Pokemon Unova History

Przeżyj przygodę w regionie Unova

Ogłoszenie


#15 2012-08-11 22:01:15

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Dziś występ dwóch graczy z naszego forum. Jeden z nich to Artemis Fowl. A drugim będzie Creazy. Obydwaj będą się pojawiać częściej. Podkreśliłem wam wasze nicki byście nie musieli się szukać.


Streszczenie poprzedniego epizodu:
Nasz bohater. Kurde muszę przestać pisać o sobie jakbym nie był sobą. No więc brałem udział w testach na Policjanta. Trudnych testach. Trudnych nie dlatego że takie mają być. Egzaminator uwziął się na mnie. Podpadłem jego dziewczynie. W pierwszym teście zostałem skatowany fizycznie. Drugi był porządku. Zdałem wszelkie testy logiczne jakie tylko zostały mi podetkane pod nos. Najtrudniejszym testem był trzeci i ostatni. Była to walka niemożliwa do wygrania. Jednak udowodniłem mojemu przeciwnikowi że nie siła się liczy lecz umysł. Wygrałem. Wypożyczony Swaddlon wygrał z Pignite. Następnie zostałem odesłany do domu. Następnego dnia miałem się zgłosić.

Epizod III
Tytuł: Artemis Fowl

Wracam do domu z komisariatu. Muszę przejść przez pół miasta. Ale to będzie trasa którą będę przekraczał codziennie. Muszę się przyzwyczaić. Idę zadowolony wciąż analizując dzisiejszy dzień.

Zrobiłem wszystko co chcieli. Nawet wytrzymałem to jak ten facet mnie bił. Pewnie będę miał parę siniaków. Muszę się im jakoś odpłacić. Jemu i tej jej dziewczynie. Oczywiście przydupasa z którym toczyłem walkę też nie pominę. A dzisiaj… – z moich myśli wyrwał mnie dźwięk jaki wydaje kogut radiowozu. Zauważyłem że jestem przed sklepem jubilerskim. I wtedy zauważyłem dokąd jadą. Włąśnie do tego jubilera. W sklepie stał chłopak z torbą wypchaną kosztownościami. Pomachał mi i zniknął.

Zaraz, zaraz. Zniknął? Jak to możliwe? Musiał użyć do tego Pokemonów. Jak złym człowiekiem trzeba być by traktować tak Pokemony. – myślę zaniepokojony. Policjanci którzy zajmowali się tą sprawą poznali mnie. Pozwolili mi wejść razem z nimi. Nie odzywałem się tylko przyglądałem i słuchałem zeznań.

Dowiedziałem się że młody chłopak wlazł do sklepu. Popytał trochę o różne kosztowności. Mówił że wybiera prezent dla matki. Przedstawił się jako Artemis Fowl. Potem wszystkie rzeczy o które pytał zniknęły. Po krótkiej chwili zniknął i on.

Niezły jest. Musiał użyć do tego Pokemonów. Albo były duchami. Albo były bardzo szybkie. Jeszcze nie wiem. Zastanawiam się.

Badając to miejsce zauważyłem ślady spalenizny na ścianach. A w miejscu w którym stał złodziej była dziura. Więc wszystko jasne.

- Jeden szybki Pokemon, zapewne ognisty splądrował to miejsce. Rozmowa miała na celu pokazanie mu co ma ukraść. A potem zniknął. Użył do tego wykopanego wcześniej dołu. TO było perfekcyjne. Nie ma go co szukać. Na pewno jest już daleko. Do tego nie zostawił żadnych śladów. Jest dobry. I to bardzo dobry. No panowie ja spadam. Do zobaczenia jutro. – mówię policjantom. Oni przez chwilę patrzyli na mnie ze zdziwieniem i kontynuowali badanie tego miejsca.

Ja wróciłem do swojego mieszkanka. Droga była spokojna. Wydawało mi się że zbyt spokojna.
Przed mieszkaniem zobaczyłem dziwnego chłopaka. Wydawał mi się podobny do tego złodzieja którego widziałem wcześniej. Przyglądał mi się. Na twarzy tańczył mu drwiący uśmiech.
- My się znamy? -  zapytał mnie patrząc mi prosto w oczy.

- Podejrzewam że nie. Ale niech zgadnę. Artemis Fowl? – odpowiadam.

- A więc się znamy kowalcie. Wiem że chcesz zostać policjantem. Do tego wiem że zdałeś pozytywnie wszystkie testy. Zmierz się ze mną! Pojedynek trzy na trzy. Na placu za tym budynkiem. Będę czekał za godzinę. – powiedział i odszedł.

Zna mnie? Wie kim jestem! Wie o moich planach! Wie gdzie mieszkam! Uśmiechnął się do mnie podczas tej kradzieży! Wie że zdałem testy! Śledzi mnie? Ma wtyczkę w policji? Jest naprawdę dobry. Do tego chce walczyć. Muszę przyjąć wyzwanie. Może w ten sposób się czegoś dowiem. Muszę przyjąć wyzwanie. – myślę idąc do mieszkania.

Zrobiłem się strasznie nerwowy. Facet którego w ogóle nie znam. Najpierw coś kradnie a potem przychodzi do mnie. Nie jest dobrze.
Nakarmiłem wszystkie stworki tak by były gotowe do walki. Sam też zjadłem i starałem się zrelaksować. W telewizji były akurat wiadomości. Dowiedziałem się o kolejnych wypadkach kolejowych.
To już trzeci w tym tygodniu. To nie może być przypadek. Do tego wszystkie wydarzyły się w podobny sposób. Przekręcona prowadnica sprawia że pociągi się ze sobą zderzają. To nie może być przypadek.
Następnie było o kolejnych morderstwach.
Łącznie w tym tygodniu zginęło już piętnaście osób. Źle się dzieje. Po opisywanych wydarzeniach nie wydaję mi się by to ludzie byli odpowiedzialni za morderstwa. Ale Pokemony nie są na tyle złe by atakować niewinnych ludzi.
Potem było o kradzieżach. Była tam też opisana kradzież z jubilera której byłem świadkiem. Policja przedstawiła taką wersję wydarzeń jaką im zaproponowałem.
Widać ufają mi. Albo uznali że mówię mądrze. Tak czy siak jest dobrze. Mam większe szansę na szybszy awans. Jeżeli mnie przyjmą. Najpierw zajmę się tym facetem. Wiadomości niezbyt relaksują. Zwłaszcza że nasz świat się stacza. Mam zamiar coś z tym zrobić. To dzięki temu chce dołączyć do Policji. Uda mi się. – myślę i szykuje się psychicznie na walkę.

Już miałem odpuścić. Ale chęć rozwikłania tej zagadki była zbyt silna. Wyszedłem więc na plac. Rzeczywiście znajdował się z tyłu budynku. Nie wiedziałem o nim wcześniej. Mieszkam w tej mieścinie dopiero od tygodnia i nie miałem czasu na takie zwiedzanie. Ale skąd on o tym wiedział? – myślę coraz bardziej zaniepokojony.

Chłopak już tam stał. Nie było nikogo poza nim. Przebrał się. Ubrał się w czarny płaszcz. Założył też czarną czapkę.

