?
- Może... Tak to moje miejsce na tym olbrzymim Wszechświecie
- Powiedziała i gestem ręki wskazała na przestrzeń dookoła.
- Aha powiedzmy ze rozumiem " ". A czemuż to kolor fioletowy? Nie żeby mi
nie pasował czy coś ale...
- Nie pozwoliła mi dokończyć ponieważ sama zaczeła mówić:
- Dobre pytanie zadałeś a więc Kolor

~ FIOLETOWY
Kolor fioletowy symbolizuje
zainteresowanie sferą duchową,
poszukiwanie odpowiedzi na
pytania dotyczące naszego życia.
Jest kolorem wolności i
przestrzeni, oznacza przyjaźń i spontaniczność. Osoba, która
lubi ten kolor ma pociąg do
rzeczy pięknych, bogatych, nie
lubi miernoty. Jest tajemnicza i
dumna, potrafi zadziwiać ludzi
swoją intuicją i filozoficznymi
poglądami. Lubi tajemnice,
zagadki i ryzyko. ~


JA JESTEM STRAŻNICZKĄ KOLORU FIOLETOWEGO!!
Jestem jednym ze strażników równowagi na świecie są jeszcze inni strażniczy których poznasz tylko cudem. He he he...
- Z niedowierzaniem, osłupieniem, zdziwieniem, a także lekkimi oznakami strachu i innymi mieszanymi uczuciami wsłuchiwałem się w słowa Purple.
~Otworzyłem usta i głosno
przełknołem slinę.~ - Eeee... Ekhem! Ja... no, ten tego? To fajnie i super i wogule ale co ja mam z tym wspolnego?! Ja mam własne kłopoty! - Z lekką desperacją w głosie wykrztuśiłem jednym tchem.
- Twoje kłopoty to już nie problem twoja twarz wróciła do normalności twoje Pokemony są w Pokeball'ach tam to wydarzenie z tymi dwoma koleśiami to tylko część testu tamto wydarzenie i miasto nie było naprawdę (!), a co do twojej śmierci to jest skąplikowana sprawa to tak jak byś umarł, a za razem nieumarł po prostu teraz jesteś w Bardzo równoległej rzeczywistości narazie tyle mogę ci powiedzieć bo więcej byś i tak nie zrozumiał...
- A jaki ja mam cel w tym wszystkim!?
- Wtrąciłem
- Gdybyś pozwolił mi dokończyć to byś wiedział
Twój cel jest tak samo nieznany jak pozostałych 7012 osób które tu był, każda jedna osoba była tutaj co rok i żadna nie dała przejść wszystkich testów żeby dojść na koniec i dostać się do Ja Sama Niewiem Gdzie I Poco ale wiem ze osoby które tu przybywały były najróżniejsze, wyjątkowe, beznadziejne a co najważniejsze losowe! I tak trochę myślę ze ty także Nie dasz rady! Ale trzymam kciuki

- Za jak?! Ze co?! Z czym to się je?! Ze po co?! Ja?!! Eee...
[b]- Teraz pozwól mówić mi i słuchaj.
Wyjaśnię ci sprawy formalne:
1) Z tego testu nie można się wycofać! A więc  niepróbuj o to pytać.
2) Ty.....


~Koniec części drugiej!

CDN


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#38 2012-09-16 10:05:53

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Purple to taka równoległa White? xD
Dlaczego podkreśliłeś jej imię? To nikt z forum D:
A i jeszcze: jak spotkasz Black to daj mi znać, a zrobię z nią porządek xD.
Hmmm... 630 zł (dopisz sobie). Bo oprócz białego lubię też fioletowy xD.

Violet chyba brzmi lepiej niż Purple xD.

Nie to niejest równoległa White Ale jeśli się zgodzisz to Czy mógłbym użyć twojej osoby w mojej serii opowiadań?
Sam niewiem po co jej imie podkreśliłem
Też lubię
Fioletowy xD
Purple = Fioletowa, a pozatym tak jakoś bardziej dziewczęco to imię mi grzmi. ^^
~ Creazy


Violet to też znaczy fioletowa . I zgadzam się na występ .

Ostatnio edytowany przez White (2012-09-16 12:05:15)


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

#39 2012-09-21 22:01:11

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Jako że na moje ogłoszenia nikt się nie odezwał póki co nie będzie rozdziałów specjalnych. Dziękuje i dobranoc.

Dziś cche przeprosić Rayema. Napisało mi się Ryuku zamiast Ryoku. I tam zostanie. Po prostu Ryuuku był shinigamim z Death Note. I jakoś tak zamoczynnie mi się to pisało.

Dziś rozdział będzie trochę inny. Nie wiem jak mi to wyjdzie. Jestem logikiem i myślicielem.

Epizod chciałbym zadedykować White i Creaziemu.
White ze względu na to że została z nami. I z powodu takiego że gdyby nie ona nie byłoby mnie z wami. Ani tego rozdziału.
A Creaziego bo po tych trzech miesiącach od kiedy się znamy jeszcze nie ma mnie dość.
Poza tym mam też prywatną dedykację. Dla mojej starej znajomej której nie ma już z nami. Dark Lugio 27[*]. Tęsknie i pamiętam. Żałuje że nie zdołałem się z tobą pożegnać.
Chłopie dziękuje Ci. Nigdy nie spodziewałem się.