- Byłem kiedyś policjantem. Ale zrezygnowałem z tej pracy. Za mało tam zarabiałem. Znalazłem też inny sposób na życie. – powiedział na mój widok. Czyżby chciał się wytłumaczyć.

- A więc uważasz pieniądze za ważniejsze od uczciwości i honoru? W takim razie gardzę tobą. Pozwól że Cię pokonam i odprowadzę na komisariat. – odrzekłem. Starałem się brzmieć pewny siebie. Niezbyt mi to wyszło szczerze mówiąc.

Artemis roześmiał się jak to usłyszał.
- Nic o mnie nie wiesz. O tych patałachach z policji zresztą też nie. Nie mam zamiaru dłużej z tobą gadać. Ale dobrze walczmy. W końcu sam tego chciałem. Oto zasady. Używamy trzech Pokemonów. Walczymy jeden na jednego. Można to nazwać trzema pojedynkami. Zadaniem pokemona jest jednokrotne zaatakowanie Pokemona przeciwnika. Ten kto pierwszy wykona celny atak dostaje punkt. Następuje zamian Pokemonów o powtarzamy to. Kto po trzech pojedynkach zdobędzie dwa punkty wygrywa. Pasuje? – powiedział.

Nie powiem. Nigdy tak nie walczyłem. Ale wydaję się to rozsądniejsze niż normalny pojedynek. Dużo szybsze. I wygląda to tak że Pokemony mniej cierpią podczas takich walk. Wydaję się to uczciwe.

- Zgadzam się więc. Ty jesteś wyzywającym więc powinieneś pierwszy wybrać Pokemona. – odpowiedziałem po krótkim zamyślę.

Artemis ponownie się roześmiał.
- Wiem. Nawet pokażę Ci moje wszystkie Pokemony które będą brały udział w tym pojedynku. – odrzekł. Po chwili pojawiły się przy nim trzy Pokemony. Były to:
Ferroseed, Shiny Pansear i Pansage.
http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/597s.gif http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/513s.gifhttp://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/511.gif
- Moim pierwszym będzie Pansear. Teraz twój wybór. – dodał.

Uważa mnie za niegodnego siebie. Cały czas się uśmiecha! Zetrę mu ten uśmieszek. I nie będę gra tak jak on tego chce. To pewnie ten Pansear kradł kosztowności. Zostawił w końcu ślady spalenizny. Na pewno jest szybki. – myślę wkurzony.

- Moim pierwszym Pokemonem będzie Drilbur. Nazywa się Digger! – mówię wypuszczając Pokemona.

Przeciwnik i jego Pokemon uśmiechnęli się tylko.
Widocznie lekceważą mojego Drilbura. To błąd!

Jego małpka natychmiast ruszyła by zaatakować mojego kreta. Spodziewaliśmy się tego. Dogger natychmiast zakopał się pod ziemię. Dzięki temu nie trafi go żaden jego atak. I mogę go przeczekać i zaatakować.
Ta runda jest już moja. myślę zadowolony.
Wtedy jego małpka wskoczyła do tunelu Digera. Fowl uśmiechnął się jeszcze szerzej. Zrobili to specjalnie. Mój Pokemon nie będzie mógł się odwrócić podczas kopania dołu. Do tego nie usłyszy mnie. Więc ta tura jest jego.
Moje przewidywania potwierdziły się. Po chwili Pansear wyciągnął spod ziemii zemdlonego Drilbura.
Pokonał go? Jednym atakiem? Pod ziemią? Jest zręczny. Do tego musiał przewidzieć co zrobię. Czyżby analizował moje wcześniejsze walki? To niemożliwe. Zrobił to tak jakby mnie dobrze znał. – myślę zszokowany.

Artemis powiedział parę czułych słów do Panseara. Widać że był dumny ze swojego Pokemona. Po zachowaniu małpki widać było że szanuje i lubi swojego trenera. Widać dobrze traktuje Pokemony. Ale wykorzystuje je do niecnych czynów. Nie odpuszczę mu tego! Muszę wygrać!

- Moim następnym Pokemonem jest Pansage. – rzekł a jego małpka weszła na pole bitwy. Widać było że jest gotowa do działania. Nie dam mu tej przyjemności. Wygram na pewno ten pojedynek.
- Ja walczę Webbym. Jest to Joltik. – rzekłem wypuszczając stworka.

Walka rozpoczęła się. Podobnie jak poprzednia małpa i ta ruszyła od razu na mojego Pokemona.
Dziwne przecież może zaatakować z dystansu. – pomyślałem zdziwiony.
Weby rozpoczął serię uników. Kierował się do dołu wykopanego przez Drilbura. Kiedy był już blisko dołu wskoczył do niego unikając ataku. Przeciwnik pewny że Webby pójdzie dalej zajrzał do dołu. To był błąd. Webby związał  wtedy oponenta swoją siecią. Następnie zaatakował go używając ataku Złodziejaszka(Thief).

- Gratuluję. Jak zwykle przeanalizowałeś sytuację i podjąłeś odpowiednie kroki. Nic się nie zmieniłeś. – rzekł Artemis.

A więc znamy się. To niemożliwe. Nie pamiętam tego gościa. Ale wygląda na to żeśmy już walczyli. Albo może widział jakąś moją walkę. Coś nie tak! – myślę coraz bardziej zaniepokojony.

- Nie wiem o czym mówisz. Jest jeden do jednego. Więc ten pojedynek zdecyduje wszystkim! Walczmy. Ostatnim Pokemonem jaki Ci został jest ten Ferroseed. Ja będę walczył moim Pidovem. Jego imię to Pecko. – powiedziałem wypuszczając stworka.

Przeciwnik dotrzymał słowa. Do walki wystawił swoje stalowe nasiono.

Wygrana jest moja. Jego Pokemon jest dużo wolniejszy niż mój. Nie ma więc szans by nas pokonać. Zaatakowanie go będzie błahostką!  - myślę pewny siebie. Jestem prawie pewny zwycięstwa.

Walka rozpoczęła się. Pewny siebie patrzyłem na akcje mojego Pokemona.

Pewny siebie Pecko latał dookoła przeciwnika i skrzeczał na niego. Przeciwnik nawet się nie ruszył. Mój Pecko polatał trochę i przystąpił do ataku. Najpierw wzbił się w wysoko w powietrze. To po to by móc nabrać odpowiedniej prędkości. Następnie zaczął pikować na przeciwnika. I wtedy to się stało. Mój Pecko dosłownie odbił się od przeciwnika. Patrzyłem przez chwilę na to co się stało. Dopiero po paru sekundach to do mnie dotarło. Harden. On nie stał. On się cały czas umacniał. Po chwili przeciwnik zaatakował. Pidove oberwał porządnym Tacklem.

Patrzyłem wciąż oniemiały.
To niemożliwe. Przegrałem jak dziecko. Jak malutkie dziecko. To niemożliwe.

Fowl patrzył na mnie. Gdyby mógł to jego uśmiech wylazłby z jego twarzy i przywalił mi w mordę,

- Widzisz dziecinko. Jesteś kiepski. Okazałem się zwycięzcą. I co teraz zrobisz? Zabierzesz mnie ze sobą na komisariat? I pomyśleć że nie musiałem użyć nawet mojego najsilniejszego Pokemona. – powiedział. Jego głos był stanowczy, ale słychać w nim było nutkę dumy. Brzmiało to tak jakby ćwiczył swoje przemówienie od lat.

Słuchałem. Nie byłem w stanie wydusić z siebie żadnego słowa. Już dawno nie przegrałem. A przynajmniej nie tak marnym stylu. To wyglądało tak jakby facet zaplanował sobie całą walkę,

- Pozwól że Ci coś przypomnę. Walczyliśmy już kiedyś. Dziesięć lat temu w szkółce dla trenerów. Jeden z nas miał otrzymać licencje trenera. Zwycięzca pojedynku. Losowaliśmy wtedy Pokemony. Ja wylosowałem Pidgeya. A Ty Metapoda. Pokemony z Kanto. Tak by poradzić sobie w trudnej sytuacji. Pamiętasz? I wtedy to ty mnie upokorzyłeś! Twój Metapod pokonał Pidgeya w ten sam sposób. – dopowiedział.

Wspomnienia luneły na mnie jak grom z jasnego nieba. Artemis Fowl. Mój przyjaciel ze szkółk. Obraził się na mnie po tym jak zwyciężyłem w pojedynku z nim. Od tamtej pory nie miałem z nim kontaktu. Może dlatego o tym zapomniałem. Co do tamtego testu. Nie otrzymałem licencji. Szkoła policzyła sobie niezłą sumkę za kurs. Więc musiałem zrezygnować ze względu na kłopoty finansowe.

- Wiesz co? Jesteś żałosny. Chcesz zostać kundlem państwa? Myślisz że kto odpowiada za to wszystko? Właśnie Ci którzy tu żądzą. Nawet nie chcę z tobą gadać! Spieprzam stąd. Hańbisz mnie i innych trenerów. – dokończył i odwrócił się. Odszedł a za nim poszły jego Pokemony. Przez chwilę pomyślałem by za nim ruszyć. Zrezygnowałem. Wygrał. Honor nie pozwoliłby mi go zatrzymać. Patrzyłem tylko jak odchodzi. Nie miałem odwagi się odezwać. Kiedy zniknął schowałem swoje Pokemony do odpowiednich kulek. Poszedłem do centrum by je wyleczyć. Ludzie na ulicy dziwnie się mi przyglądali. No tak. Nie często widzi się dorosłego chłopa z łzami w oczach. Cóż. Nie przejmowałem się tym. Widziałem tylko to jak przegrywam. Wracając do domu usłyszałem swoje imię.

- Posterunkowy Kowalt. Posterunkowy Kowalt! Ile muszę razy Cię wołać?

Posterunkowy? Czyżbym? Nie wierzę że tak szybko! – nagle zapomniałem o smutku. Odwróciłem się. Zobaczyłem policjant biegnącego w moją stronę.

- Witaj. Nazywam się Creazy. Creazy Steel. A tak dokładnie posterunkowy Creazy Steel. Dostałem zadanie by przyznać Ci tą odznakę. – powiedział policjant. Następnie wyciągnął pudełeczko i wręczył mi je.

Popatrzyłem na niego. Uśmiechnięty zaprosiłem go do swojego mieszkania.

Dowiedziałem się od niego paru ciekawych rzeczy.
Creazy Steel. Młodszy ode mnie chłopak. Pracuje w policji od roku. Dostał zadanie by wprowadzić mnie w życie Policji. Jest czymś w rodzaju mojego mentora. Do tego mamy zostać partnerami. Razem będziemy prowadzić dochodzenia i ruszać na akcje. Muszę go tylko wybadać.

Przez wydarzenia dzisiejszego dnia zapomniałem o czymś. Ale nie szkodzi. Zemsta najlepiej smakuje na zimno. Stevens i jego kumple już mogą szykować sobie wymówienia. Nie daruję.
Jest jeszcze sprawa Artemisa. Nie wierzę by był zły. Ale robi złe rzeczy. Muszę to dokładnie zbadać. Póki co jest moim wrogiem. Może i miał prawo do zemsty. Ale wykorzystuje Pokemony w zły sposób.

Kładą się spać miałem w głowie jedną myśl. Brzmiała ona:
Kowalt. Posterunkowy Kowalt!

Ostatnio edytowany przez kowalt (2012-08-11 22:41:39)

Offline

 

#16 2012-08-11 22:15:49

Artemis Fowl

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-07-29
Posty: 412
Punktów :   
Starter: Sandile
Ulubiony Pokemon: Krookodile
Ulubiony Typ: Ziemia

Re: Komisariat

- Jak się spało? - zapytałem i chciałem położyć rękę na Brendzie, ale kiedy otworzyłem oczy jej tam nie było przekręciłem się na bok i popatrzyłem na zegarek, była 8:15, od 15 minut już pracowała.
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do niej mówiąc:
- Gadałaś z komendantem? - zapytałem
- O czym? - spytała Brenda
- Jak to o czym, o dzisiejszym wydarzeniu nocnym! - odpowiedziałem
- A tak tak, powiedział żebym się zajęła, a tak dokładniej żebyśmy się tym zajęli. - oznajmiła
- My? - spytałem
- Tak, my. - odpowiedziała
- Nie przypominam sobie, żebym pracował jako wolontariusz glin... - powiedziałem sarkastycznie
- Daj spokój Arti, dostaniesz pieniądze, zresztą mam 300 zł(mówię o tej kasie za wczoraj) dla Ciebie za akcję w nocy - dodała
- Przynajmniej tyle, jeśli rozdają pieniądze za schwytanie jakiegoś dupka wchodzę w to - stwierdziłem
- Ten dupek o mało nas nie zabił... - powiedziała zaprzeczającym tonem
- Wiem, wiem, ale to będzie drobnostka. - oznajmiłem
- Okej szef idzie muszę kończyć, pa Arti - powiedziała żegnając się
- Pa kochanie -
- No nie i muszę znaleźć teraz tego typka, chodź chyba nie będzie to takie trudne w końcu on pewnie nas szuka, a tak naprawdę wie gdzie mieszkamy. - stwierdziłem
- Poczta!!! - usłyszałem głos wołający z dołu
- Już idę! - odkrzyknąłem i ubrałem się szybko w ubranie co było na wierzchu, zszedłem na dół i otworzyłem drzwi. Cóż z pewnością nie był to listonosz bo na powitanie poleciała w kierunku mojej twarzy pięść, która nieźle rozwaliła mi nos, który zaczął krwawić.
- Myślałeś, że uciekłeś wczoraj? - usłyszałem głos, a potem śmiech
- No nie znowu ty... - powiedziałem znudzonym głosem
- Niezłe posunięcie wczoraj zrobiłeś, muszę przyznać byłem pod wielkim wrażeniem. - oznajmił z uśmiechem
- Dobra koniec tej dzieciniady po co przyszedłeś i czego chcesz? - zapytałem
- Cóż masz coś Artemisie Fowl co bardzo mnie interesuję, nie będę tego ukrywał chodzi o pierścień Twojego dziadka. - powiedział żądającym tonem
- Nie licz na to, że Ci go oddam, to jedyna pamiątka po nim! - zawołałem zdenerwowany
- O ja wcale nie liczę, wręcz zupełnie przeciwnie żądam abyś się bronił. - powiedział i zaśmiał się
- Dobrze, a więc ciekawe jak poradzisz sobie z nim, Sandile wybieram Ciebie! - zawołałem