Streszczonko: W poprzednim rozdziale zdarzyło się parę ciekawych rzeczy. Spotkałem malarza Leonarda który potrafi odczytywać ludzkie uczucia patrząc na nich. Poza tym zabrałem White z celi. Postanowiłem że powinna mieszkać u mnie. Zwłaszcza po tym jak groził jej Percy. Powiedzieli że to jakieś stare sprawy. Ale wolałem ją zabrać. Poza tym spotkałem Rayema. Posiadał Kyuurema. Pomógł uciec pewnej seksownej złodziejce którą złapałem. Jak wróciłem d domu odebrałem wiadomość o pogrzebie Creaziego. Więc jego ciało zostało odnalezione.

Epizod IX
Tytuł: Dzień Dobry Kocham Cię//Pogrzeb//Zawieszenie służby.

Obudziłam się zlana potem. Miałam koszmary tej nocy. Muszę go ratować. A znajduje się w nieswoim łóżku w nieswoim mieszkaniu. Najgorsze jest to że nie mogę z tym nic zrobić. A jak wydam co się dzieje to może skończyć się źle. Więc póki co muszę udawać że wszystko jest dobrze. Wszyscy mężczyźni których pokochałam opuścili mnie lub oszukali. Mój ojciec wyruszył w podróż. Chciał się trenować. Mój pierwszy chłopak mnie rzucić. A drugi oszukał. Wykorzystuje mnie zdobycia władzy nad światem. Do tego porwał mojego brata bym była mu posłuszna. Muszę się napić wody.
Przechodząc do kuchni zahaczyłam o kanapę. Spał tam chłopak który stara mi się pomóc. Nie wie że w ten sposób pcha się na dno. Ciekawe czemu to robi. Przecież nikt go o to nie prosił. Ani nikt mu nie kazał. Tak właściwie to zabrał mnie przeciw prawu z tej celi. Patrzyłam chwilę na niego starając się odczytać jego uczucia. Niestety nic. Czy ja mogłabym coś do niego poczuć. Albo on do mnie. Dlaczego to tak musi się dziać. Dlaczego to mnie musi spotykać.

Okno samo się otworzyło. Wleciał przez nie duch. A następnie weszła kolejna kobieta.

Duch natychmiast podleciał do śpiącego na kanapie człowieka. Wedle rozkazu zapewnił mu głęboki sen. Dziewczyny mogły normalnie porozmawiać.

- Witaj Alonzo. Możemy pospieszyć nasz plan. Wkrótce świat będzie należał do Rayema. Musimy pozbyć się tylko tego całego V. To twoja robota. Wydaje się lubić tego całego Kowalta. Więc dzięki temu że chłopak lubi Ciebie możesz bez problemu załatwić zamaskowanego. A właśnie. Felix Cię pozdrawia. Ma się dobrze. Jest uwięziony ale szczęśliwy że żyjesz. Pospiesz się to szybciej zobaczysz brata. No dobrze. Muszę lecieć. Nie mam dużo czasu. Jak masz pytania to poproś Ryuka albo znajdź nas. Przecież wiesz gdzie się ukrywamy. – wygłosiła przybyła kobieta. Następnie wyskoczyła przez okno. Duch bez słowa wyleciał za nią.

White podeszła do okna zamykając je.

Tja. Rayem uwiódł mnie i teraz wykorzystuje. A on – tu spojrzała na śpiącego na kanapie Kowalta. – chce mi niby pomóc. Ja go chyba lubię. Ale czy coś więcej? I czy on poczuje do mnie coś więcej? Z resztą to nieważne. Rayem jest nie do pokonania. A jak pozbędzie się V to już całkowicie nikt go nie pokona.

Gdy się obudziłem telewizor był włączony.

Leciał właśnie jakiś muzyczny program. Piosenka jaka akurat była grana to Dzień Dobry Kocham Cię Strachów na Lachów. Dość ciekawa piosenka. Na razie nie wstawałem. Ale poczułem że ktoś się do mnie przytula. To była White. Cały czerwony zdjąłem jej ręke z siebie i wstałem. Jeszcze spała. Tylko co robiła w moim łóżku? Może wstała i się pomyliła? I nie poczuła faceta śpiącego obok? No nic. Zapytam później. Dziś jest pogrzeb Creaziego. Zaczyna się o dwunastej. Więc pewnie na cmentarzu będą godzinę później. Nie będę się wtrącał w msze. Niech to będzie dla jego rodziny. Pójdę tylko na cmentarz. Mam więc trochę czasu.
Postanowiłem naszykować śniadanko. Kiedy smarowałem masło akurat leciał ten fragment piosenki:
„Dzień Dobry! Kocham Cię. Już posmarowałem tobą chleb”.
I wtedy też White się obudziła. Spojrzała na mnie i z czerwoną twarzą wypaliła:

- Hejka. Przepraszam. Ale lunatykuje. Postaram się by nigdy to się nie powtórzyło.

- Nie szkodzi. W razie jak ktoś mnie zapyta kiedy ostatnio spałem z dziewczyną to powiem o dzisiejszej nocy. – zażartowałem a ona uśmiechnęła się lekko.

W milczeniu zjedliśmy śniadanie. Żadne nie wiedziało co powiedzieć. Gdy któreś otworzyło usta zaraz je zamykało uznając że to może być głupie.

W końcu zapytałem:

- Będziesz chciała iść na cmentarz. Nie znałaś Creaziego ale bardzo mu się podobałaś. Żałuje że nie mogłem was sobie przedstawić.

-- Pójdę. Mam dość tego siedzenia. Chcę też rozejrzeć się po mieście. – i tak zaczęła się rozmowa. Opowiedziałem dziewczynie o Creazym. A potem ona opowiadała o swoich Pokemonach. Żadne z nas nie wspominało o swojej rodzinie. Dla mnie był to bardzo trudny temat. Jej też nie chciałem pytać co i jak. Gdy uzna że może mi to powiedzieć pewnie mi to wyzna. Nie naciskałem.

Zastanawiałem się co założyć na pogrzeb. Garnitur czy Mundur Policyjny. Powinienem założyć garnitur. Ale Creazy byłby szczęśliwszy gdyby zobaczył mnie w mundurze. W końcu to on przyniósł mi odznakę. W takim razie mundur.

Drogę na cmentarz odbyłem bez słowa. Z nami poszli również Artemis i Eozyna. Artemis miał na sobie elegancki garnitur. Eozyna miała czarną elegancką suknie. Podobną suknię pożyczoną z resztą od Eozyny miała White.

Na cmentarzu była już trumna. Była też rodzina i przyjaciele Creaziego. Niestety nie mogłem zobaczyć ciała Steela. Z krótkiej rozmowy dowiedziałem się że tylko matka mogła po to by zidentyfikować syna. Było zbyt zmasakrowane. Ten kto zabrał je ze szpitala znęcał się nad nim podobno. Nie chciałem jej dłużej męczyć. Złożyłem kobiecie kondolencje i odeszłam.

Wkurzyło mnie to. Kto i po co miałby dręczyć biednego Creaziego. Odpowiedź sama mi się nasunęła. Wiedziałem na pewno że to sprawka Rayema.

Na cmentarzu był też oddział Policjantów. Komendant wyszedł przed ludzi.

- Witam. Chciałbym powiedzieć parę słów. Creazy Steel. Zwany przez nas pechowym posterunkowym. Miał niesamowitego pecha. Ale nie ważne ile razy coś mu nie wychodziło. Creazy podnosił się, trenował i próbował dalej. Rozwiązał wiele trudnych spraw. Wprowadził do służby wielu nowych Policjantów. Już dawno proponowałem mu awans. Ale zawsze odpowiadał że lubi swoją robotę. Dlatego chciałem chociaż oddać mu honor i awansować go pośmiertnie. Creazy Steelu. Od dnia dzisiejszego będziesz aspirantem Policji. Oto twoje odznaczenia. – powiedział kładąc odpowienie znaczniki na ramiona na trumnie -  a to odznaka policyjna. Niestety Twoja nie została odnaleziona. Więc wyrobiliśmy Ci nową. Wiem że zawsze będziesz wśród nas. A teraz w niebie zapewne pilnujesz porządku. Żegnaj Creazy. Byłeś naszym Policjantem. I na zawsze nim pozostaniesz. – dokończył komendant. Widać było że ledwo ukrywał łzy.

Wtedy przed ludzi wyszedł Steven. Zdziwiło mnie to. W końcu do Creaziego miał taki stosunek jak do mnie. Steven zdąrzył tylko rozpocząć swoją mowę:

- Byłem najlepszym przyjacielem zmarłego…

To było dla mnie za wiele. Rzuciłem się na niego. Wywaliłem go i okładałem po twarzy.

- Ty wredny zawszony frajerze! Jak śmiesz tak mówić! Nie nawiedziłeś Creaziego! Zawsze się z niego śmiałeś i nabijałeś. To ty podstawiałeś mu nogi by się wywalał* To przez Ciebie miał tego pecha. Był twoją ofiarą!-

Usłyszałem że ktoś do mnie poodchodzi i odciąga mnie. Ludzie zamarli patrząc na tą postać.
Był to V.

- Spokojnie Kowalcie. I tak masz już kłopoty. A teraz będziesz miał jeszcze trudniej. –rzekł podnosząc mnie z Stevena. Mężczyzna tylko patrzył na mnie. Po chwili zaczął się uśmiechać. Podszedł do komendanta i zaczęli razem szeptać.

Ludzie chwilę na nas popatrzyli. Lecz ksiądz zaczął ich uspokajać i ceremonia zaczeła się kończyć powoli. Podbiegli do mnie Eozyna, White i Artemis. White Potknęła się i wpadła na V. Ten ją złapał i pomógł jej ostać.

- Przepraszam bardzo. I dziękuje za powstrzymanie tego narwańca. – rzekła nieśmiało.

- Ależ nie szkodzi. – odpowiedział zamaskowany a następnie zwrócił się do mnie:
- Spotkamy się za trzy godziny w miejscu naszego pojedynku. Następnie zatrzepotał peleryną i odszedł.

Mnie zawołał komendant. Jego mina nie była wesoła. Widać było że jest smutny i zły. Smutny z powodu uroczystości i zły na mnie. Podejrzewałem że będzie chciał mnie ukarać. Ciekawe jak? Prace społeczne? Odbierze mi pensję? Zabierze awans? Zaraz się okaże.