http://sprites.pokecheck.org/i/551.gif


- Cóż bardzo prosto, Poliwrath atak! - krzyknął nieprzyjemniaczek

http://sprites.pokecheck.org/i/062.gif




- Co?! Region Kanto?! - zawołałem zaskoczony
- A co myślisz, że muszę siedzieć na tej cholernej wyspie cały czas? - odpowiedział
- Hmmm.... teraz to oni mają przewagę typu, lecz... Sandile użyj Rage, następnie Toxic! - zawołałem
- Poliwrath kontruj Bubble Beam! - rozkazał czarny charakter
Toksyczny śluz rozmył się, a strumień bąbelków odrzucił Sandil'a do tyłu i przybił do ściany!
- Sandile, nie! - krzyknąłem
- Poliwrath kończ tą zabawę, Double Swap! - zawołał
Wrogi pokemon pognał na mojego małego krokodylka i wykończył go plaskając raz po raz, a następnie rzuciwszy o ziemię.
- Grrr... Sandile wracaj! - powiedziałem z wściekłością
- Tylko na tyle cię stać? - zapytał drwiącym tonem
- Co mam robić?... - pomyślałem
- Jakiego Pokemona bym nie wysłał do walki to mnie pokona, a nie mogę tak po prostu oddać tego pierścienia... -
- Ręce do góry! - usłyszałem krzyk, to była Brenda z pistoletem w dłoni wymierzonym w przyjemniaczka
- Ooo... pani kapitan Poliwrath pozbądz ją tej zabawki! - rozkazał
- Herdier, Roar! - zawołała Brenda

http://sprites.pokecheck.org/i/507.gif



Herdier zastosował Roar i zmusił Poliwratha do powrotu do pokeball'a, na jego miejsce trafił Seedot.
- Herdier Shadow Ball! - zawołała
Pięć mrocznych kuli ruszyło i zadało poważne obrażenia naszemu przyjemniaczkowi...
- To moja szansa, teraz mamy przewagę, Pansear ruszaj! -
- Pansear tak jak ostatnio zafunduj im pokaz fajerwerków, zaatakuj Flame Charge! -
Seedot otulony płomieniami zemdlał i był nie zdolny do walki!
- Seedot wracaj! - zawołał złoczyńca
- Poddaj się, zanim dojdzie do przelewu krwi! - zawołała Brenda
- Okej paniusiu już się poddaję... - oznajmił
- Ale przed tem muszę tylko za coś Ci oddać! - powiedziałem i szczeliłem mu w twarz z całej siły
- To za mój nos! -
- A to za nazwanie mojej dziewczyny "paniusią"! - krzyknąłem i ponownie przywaliłem w mordę typowi
- Dobra chodzmy! - powiedziała Brenda i ruszyliśmy na komisariat
- No, no... Fowl spisaliście się, oto wasza nagroda! - powiedział komendant i wręczył mi kasę o wartości ....


P.S. Mam nadzieję, że uznasz to za pracę, gdyż pomogłem schwytać tego gnojka co nas chciał porwać, a porwać policjantkę(Brendę) to jednak tym bardziej przestępstwo...

Ostatnio edytowany przez Artemis Fowl (2012-08-11 23:06:52)

Offline

 

#17 2012-08-11 22:56:57

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Te zdarzenia dzieją się kilka dni przed tymi opisanymi przez Kowalta



[b]- Eh... Przeprowadzka równa się przeniesienie do innego komisariatu, ale jakoś to będzie..
- Powiedziałem do siebie i zacząłem pakować swoje rzeczy.

***


Kilka godzin później.
- W końcu w nowym domu! - Krzyknąłem uradowany stojąc w progu przed zamkniętymi drzwiami.
Miejsce niebyło duże zaledwie jeden średni pokój + mini salon, w miarę dobra łazięka, bardzo mała kuchnia i króciuteńki korytarz. Pomieszczenie było świeżo po remącie przynajmniej tak mi mówili.
- Mieszkanie nienajwyższych lotów, ale na sam pierw może być i powinienem przestać gadać sam do siebie. - Powiedziałem sam do siebie i zacąłem wypakowywać swoje rzeczy.
- OMG, zapomniał bym Fun wiem że nielubisz Pb, ale na podróż to była konieczność. Wybaczysz mi? - Powiedziałem po wypuszczeniu mojego Axew'a z Pokebala.
Na szczęście mój pokemon nieechowa długo urazy i po chwili wesoło powiedział "Axju, Ax, Ax, Axjjuu"
- Cieszę się że się niegniewasz
Trzeba wypuścić restę twoich przyjaciół i was nakarmić. - Powiedziałem i wypuściłem resztę moich pokemonów po czym je nakarmiłem, pogadałem chwilę i schowałem do ich Pokeball'i.
- Dobra my Fun idziemy spać bo czeka nasz jutro pracowity dzień! - Powiedziałem i ułożyliśmy się spać.
Rano: Godzina 7:05
- Łaa... Którą my tu mamy co już tak późno!! Zaspałem!! Wstawaj Fun!!
- Przebudziłem się i dynamicznie rozpoczynając swój poranek zrobiłem szybko śniadanie, zjadłem, i wykonałem poranną toaletę i pognałem do pracy.
   W pracy byłem za pięć ósma i odrazu zostałem wezwany na dywanik do Komendanta.
- Spóźnił się pan, panie Creazy i to w dodatku pierwszego dnia! Co ma pan na swoją obronę? I co ten pokemon robi na pańskim ramieniu?! - Dostałem burę i lawinę pytań.
- Zaspałem panie komendacie miałem wczoraj ciężki dzień sam pan wie, a ten pokemon bardzo nielubi swoje go Pokeball'a Ser! - Powiedziałem trochę dziwnym tonem.
- Czy pan se jaja robi za przeproszeniem?! Takim tonem do komemdanta? - Powiedział wsciekle.
- Jaja? Z pana komendanta, a skąd. - Powiedziałem lekko sarkastycznie zamiast ugryźć się w język.
- Niedenerwuj mnie bo będziesz tu sprzątaczką!! - Krzyknoł.
- Przepraszam Panie komendancie! - Powiedziałem spokojnie
- No dobra mam tu informacje o tobie: Karany, Spóźnialski..., O prawie roczny staż, Negocjator na poziomie E słabo..., Dobry trener, Opanowany, Posterunkowy, Jedno odznaczenie obywatelskie..., 36 razy aresztował, Postrelony jeden raz w ramię... Brał pan udział w 125 akcjach z czgo 20 nieudane..., Wiek 16lat... Hym... Młoda policja, ale ja w to niewnikam jest pan dobry niemusi pan przechodzić testów o to pana odznaka, mundur, i reszta idzie pan na obchód teraz późnej znajdziemy panu partnera. - Powiedział, wręczył mi sprzęt, i dał polecenie.
- Nienapisali tam że jestem z deczka salony i niezbyt lubię partnerów. - Powiedziałem pół zartem.
- Ha ha, bardzo śmieszne! Partner ma być i już! Kończymy rozmowę! - Powiedział stanowczo
- Ale... - Chciałem wtrącić lecz mnie powstrzymał.
- Bez zadnego "Alę"! Odmeltować! - Powiedział grubo i stanowczo.
- Tak jest! - Powiedziałem głośno lecz bez entuzjazmu po czym wyszedłem i skierowałem się w stronię satni której znałem położenie z mapy otrzymanej od komemdanta.
  Doszłem do satni niespotykajc nic specjalnego po drodze w satni znalazłem swoją szafkę była obok jakiegoś "Kowalta" niezwracałem dłużej uwagi na szafkę obok tylko się przebrałem i wyruszyłem na obchód miasta, doszedłem do centrum miasta gdzie ruch uliczny był ogromny. Po rozglądałem się chwilę i zobaczyłem że jakaś staruszka niedaje rady przejść przez przejście więc postanowiłem jej pomóc. Gdy już pomogłem jej znaleźć się po drugiej stronie, posełem razem z Fune który ciągle jest na moim ramieniu na rynek gdzie dałem burę kilku chuliganą którzy kradli ze straganów, dewastowali pomnik założycieli miasta (Tym dałem mandaty i wlepiłem karę) idąc dalej usłyszałem odgłosy bicia i wołania o pomoc za jednym że starszych budynków natychmiastowo pobiegłem w kierunku odgłosów i przy okazji podnosiłem dwa kamienie.
   Gdy dotarłem na miejsce ujrałem jak dwuch huderlawy gostków kopało jakiegoś chłopaka.
- Zostawcie go w imieniu prawa! - Krzyknołem.
Gdy mnie ujrzeli zamarli w bez ruchu, a kopany chłopak natychmiastowo wstał i uciekł tak samo postąpiła ta dwójka oprychów za którymi ruszyłem w pościg. Bieg był szaleńczy, az w kończu zagoniłem ich w ślepy zaułek.
- No to załatwimy to inaczej!
- Tak masz rację.
- Powiedzieli i wyjeli Pokeball'e.
- Tak macie rację załatwimy to inaczej zupełnie inaczej! He he! - Powiedziałem i rzuciłem kamieniami w ich ręce w których trzymali celnie trafiając i powodując wypadnięcie zamkniętych kul z ich rąk po tym doskoczyłem do nich i Bum w ryj jeden i Bam w jape drugí obydwoje padli na ziemię, a ja ich zwinnie skułem i wezwałem wsparcie które pojawiło się już po Pięciu minutąh i ich zgarneło na komendę, ja też pojechałem bo to był już koniec mojego obchodu. Przez całą drogę zastanawiały mnie ich groźby "Artemis cię dopadnie! Pożałujesz!" lecz koniec kończów olałem to.
Po dotarciu na komisariat niebyło chwili wytchnienia bo dostaliśmy wezwanie że ktoś napadł na jubilera odrazu hop do Radiowożu i na miejsce zbrodni.
Po do tarciu miejsce wyglądało dziwnie dziura w podłodze ślady spalenizny na ścianach lecz niemogłem się dłużej przyglądać bo musiałem zawieść świadka na komemdę w czelu przesłuchania go.    Po przesłuchaniu świadka napisłem raport i już chciałem iść do domu gdy komdndant powiedział że mam zanieść odznakę mojemu nowemu partnerowi "Co dopiero ma odznakę to pewnie żułto dziób totalny ciemniak" - Pomyślałem. Dostałem zdjęcie tego koleśia, imię i jego adres. Przed wyjściem komendant dał mi kopertę z wypłatą z mojego poprzedniego komisariatu.
   Droga do Kowalta mineła spokojnie, a kurat zobaczyłem go gdy szedł ulicą jakiś taki nieobecny. Zacząłem go wołać.

- Posterunkowy Kowalt.
Posterunkowy Kowalt! Ile
muszę razy Cię wołać?

"Czy on ogłuch do jasnej cholery?" - Pomyślałem i zaczołem biegnąć w jego stronę gdy on się obrócił. Gdy do niego dobiegłem rozpoczołem swój dialog:

- Witaj. Nazywam się Creazy. Creazy Steel. A tak dokładnie posterunkowy Creazy Steel.
Dostałem zadanie by przyznać
Ci tą odznakę.

- Powiedziałem bez większego entuzjazmu i wyjołem pudełeczko i wręczyłem mu je. Potem on zaprosił mnie do swojego domostwa, powiedziałem mu kilka rzeczy o sobie i innych rzeczach nakłamałem mu ze jestem swego rodzaju jego mentorem (Będzie zabawa!! XD), po rozmowie, pożegnałem go i pojechałem Taxówką do domu gdzie zjadłem coś z moimi Pokemonami i poszedłem spać z myślami o następnym dniu i otym że nie pójdę do kościoła bo jestem zbytnio zmęczony...

CDN


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#18 2012-08-12 00:35:49

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Mamona Robole!
White - 620
Misty - 530
Kowalt - 760! wykorzystaj to dobrze, a mam pytanie kiedy będzie Ciąg Dalszy? Odpowiedz mi na PW lub CB!
Artemis Fowl - ...660zł

P.S. Nie wydajcię wsżystkiego w Biedronce!! XD

P.S.2 Rayem Napisz ile zarobiłem!!


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#19 2012-08-15 11:05:16

 Hiroshi

http://img855.imageshack.us/img855/1486/adminxr.png

43450501
Zarejestrowany: 2012-07-01
Posty: 1225
Punktów :   
Starter: Eevee
Ulubiony Pokemon: Luxray, Braviary, Lucaro
Ulubiony Typ: Elektryczny i Mroczny
WWW

Re: Komisariat

680


Karta Postaci

~UnfamiliarDex~

~~PokeLife~~

http://www.pokestadium.com/pokemon/sprites/handheld/black-white/animated/5.gif

~ Maskotka ~
http://www.virtuadopt.com/images/adoptables/2285444.png
http://www.virtuadopt.com/images/adoptables/2285464.png

Offline

 

#20 2012-08-17 21:38:03

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Uwaga. Post został napisany 17.08. Dzięki pomocy Creaziego udało się wyłapać par literówek któe natychmiast usunąłem. Dlatego pokazuje się że post był edytowany 18.08


Dziś dalsza część przygód. Jak obiecałem tak zrobiłem. Creazy dołącza do pierwszoplanowych postaci. Poza nim mamy występ jednej z naszych formowych pań.
I końcówka w której mamy  fragment historii oczami Creaziego. I w tym fragmencie pojawia się kolejna nowa postać. Kolejny czarny charakter. Tylko ten jest naprawdę czarny.

Miłej lektury.

Streszczenie poprzedniego rozdziału:
Wracając z testów byłem świadkiem kradzieży u jubilera. Chłopak który okradł ten zakład przedstawił się jako Artemis Fol. Wykonał kradzież doskonałą. Nie zostawił prawie żadnych śladów i po prostu zniknął. Jedyny ślad jaki zostawili to kawałek zwęglonej ściany. I dół. Wydedukowałem że użył ognistego Pokemona oraz wcześniej naszykowanego dołu do ucieczki. Jakże moje zdziwienie okazało się silne gdy spotkałem tego chłopaka. Wyzwał mnie na pojedynek który stoczyliśmy. Przegrałem go. I to sromotnie. Byłem załamany. Na szczęście z tego stanu wyrwał mnie niejaki Creazy. Wręczył mi odznakę Policyjną i opowiedział parę ciekawych spraw. Dowiedziałem się że Creazy będzie moim mentorem i partnerem w najbliższych dniach.