- Kowalcie. Lubię Cię. Ale teraz już przesadziłeś. Najpierw dopuszczasz do śmierci Creaziego. Tak wiemy że szedł wtedy do Ciebie. I wiemy że zginął niedaleko twojego mieszkania. Potem toczysz walkę z VIctinim który jest dobrym Pokemonem i strażnikiem naszego miasta. Następnie zamykasz więźniarkę którą to po chwili wypuszczasz. Bezprawnie załatwiasz obydwie sprawy.  Tego samego dnia gdy uwalniasz White pozwalasz zwiać innej złodziejce. Do tego na pogrzebie rzucasz się na Aspiranta Policji. I znaleźliśmy tą twoją koleżankę White w naszych kartotekach. Razem z bratem Felixsem byli kiedyś kieszonkowcami. Ich ojciec opuścił dom a matka umarła z tęsknoty. Dzieci straciły wszystko. Ale uciekły z Domu Dziecka i żyły na granicy prawa przebywając na ulicy.  Wystarczy. Przynosisz nam hańbę. Oddaj odznakę. – rzekł gniewnie.

Patrzyłem na niego oniemiały. Nie mogłem uwierzyć w jego historię o White. To co mówił dalej nie było dla mnie ważne.
- Powiedziałem oddaj odznakę. – powtórzył. Po chwili dwóch policjantów wywaliło mnie. Następnie kolejny przeszukał. Znaleźli odznakę i odebrali mi ją. Zabrali mi też dokumenty którymi legitymowałem się jako policjant. Z mojego munduru zdjeli naszywki policyjne.

- Nie przychodź więcej. Nie chcę Cię więcej widzieć.[/u] –rzucił komendant. Następnie policjanci się rozeszli. Ceremonia zakończyła się. Ludzie poszli na stypę. Ja leżałem na tym cmentarzu. Po jakimś kwadransie podeszła do mnie White. Miała łzy w oczach.

[b]- Ja przepraszam. Nie mogła Ci powiedzieć o mojej przeszłości. Nie wiem co byś sobie pomyślał.
– łkała.

Podszedł do mnie też Artemis. Sprzedał mi kopa w brzuch.

- Idiota. Teraz się pewnie załamiesz. Jak chcesz się zabić to przyjdź do mnie. Pożyczę Ci pistolet. Przecież jesteś teraz bezużyteczny. Głupek. Idę stąd.- rzucił i skierował się do wyjścia.

- Trzymaj się Kowalt. White zajmij się nim. Liczę na Ciebie. – powiedziała Eozyna i pobiegła za swoim chłopakiem.

Ja tak leżałem. Ich słowa nie docierały do mnie do końca. Oczami wyobraźni widziałem dwoje małych dzieci pozostawionych na pastwę losu. To prawie jak Ja. Tylko że mną zajęła się rodzina Solarów. A oni nie mieli nikogo takiego.

- Kowalt proszę chodźmy.

Dziewczynka wchodzi w tłum mężczyzn. Rozpoczyna kraść. To pierwszy raz jak to robi. Ktoś ją zauważył. Musi uciekać.

- Kowalt proszę. Zaczęło padać.

Dziewczynka podchodzi do chłopaka. Mały cały dzień żebrał. Nie udało się wiele uzbierać ale starczyło na jakiś kawałek posiłku.

- Błagam. Coś Ci się stanie.

Dziewczyna jest już starsza. Wyrosła na piękną nastolatkę. Nikt nie spodziewa się tego że mogłaby coś ukraść. Wchodzi w tłum. A wychodząc jest bogatsza o pięć portfeli, cztery komórki i dwa złote zegarki.

- Kowalcie proszę. Ja Cię naprawdę lubię. Proszę otrząśnij się. Może i ty lubisz mnie. Chciałabym byś był ze mną jeszcze trochę… –. Ostatnie słowa wyrwało mnie z transu.

Nikogo poza White dookoła mnie nie było. Do tego padało. Co tam padało to była ulewa. Dziewczyna była cała mokra. Wstałem. Okryłem ją moim płaszczem.

- Nie martw się. Nie opuszczę Cię. Pomogę Ci. Chodźmy po twojego brata. – rzekłem patrząc w oczy dziewczynie.

Ona rozpłakała się. Była wzruszona.

- Żałuje że nie poznałam Cię wcześniej. Muszę Ci coś powiedzieć. Ja pracuje dla… – przytknąłem palec do jej ust.

Przytuliłem się do niej.

- W takim razie znajdę Rayema. I uwolnię twojego brata. Daj mi jeszcze troszkę czasu. Obiecuję Ci to. – powiedziałem.

Patrzyła na mnie. Teraz już na pewno płakała. Odwzajemniła uścisk.

Deszcz wtedy przestał płakać. Na niebie pojawiła się piękna tęcza.

-Wracaj do domu. Ja idę do V. Zobaczę o co mu chodziło. – powiedziałem wręczając dziewczynie klucze.

- Poczekaj. Chce Ci coś dać. Gdy przewróciłam się na V z jego kieszeni wypadło to. – odpowiedziała White wręczając mi odznakę Policyjną Ta odznaka należała do Creaziego.

- Dziękuje. Nie wiem skąd ją miał ale już wiem o co go pytać. Dziękuje White. I jeszcze jedno. Ja też. – odpowiedziałem.

Kiwnęła głową że zrozumiała i odeszła.


________________________________________________________
Gdy White wracała do domu była pełna sprzecznych uczuć.

Co mam robić? Jak? O co chodzi? Czy to co mówił jest prawdą? Czy to co mi obiecał to prawda? Czy to możliwe że po tym wszystkim wciąż może mnie lubić a nawet… Być może powinnam mu pomóc. Być może Rayem polegnie.

Przez chwilę była szczęśliwa aby po chwili płakać. Wtedy usłyszała znajomy kobiecy głos.

- Ładna suknia Whiti (Łajti) Chodź zobacz kogo tu mam. – był to głos kobiety którą spotkała rano. Nie mając wyboru poszła za nią.
Osoba którą zobaczyła rozwiała jej wszelkie wątpliwości.
Przed nią siedział jej młodszy brat Felix.

Po krótkim spacerze doszedłem do rzeki. V już tam był.
Chciał coś powiedzieć gdy mu przerwałem. Bez słowa rzuciłem mu odznakę którą wcześniej zgubił. Przyjrzał się jej.
- Więc nie mam wyboru Kowalcie. – powiedział i rozpiął z tyłu swoją maskę. Tym razem jego głos był inny. Normalny. Znajomy.

Po chwili mocowania się V zaczął zdejmować maskę. Lecz nagle przestał. Maska się zablokowała. Ciągnął i ciągnął. Maska nie chciała zejść. Zablokowała się.

- Co się ryjesz jak laska do nowej torebki. Pomóż mi to zdjąć.- powiedział V. Ja już domyślałem się kim jest.

Rzeczywiście śmiałem się. Po chwili mocowania udało nam zdjąć maskę.

- Więc pech Cię jednak nie opuścił. – rzekłem uradowany.

Ostatnio edytowany przez kowalt (2012-09-23 09:33:37)

Offline

 

#40 2012-09-21 23:18:50

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Łał to już trzy miesiące mineły?! Nawet niezaówarzyłem. Ten czas niebył stracony wręcz przeciwnie Hm... Musimy to jakoś uczcić, tylko jak?

Kowalt to było (Z trudem to mówię) ale to raczej niebędzie moje ulubione, chociaż dużo śmiesznych sytuacji było.


Zapłata dla Kowiego - 710 zł (DOPISZ SOBIE BO JA AKTUALNIE NIE MAM MOŻLIWOŚCI EDYCJI KP!!)


A kim jest ten "V"? XD


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#41 2012-09-22 22:19:40

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Dziś przekażę wam imię złodziejki z poprzednich epizodów. Chociaż pewnie wszyscy domyślają się kogo z naszej gromadki chciałem wykorzystać jako kolejną osobę. Dziś będzie sporo o White i Felixie.  W sensie że i Felix w końcu się pojawi. Długo zastanawiałem się nad wprowadzeniem tej postaci. Wybrałem taką formę jaką zobaczycie.

Streszczenie poprzedniego epizodu: Rano przy akompaniamencie piosenki jednego z moich ulubionych wykonawców zbudziłem się. Nie byłby w tym nic niezwykłego gdyby obok mnie nie leżała dziewczyna. Spokojnie i bez złości udało się opanować sytuację. Następnie wszyscy razem poszliśmy na pogrzeb Creaziego. Tam zrobiła się wzruszająca atmosfera. Nawet V się pojawił. Było miło dopóki Steven nie zaczął przemawiać. I wtedy jakiś bałwan się na niego rzucił. Tym bałwanem byłem ja. W wyniku tego i wcześniejszych wydarzeń komendant zabrał mi moją odznakę. I odmówił mi prawa do wykonywania zawodu Policjanta. Za to dowiedziałem się o przeszłości White. Byłem też umówiony z V. Więc poszedłem na to spotkanie. A tam chłopak już miał zdjąć maskę gdy zacięła się ona.

Epizod X

Tytuł: Rodzeństwo // V

White płakała. W końcu po trzech latach ma przed sobą swojego brata. Chłopak strasznie schudł. Był bardzo mizerny. Ale żył. I też się cieszył z powodu spotkania z siostrą. Żadne się nie odezwało. Jej brat również płakał. Oczami wyobraźni widziała wszystkie wspólnie spędzone chwile. Te dobre i te złe. Nauka na ukradzionym rowerku. Nauka prostych zagadnień matematycznych. Zaczęła się zastanawiać jak to się dokładnie stało.

Jej rodzice bardzo się kochali. Kochali też dwójkę swoich dzieci. Dwuletnią wtedy dziewczynkę i nowo narodzonego chłopca Jej ojciec żałował że nie osiągnął w swoim życiu nic o czy mógłby opowiadać swoim dzieciom. Niby był inspektorem Policji ale to nic szczególnego. Jego życie było nudne. Nie ma nawet żadnej pamiątki rodzinnej. Postanowił to zmienić.  Powiedział że zostanie najlepszym na świecie trenerem Pokemonów.  Obiecał że wróci tak szybko jak tylko będzie mógł i będzie miał wtedy dla nich wiele prezentów. Matka długo z nim rozmawiała. Kochała go tak bardzo że nie chciała go puścić. Ale w końcu uległa. Obiecała że będzie czekać.

Minął rok. Był to dzień trzecich urodzin córki. Do drzwi zapukał ktoś wtedy. Wszyscy spojrzeli z nadzieją. Być może był to ojciec. Okazało się że był to listonosz. Przyniósł paczkę. Nadawcą paczki był ojciec. W paczce było jajko oraz list. Nawet po tylu latach wciąż pamiętała treść listu.

„Kochani. Przepraszam ale moja podróż nieco się przeciąga. W dniu przybycia moja córcia powinna mieć urodziny. Chciałem jej przekazać to jajko. Wyrośnie z niego zdrowy i silny Pokemon. Niestety nie mogę pisać dużo o tym co mnie spotyka. Ale wyczekujcie mnie. Może jutro lub pojutrze zapukam do waszych drzwi. Ściskam was mocno.”