Nie mogłem się zdecydować na jeden tytuł więc będą dwa.

Epizod IV
Tytuł: Piękna interesantka // Początek pierwszej sprawy.


Idę. Idę już dość długo. To chyba jakiś korytarz. Ciekawe co mnie czeka na końcu. Może jakaś nagroda. Albo coś strasznego. Jedyne co mnie martwi to ten dziwny głos. Straszny głos. Chyba to śmiech. Bardzo, bardzo złowieszczy śmiech. Nie wiedzieć czemu wydaję mi się jakbym szedł w miejscu. Droga prowadzi cały czas prosto a wszystko cały czas wygląda tak samo. Takie same ściany. Takie same świeczniki. Takie same obrazy. Aż w końcu dochodzę do końca korytarza. Przede mną są drzwi. Wielkie i mosiężno. To chyba jakiś zamek. No nic. Nie po to tak długo szedłem żeby teraz zawrócić. Otwieram je. Moim oczom ukazuje się wielka sala. Wszystko poza jednym punktem wydaję się w niej niewyraźne. Podchodzę więc do tego punktu. Okazuje się że to tron. Na tronie ktoś siedział. To jego śmiech towarzyszył mi podczas podróży tym korytarzem. Rozpoznałem tego gościa. To kolejna postać z mojej młodości. To Pe….

Słyszę budzik. Więc to był tylko sen. Straszny sen. Obym nigdy już nie miał takiego. Jest godzina szósta. Komisariat jest otwarty do ósmej.
Głupota. Oznacza to że nocą przestępcy śpią. Pewnie jest osoba dyżurująca ale to na pewno za mało. W końcu nocą jest najwięcej kradzieży i napadów! Coś tu jest nie tak. – myślę.
No nic. Dzięki temu mam dużo czasu by się przyszykować. Popadłem chyba w rutynę. Codziennie rano budzę się o szóstej i pierwsze co robię to uruchamiam telewizor. Przełączam na jakiś losowy kanał informacyjny z którego dowiem się może czegoś ciekawego. Codziennie w informacjach porannych są powtarzane ofiary i przestępstwa wczorajszych wiadomości. Gdyby zdarzyło się coś ciekawego pokazaliby to wcześniej.
Jak codziennie podczas oglądania telewizji szykuje jedzenie sobie i swoim Pokemonom. Dziś robię go więcej. Zdobyłem ostatnio nowych przyjaciół. Mój skład został zasilony o Pawniarda, Tymole i Duramakę. Jeszcze nie mam dla nich ról w drużynie. Najpierw muszę się z nimi dokładniej zapoznać. Zastąpili oni Fishera oraz Pecko. Fishera oddałem pewnej trenerce. Pecko został ze mną. Ma ptaszek potencjał nad którym będę musiał jeszcze trochę popracować.
Jedzenie naszykowane. Pogłaśniam telewizję i idę skorzystać z dobrodziejstw dzisiejszego świata czyli porannej toalety. Nie wyobrażam sobie tego jak dawniej ludzie dbali o higienę rano. Kubeł zimnej wody i wio do roboty.
Jedzenie również jest standardowo. Parę kanapek dla mnie i specjalne dania dla każdego z Pokemonów.
Kurde. Jak tak myślę to oni jedzą lepiej ode mnie. Jeden musi mieć dużo Protein. Kolejne dużo białka. Jeszcze inny ma zapotrzebowanie na żelazo. Dawniej to wystarczyło nasypać suchej karmy i wszyscy byli zadowoleni!

Dziś dostanę wyposażenie. Pewnie następny raz przyjdę do roboty w mundurze. No ale cóż. Biorę odznakę w łapę i ruszam. Przez część drogi było spokojnie. Nic się nie działo. Nawet ludzi zbyt wielu nie mijałem.
Lecz nagle ktoś szybko mnie wyprzedził. Wyglądał jakby się gdzieś spieszył. Olałem go ponieważ to nie żadna nowość że ludzie gdzieś pędzą. Może spieszy się do dziewczyny lub do pracy. I wtedy ktoś na mnie wpadł. Wywaliłem się a on na mnie.
- Ja pierdzielę uważaj jak lecisz. Nie trzeba od razu zabijać normalnych ludzi podczas biegu! – ryknąłem ze złością.
- Bardzo przepraszam lecz goniłem tamtego złodzieja. Jestem Policjantem. Poster… – chciał odpowiedzieć lecz przerwałem mu w połowie.
- Creazy co ty sobie myślisz. I co on takiego ukradł że go gonisz jeszcze przed służbą? – pytam. Rzeczywiście był to Creazy. Lekko niewyspany i nieuczesany ale to on.
- Miał damską torebkę. I uciekał. Więc zacząłem go gonić. To chyba nienormalne by chłopak biegł z damską torebką! – odpowiedział dumny ze swej dedukcji Creazy.

Po chwili znów zobaczyliśmy rzekomego złodziejaszka. Szedł. Bez torebki. Obok niego szła starsza kobieta która mówiła:
- Dziękuję Ci synku. Gdyby nie ty zgubiłabym wszystkie moje ważne rzeczy. Choć upiekę ci kawałek ciasta lub poczęstuje…
Nie słuchałem dalej. Mój partner zlazł ze mnie. Jego twarz miała kolor buraka. Przejrzewającego buraka.
- Sorki! Myślałem że to złodziej. – powiedział zmieszany.
- Nie szkodzi. Ale choć już. Przez Ciebie spóźnię się na mojego pierwszy dzień pracy. – mówię wciąż lekko zdenerwowany i ruszam przed siebie pędem.
Na komisariat trafiłem pięć minut po czasie.
Nikt nie robił problemów. No prawie. Trio Stevens – Jackie - Stevens. Okazuje się że recepcjonistka i mój ulubiony policjant są małżeństwem. Otrzymałem informację że nasi przełożeni dowiedzą się że spóźniam się i to już pierwszego dnia. No trudno. Jako że pięć minut może zdecydować o losach świata wysłuchałem ich z pokorą. No dobrze. Poszli sobie. Miałem nadzieję więcej już ich dzisiaj nie widzieć. Żmudną nadzieję ale miałem.
Creazy oprowadził mnie po komisariacie. Wydawał się dość mały ale mieści parę fajnych rzeczy. Creazy najbardziej zachwalał barek. Ileż się nasłuchałem o daniach które muszę spróbować. Schabowy, golonka, bigos, pierogi, naleśniki, kompoty, ciasta, pączki.
- Przestań! Miałem dostać wyposażenie! A ty mi tu już pół godziny pier****sz o jedzeniu. Mam tego dość! Idziemy! – ryknąłem w końcu.
Mój towarzysz posmutniał trochę ale pokazał mi resztę. Były różne pokoje do przesłuchań. Parę cel w których akurat nikogo nie było. Przedstawił mnie też paru osobom. Niestety nie dane mi było dziś poznać komendanta. Trudno się mówi. Creazy najlepsze zostawił na koniec. Była to strzelnica. Pokemony mogły trenować tu celność. A policjanci mogli postrzelać do celu. Muszę się przyznać że nie miałem jeszcze broni w ręku. Steel uśmiechnął się tylko jak to usłyszał. Pokazał mi jak poprawnie naszykować broń. Co i jak trzeba kliknąć i ustawić by strzelać. Następnie uruchomił strzelnice.
Postrzelaliśmy trochę. Nie powiem że dobrze mi szło. Szło mi tragicznie. Miałem problem trafić w cel a co dopiero mówić o środku? Creazy też postrzelał. Trafiał same dziesiątki.
Ma chłopak talent. Pewnie strzelał już przed przystąpieniem do policji. – myślę. Gdy chce się odezwać on mnie wyprzedza:
- Chodźmy zawalczyć. Skoro mamy być partnerami dobrze by było poznać się trochę bliżej.
Creazy zaprowadził mnie na pole treningowe. To ten sam plac na którym walczyłem z Jackiem.