Parę tygodni później z jajka wykluł się Deino. Stał się on najlepszym przyjacielem dziewczynki. Był kimś kto starał się zastąpić ojca. Niestety nieskutecznie. Ale pomiędzy dziewczyną a Pokemon związała się bardzo silna więź.

Minęło kolejnych parę miesięcy. Przyszła kolejna paczka. Również od ojca. Również z wiadomością i jajkiem. List był praktycznie taki sam. Zmieniła się tylko osoba dla której było jajo. Tym razem chodziło o syna.

Chłopak nigdy nie poznał ojca. Nienawidził go za to. Nienawidził też Purrliona który wykluł się z jajka. Pewnego dnia kot uratował życie chłopcu. Przepędził dzikiego Herdera który zaszarżował na niewinnego dzieciaka. Od tamtej pory Chłopiec i Pokemon nigdy się nie zostawali.

Najbardziej cierpiała ich matka. Całymi dniami przesiadywała przed oknem. Czekała. I czekała. Lecz doczekać się nie mogła. Powoli coraz mniej jadła. Przestała wychodzić na dwór i spotykać się z ludźmi. Po dwóch latach od wyruszenia męża zmarła. Zostawiła dwójkę dzieci.

Rodzeństwo bardzo ciężko przeżyło ten okres. Nie dość że od dawna nie było wiadomości od ojca to jeszcze taka tragedia.

Dzieciaki zostały zabrane do domu dziecka. Rozpoczęły się też poszukiwania ich ojca. Bezowocne. Po trzech miesiącach uznano och ojca za zaginionego. Oznaczało to że dzieciaki miały najprawdopodobniej zostać w ośrodku aż do czasu gdy nie kończą 21 lat. Nikt nie spodziewał się że ktokolwiek adoptuje dwójkę zamkniętych w sobie dzieci.

Dwa miesiące od zamknięcia ich w Domu Dziecka zniknęli. Nie pozostawili żadnych śladów.
Rozpoczęły się kolejne poszukiwania. Nieskuteczne. Jedyne co znaleziono to zakrwawione ubrania. Ciuchy znaleziono w bardzo niebezpiecznym miejscu. Uznano że dzieci najprawdopodobniej zginęły zabite przez dzikie Pokemony. Ale było inaczej. Dzieci porzuciły ubrania by zgubić pościg. Postanowiły porzucić też swoje dawne tożsamości.
Przyjęli nowe wspólne nazwisko. Nadali też sobie nowe imiona. Tak rozpoczęła się tułaczka White i Felixa Alonzów.

Ich  życie było bardzo ciężkie. Dziewczyna stała się mistrzynią kieszonkostwa. Potrafiła wejść w tłum i ograbić większość znajdujących się tam ludzi tak że żaden nic nie zauważył. Nie chciała jednak by brat również pałał się przestępstwem. On w tajemnicy przed nią żebrał.
Żyli tak parę lat.

Pewnego dnia gdy White wracała do miejsca gdzie akurat spali zauważyła że jest tam ktoś jeszcze. Był to niewiele starszy od niej chłopak. Twarz zasłoniętą miał maską. Przedstawił się jako Rayem. Mówił że ukrywa ciało ze względu na to że jest cały poparzony. Mówił że pragnie zemsty. I władzy. Dziewczynie spodobał się jego charakter. Chciała normalnego życia. Zaczęli więc współpracować.

I tak działali razem. On nazywał ją Białą Damą. Ona pokochała go. Żadne nie wspominało nic o swojej historii. Ale ich życie znacznie się poprawiło. Do tego Rayem sprowadzał coraz więcej ludzi takich jak oni. Wkrótce byli dość zwartą  i wesołą grupą.

Lecz zaczęło źle się dziać. Zaczęli kraść coraz więcej. Wcześniej White zdobywała tylko tyle by przeżyć. Wiedziała że źle postępuje więc ograniczała się do absolutnego minimum. Lecz to co się tu działo było całkowicie inne. Kradli dla przyjemności. W końcu miała tego dość. Była już na tyle dorosła by załatwić mieszkanie dla siebie i brata. Chciała odejść od Rayema.
Gdy ten się o tym dowiedział zaśmiał się. Pokazał jej jak paru chłopaków zabiera gdzieś jej brata. Zagroził że jeśli nie będzie dla niego pracować to Felix zginie. Od tamtej pory nie była już partnerką Rayema. Czar prysł. Była jego służącą działającą pod szantażem. Wypełniała wszystkie jego misję. Jedna była dość dziwna. Miała iść na komisariat zgłosić kradzież swojego Tepiga. I tam spotkała Kowalta.


To wszystko zobaczyła. Było tego znacznie więcej. Ale dużo wspomnień jest zbyt bolesnych by się w nie wgłębiać.

- Moon. O co tu chodzi?! – zwróciła się do złodziejki.

- To rozkaz Rayema. Mam też wiadomość od niego. A teraz trzymaj się. Wiem o co w tej wiadomości chodzi. Jak już ją przeczytasz to radzę Ci uciekać. Niedługo się zacznie.- rzekła dziewczyna. Następnie wyszła zza róg i zniknęła.

White przeczytała kartkę parę razy. Była zaskoczona czytając te słowa. Nie mogła w nie uwierzyć. Spojrzała uśmiechnięta na Felixa.

-Ciągnij że tą głupią maskę.[/u]

[b]- Ciągnę przecież. Łeb Ci urósł od kiedy ją zakładałeś?[/u]

[b]- Nie nabijaj się ze mnie. To że domyśliłeś się kim jestem nie oznacza że możesz sobie ze mnie żartować. Pamiętaj że Victini rozwalił cały twój skład.


- Obawiam się Victiniego a nie palanta który zakłada małą maskę na wielki łeb.

- Przesadzasz. Z resztą powinieneś być bardziej zdziwiony.

Tak przebiegała rozmowa dwóch chłopaków. Przenieśli się do opuszczonych magazynów na obrzeżach miasta. W końcu V nie chciał by ktokolwiek poza Kowaltem poznał jego tożsamość.

W końcu udało się zdjąć maskę.

- No Creazy. Nastraszyłeś mnie. Nie wyobrażasz sobie ile musiałem przeżyć. – rzekłem do mężczyzny przede mną. To naprawdę był Creazy. Pomyśleć że jeszcze dziś byłem na jego pogrzebie.  Creazy odchrząknął i zaczął opowiadać. Wpierw opowiedział mi jak umarł. Chodzi o rozmowę Rayema z White i to co wydarzyło się po tym.

-Następne co pamiętał to fakt obudzenia się w szpitalu. Na nim skakał wesoło dziwny stworek. Była noc. Stworek przedstawił się jako Victini. Powiedział też że od dziś będą partnerami. Mały Pokemon szukał odpowiedniego trenera od dziesięciu lat. I znalazł Creaziego. Okazało się że to on nie pozwolił mi umrzeć. Przyniósł mi też ten strój. Z tą maską. Jak widzisz czasem się przycina. Ale spełnia swoją rolę. Postanowiłem wtedy że odnajdę Rayema i go dorwę. Postanowiłem być bohaterem. Ludzie będą pamiętać imię V. Dzieci będą uczyć się o bohaterze który uratował nasze miasto przed katastrofą. Lecz okazało się że sam jeden nie dam rady. I tak zacząłem poszukiwać ludzi którym mogę zaufać. Niestety nie udało się. Każdy obawiał się mnie. Pewnie nikt nie chciał zaufać człowiekowi który nie pokazuje twarzy. Więc postanowiłem zwrócić się o pomoc do Ciebie. Teraz gdy nie jesteś policjantem nie masz nic do stracenia. Kowalcie. Pomóż mi. - rzekł Creazy.

Patrzyłem w jego oczy. Nie do końca wierzyłem że wciąż żyje. Ale stał przede mną. Ruszający się i całkiem namacalny.

- Dobrze. Ale powiedz mi jak sprawiłeś że twoja matka rozpoznała cię w trumnie. – odpowiedziałem.

- To jeden z przyjaciół Victiniego. Zoroark. Razem z jakimś psychicznym Pokemonem zamknął się w trumnie. Użył swojej techniki by wyglądać jak ja. A po pogrzebie psychiczny stworek teleportował ich. Są bezpieczni. –rzekł Creazy.

Byłem zdumiony. Chłopak jest zdesperowany skoro posunął się do czegoś takiego. Poświęcił wszystko. Już nie może wrócić. Do końca życia musi udawać V. To straszne. Ale jego cel był słuszny.

- A teraz co wiemy o przeciwniku. Nazywa się Rayem. I wiem że posiada Pawniarda oraz Kyuurema. Nie jest dobrze. Victini zdołał go odgonić. Ale gdyby walka potrwała dłużej to nie skończyłoby się dobrze. Następna walka może się tak nie skończyć. Poza tym zbiera grupę ludzi. Nie wiem jak się nazywają. Ale wiem co chcą osiągnąć. Ich celem jest Ganasect. Przynajmniej tak mówi Victini – wytłumaczył V.

- Do jego grupy należy White. Rayem więzi jej brata. Jest tam też na pewno jeszcze jedna dziewczyna. Seksowna złodziejka poruszająca się jak kot. Oraz Ryuuk. Gadający Yamask. Podejrzewam że Duch ten wpływał na moje sny. – dopowiedziałem.

Wtedy pojawił się Victini. I zaczął snuć opowieść.

Dawno temu gdy na tym świecie ludzie nie łapali jeszcze Pokemonów w Poke Balle nasze więzi były całkowicie inne. Pokemon z własnej woli podążał za człowiekiem i mu pomagał. Było to tysiące lat temu. Lecz zdarzyła się straszna rzecz. I Wojna Legend. Było więcej takich wojen. Każda kolejna byłą gorsza od poprzedniej. Ale was dotyczy teraz tylko ta pierwsza. Głównym jej prowodyrem był mężczyzna którego imię zostało zakazane. Zapanował on w jakiś sposób nad Ganasectem. By go pokonać inne legendy z Unovy połączyli swe siły z ludźmi. I tak Cobalion, Terrakion, Virizion i Keldeo dołączyli do jednego mężczyzny. Do kobiety dołączyli Tornadus, Thundurus i Landurus. Swoją trenerkę wybrała też Meoletta. Na koniec trójka Zekrom, Reshiram i Kyuurem. Oni też odnaleźli odpowiednich ludzi. Ja dołączyłem do wesołego człowieka który dowodził naszą grupą. Wszyscy razem musieliśmy połączyć swe siły by pokonać Ganasecta. Walka była długa i zażarta. Gdyby nie więź jaka połączyła ludzi z Pokemonami na pewno byśmy ją przegrali. A wtedy zły mężczyzna i Ganasect rządziliby światem do dziś. Na szczęście tak nie jest. Ale jeśli Rayem dorwie Ganasecta to nie będzie zbyt dobrze. Nie zbierzemy się już wszyscy razem. Kyuurem jest w posiadaniu złego zamaskowanego mężczyzny. A Tornadu, Thundurus i Landurus są w posiadaniu złodziejki o której wspominał chłopak którego pokonałem. Musimy więc powstrzymać Rayema przed tym.
Po opowieści maluch zasnął. Odbyliśmy wtedy długą rozmowę z Creazym. Postanowiliśmy spróbować zebrać resztę legend. Nie możemy pozwolić zdobyć złym ludziom ani jednego legendarnego stworka więcej.
_________