- Walka jeden na jednego. Obydwaj używamy tylko jednego Pokemona. Zaczynajmy. Swoje stworki wybieramy w tej samej chwili. – rzekł i wyciągnął Poke Ball z pasa.

Po krótkim namyśle i ja wybrałem swojego Pokemona.
Z naszych kulek wydobyli się Axew i Minccino.
- Smok. Nieźle. Do tego ma inne ubarwienie. Czy to Shiny Axew? – spytałem zaciekawiony.

- Dokładnie. Twoja Minccino też wygląda nieźle. Zaczynajmy już. – odpowiedział Steel.
Po tej jakże długiej i dającej do myślenia wymianie zdań rozpoczęła się walka.

Obydwa Pokemony krążyły najpierw po arenie. Każdy czekał na ruch przeciwnika. Razem z Cino byliśmy przygotowani na taką ewentualność. Moja szynszyla użyła Toxica.  Axew już miał uniknąć ataku. Byłem pewny że mój atak go nie trafi. Taki nawet był zamysł. Lecz niestety mały smoczek potknął się. I wtedy został otoczony trującym smogiem.  Patrzyłem nie do końca wiedząc co się stało.

- He He. Wiesz jak mnie nazywają? Pechowy posterunkowy. Każdy mi zawsze mówi że jestem świetnym trenerem i wymyślam wspaniałe taktyki walki. Lecz mam po prostu pecha. To nie pierwszy raz gdy to się dzieje. – powiedział uśmiechnięty.

Miał rację. Jego Pokemon był świetnie wytrenowany. Blokował ciosy Cino. Nawet zablokował nam używanie takich ruchów jak Tickle. Stało się to gdy Cino już miała połaskotać przeciwnika. On w ostatniej chwili użył Taunt i Cino musiała przerwać atak.
Ogólnie gdyby nie jakaś siła wyższa która nie pozwalała przeciwnikowi mnie pokonać walka zakończyłaby się dla mnie sromotną porażką. Ale ten jego pech sprawił że Axew upadł przed ostatecznym atakiem który miał wykończyć moją szynszylę.

- Jesteś niewiarygodny. Byłeś w stanie przewidzieć każdy mój ruch? Jak ty to robisz. I co z tym pechem? Od zawsze tak masz? – spytałem mojego partnera. Byłem naprawdę pod wrażeniem.

- No wiesz. Taki już mój los. Podobno już przy narodzinach miałem pecha. Ale to chyba u nas dziedziczne.  Mój ojciec jest zapalonym wędkarzem. Jak siedzi na rybach to ludzie obok niego łowią masę wielkich i fajnych okazów. A on po rybach musi iść do sklepu i kupić parę ryb by nie przyjechać z niczym – odpowiedział wesoło Creazy, Widać nie przeszkadza mu to. Jest wesoły. I naprawdę nieźle walczy. Razem na pewno wiele zdziałamy.

Na tym skończyło się oprowadzanie mnie po komisariacie. Creazy powiedział że ma coś bardzo ważnego do załatwienia i polazł gdzieś.

Ja skierowałem swoje kroki do miejsca gdzie wydają ekwipunek. Dostałem tam mundur i broń. Oraz polecenie by zacząć służbę od zaraz. Dziś mam zająć się problemami interesantów. Creazy ma mi pomóc. Jak go znajdę oczywiście. Idę więc szukać kogoś kto potrzebuje pomocy. Nie wyszedłem nawet z komisariatu. Po drodze zamyślony wpadłem na kogoś.

- Bardzo przepraszam już pomagam Ci…. – kiedy zobaczyłem osobą z którą się zderzyłem odebrało mi mowę. Istota ta byłą tak zniewalająco piękna że aż odebrało mi mowę.
Zaczerwieniony patrzyłem tylko na nią. Za nią słychać było tylko westchnięcia. To reszta policjantów tak wzdycha na jej widok. Po jej ubiorze rozpoznałem że nie jest policjantką.
Patrzyła na mnie zdenerwowanym wzrokiem.
Wtedy zrozumiałem o co jej chodzi. Przewróciła się po zderzeniu ze mną.
- Przepraszam bardzo panią. Posterunkowy Kowalt na służbie. Czy mogę w czymś pomóc.- pytam pomagając jej wstać.
- Właśnie. Przychodzę tu z pilną sprawą. Nie dość że wszyscy tu na mnie się gapią to jeszcze nikt nie raczy do mnie podejść.  - dziewczyna wręcz krzyczała. Widać że jest pewna siebie. Nie boi się przyjść na komisariat pełen obśliniających się na jej widok facetów i jeszcze opierdziela jednego z nich. Niezła jest. A ja już ją lubię.

Zaprowadziłem ją do pokoju w którym zbierane są zeznania.
- Co się stało. Proszę mi wszystko opowiedzieć. Lecz najpierw proszę panią o dane osobowe..

I tu to cudne dziewcze rozpoczęło swoją opowieść.
Nazywa się White Alonzo. Jest trochę młodsza ode mnie. Przyszła tu ze sprawą zaginięcia jej Pokemona. Podejrzewa że ktoś mógł go porwać. Pokemonem który jej zniknął był Tepig.
Rzeczywiście jest to bardzo rzadki okaz Pokemona. Nie dziwię się że ktoś raczył go porwać. Trzeba się tym zająć. Opowieść dziewczyny była dużo dłuższa. Z godzinę opowiadała mi o sobie. Następną spędziliśmy na ustalaniu zeznać.
Pokemon zniknął podczas spaceru w parku. Wybiegł gdzieś i nie wrócił. White próbowała go odnaleźć lecz nic z tego nie wyszło. Następnie przyszła do nas. Podobno było to jakieś dwie godziny temu. Czemu tak długo? Bo zobaczyła prześliczną torebeczkę w sklepie i musiała zobaczyć czy będzie pasować do jej koloru paznokci. Nie pasowała. Ale torebek było więcej.
Po trzech godzinach rozmowy wylazłem. Pokemon zniknął pięć godzin temu. Ciężko będzie go znaleźć. Nie ważne czy został porwany czy się zgubił. Zwłaszcza że mógł się przemieszczać. No nic. Najpierw muszę znaleźć inną zgubę. A mianowicie Creaziego.
Podejrzewałem gdzie może być. Od razu skierowałem kroki do bufetu. Nie pomyliłem się.
- Posterunkowy Steel! Mamy robotę. Trzeba pomóc damie w potrzebie! Idziemy! Będę czekał pod posterunkiem! – ryknąłem i wyszedłem z komisariatu.
Creazy doszedł do mnie po kwadransie. Miał jeszcze żarcie w buzi.
- Ło co. Muszałem szchaboffego dhohoncyc. – rzekł z pełną mordą.
- Dobra, dobra. Idziemy. Sprawa dotyczy… – tu streściłem szybko na czym polega nasze zadanie.
Skierowaliśmy swoje kroki do lasu. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to masa dołów. Takich samych jak u jubilera.
Artemis? Czyżby był w to zamieszany. – pomyślałem.