White i Felix doszli bez słowa do mieszkania Kowiego. Dopiero tam zaczęli opowiadać sobie co działo się przez ostatnie trzy lata. A raczej dziewczyna opowiadała. Chłopiec patrzył tylko na nią. Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa. Tak był szczęśliwy. Po tych wszystkich cierpieniach jakich zaznał przez ten czas. Słuchał historii White o chłopaku który na pewno powstrzyma Rayema. Nie mógł uwierzyć w to że jego siostra znów zaufała mężczyźnie. Zwłaszcza po tym jak Rayem ją oszukał. Bardzo chciał poznać tego całego Kowalta i z nim porozmawiać. Postanowił że nie pzowoli już nigdy skrzywdzić siostry.

Byli już po posiłku gdy do mieszkania wszedł chłopak. Wyglądał dość nędznie. Był cały brudny. Nie było na nim ani śladu umięśnienia. Do tego nie był za przystojny. Jedyne co się rzucało w oczy to bystre i przenikające oczy. Najbardziej co przeszkadzało Felisowi w tej osobie to zarost.

White spojrzała na chłopaka.

- Witaj Kowalcie. Oto Felix. Mój młodszy brat. Rayem uwolnił go. Powiedział też ze i ja jestem wolna. W wiadomości do mnie napisał że rzuca Ci wyzwanie. Napisał że jakieś dwa legendarne Pokemony znajdują się w Dragonspiral Tower. I że będzie na Ciebie czekał pod wieżą. Po trzy osoby. Macie się ścigać o to kto pierwszy zdobędzie dwie legendy. To wyzwanie. Jeśli go nie przyjmiesz to ma podobno rozpocząć niszczenie miasta. Daje Ci tydzień na dotarcie do wierzy.[/u] – rzekła White.

[b]- Spokojnie. Zaraz mi wszystko wytłumaczysz.
- chciałem powiedzieć jeszcze coś lecz przyciągnął mnie wzrok młodego chłopaka. Patrzył na mnie gniewnie i bojowo. Tak jakby był gotowy do walki. Podobał mi się ten wzrok. Wiem że nienawidzi Rayema. Wiem że zyskałem nowego towarzysza.
Nagle chłopak przerwał milczenie słowami:
- On? TO coś miałoby pokonać Rayema? On nawet mnie nie pokona. Wygląd ajak jakiś żul.

- Felix! Uspokój się. Ja w niego wierzę. Zaufaj mi. Pomógł mi. I wiem że na pewno mu się uda. – odpowiedziała White temperując brata.

Byli całkowicie różni. Ale rozumiałem skąd te słowa. Wyglądałem dziś dość niepewnie.

[b]- Możecie tu zostać. Ja przyjmuje wyzwanie Rayema. Udam się na tą górę. Idę po Artemisa i Eozyne. Wspólnie musimy zdecydować kto idzie a kto zostaje. Poza tym mam wam coś ważnego do powiedzenia. Poczekajcie na mnie.

Dwie godziny później zasiedliśmy wszyscy do kolacji. Poza wspomnianą przeze mnie dwójką zaprosiłem też Leonarda

Opowiedziałem im historię o Wojnie Legend. Następnie przekazałem im wyzwanie Rayema. Póki co zachowałem dla siebie tajemnicę o V. Wszyscy zgodnie powiedzieli że należy go powstrzymać. Rozpoczęło się planowanie. Kto idzie a kto zostaje i w razie czego będzie bronił miasta.

Po długich rozmowach zdecydowaliśmy.
Felix jest zbyt osłabiony. Poza tym jest to zbyt niebezpieczna misja jak na młodego chłopaka.
Eozyna miała iść. Ale uznałem że jest bardzo silną trenerką. Wiec powinna zostać i w razie czego bronić resztę.
Leonardo zgodził się nam pomóc. Tak jak my uznał że władza absolutna nie jest dobrym pomysłem dla tego świata. Zdecydował więc zostać. Jego umiejętność może być przydatna dla Eozyny.
Zostali tylko Artemis, White i Ja. I to my wyruszymy na Dragonspiral Tower. I zwyciężymy.
Leonardo poszedł do siebie. Felix zamieszkał na razie ze mną i White.

Wyruszamy pojutrze. Nie chciałem tak szybko rozdzielać rodzeństwa. Niech się chociaż jeden dzień pobawią.

Offline

 

#42 2012-09-23 20:20:15

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Tak jak pisałam: ja oceniam jakośc, nie długość, chodź drugi czynnik też ma wpływ na ilośc forsy.

Hmmm... 760zł. Bo lubię takie opisy wspominień. I wreszcie dałeś tu mojego Deina .

Dopiszę.


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Szamba betonowe Ryn