W parku było sporo ludzi. Kiedy nas zobaczyli od razu przyszli zgłaszać zaginięcia ich Pokemonów. Łącznie naliczyłem dwadzieścia zaginionych stworków. Razem z zaginionym wcześniej Tepigiem. Wszystkie zniknęły w podobnym czasie. To nie mógł być przypadek. To porwanie. Zostawiłem Creaziego z ludźmi i zacząłem szukać śladów. Intrygowały mnie te doły. Miałem już pewną hipotezę. Policzyłem je. Było ich dziewiętnaście. Sporo. Prawie tyle ile zaginionych Pokemonów. No nic. Wróciłem do ludzi i popytałem ich o White.
Cała męska część poszkodowanych od razu wiedziała o kogo mi chodzi. Panowie chętnie wspominali tą damę. Kobiety burknęły tylko ze złością. Widać było że zazdrościły Pannie Alonzo urody.
Dowiedziałem się że dziewczyna rzeczywiście tu była. Bawiła się z Tepigiem. Pierwsza zauważyła że jej Pokemon zniknął. Od razu pobiegła na komisariat.
Od kobiet dowiedziałem się że była jakaś dziwna. Podejrzliwie się zachowywała.
Od mężczyzn dowiedziałem się że była cudem natury i na pewno jest niewinna i mówi prawdę.
Miałem dość. Postanowiłem odpocząć. To i tak dużo wrażeń jak na jeden dzień.
Pożegnałem się z Creazym i ruszyłem w drogę do domu.
Chłopak patrzył tylko na mnie. Odpowiedział że zbierze zeznania i zaniesie je na komisariat. Potem też będzie się zmywał.
Wzrokiem porozumieliśmy się wtedy. Wiedziałem już że wpadnie do mnie po odwiedzinach na posterunku.
Zadowolony tym że nie spędzę dzisiejszego wieczora oglądając wiadomości z pokemonami polazłem kupić furę chipsów i hektolitry koli.
Zadowolony wróciłem do domu by poczekać na Creaziego. Wiedziałem że będę miał kupę frajdy jak przyjdzie. W końcu stał się moim pierwszym od dawna przyjacielem.

W międzyczasie uruchomiłem wiadomości. Tam nic mnie nie zaskoczyło. Kolejne morderstwa. Kolejne zaginięcia. W środku wiadomości usłyszałem:
- A teraz wiadomość specjalna. Jeden z widzów podesłał nam nagranie z dzisiejszych wydarzeń w pewnej wiosce w południowej części regionu.

Na telewizorze widziałem swoją mordę. W moim nowiutkim mundurze. Byłem dumny mogąc obejrzeć swoją jadaczkę w telewizji. I to po pierwszym dniu służby.

[b]- Nieźle gęba waszego trenera wygląda w telewizji co nie?
zagadałem do Pokemonów.

Reporterka mówiła o zaginięciach. Wspomniała też coś o plotkach o okupie, domniemanej śmierci zaginionych i standardowej nieudolności policji. I tu podała mnie jako przykład. Zamiast zajmować się sprawą policja spaceruje po parku i ogląda doły.

Zaraz, zaraz? Jaka nieudolność? Doły mają związek ze sprawą! Niech no ja ich znajdę. Dopiero im nawtykam.

Przez resztę wiadomości szukałem telefonu do stacji telewizyjnej. Po jakiejś pół godziny udało się znaleźć numer. I wtedy coś sobie uświadomiłem.
Nie mam komórki. Więc nie zadzwonię. Kurde mać!

Następne minuty spędziliśmy na ogarnięciu tego burdelu jaki mieliśmy w mieszkaniu. W końcu mieliśmy mieć bardzo ważnego gościa.

Niestety Creazy się nie zjawił.
Martwiłem się trochę. Ale znając jego pecha podejrzewałem w głębi ducha że coś mu wypadnie. A z racji braku telefonu komórkowego nie miał jak do mnie zadzwonić. Jeszcze będzie okazja by się spotkać.
- Powinien już tu być. Pewnie zapomniał. Albo się zgubił. Albo ma dużo roboty. No nic zobaczymy się jutro. I jutro zabiorę go bezpośrednio do mojego mieszkania. – mówię swoim stworków puszczając jakiś randomowy film w telewizji. Zasnąłem na kanapie obok moich Pokemonów. To był fajny dzień. Zdobyłem pierwszego od dawna przyjaciela. Poznałem uroczę dziewczę. Zabrałem się za pierwszą poważną sprawę. Stell trochę zawiódł. Ale to nic. Jesteśmy przyjaciółmi. Nie mógłbym się na niego gniewać.

Zasnąłem na kanapie obok moich pokemonów.

Nagle coś mnie obudziło. Usłyszałem pukanie w okno. Dziwnie brzmiało. I poczułem się wtedy jakoś dziwnie smutno. Tak jakby stało coś bardzo smutnego. Kiedy do niego podszedłem nic nie zauważyłem. Mieszkam na trzecim piętrze więc to niemożliwe by ktoś chciał się włamać oknem.  Uznałem że pewnie jakiś nocny Pokemon uderzył przypadkowo w okno i zwiał.
Wróciłem do snu.
Chwilę przed tym wydarzeniem w ciemnym zaułku umarła pewna osoba. Być może to dusza tej osoby zapukała w szybę po to by się pożegnać. Teraz odleciała by spocząć na wieki.

Ostatnio edytowany przez kowalt (2012-08-18 20:44:10)

Offline

 

#21 2012-08-18 20:56:16

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

Kowalt Zapłata 700zł


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#22 2012-08-18 21:45:38

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Był to mój kolejny dzień pracy na komisariacie. Tym razem przeniesiono mnie do innego, co odrobinę mnie zmartwiło. No ale cóż! Służba nie drużba. Wyszłam wraz z Deinem i pozostałymi pokemonami w pokeballach na dwór. Oczywiście w ręku trzymałam latarkę ze świeżo wymienionymi bateriami. Miałam nadzieję, że ten durny szmelc tym razem nie zawiedzie. Przed drzwiami czekał na mnie kowalt. Jak zwykle. Stary, (może przesadziłam) dobry kowalt. Poprowadził mnie na mój nowy komisariat. Potem musiał pędzić na własny... Ech...
Przywitała mnie niezbyt miła pani w wieku lat 50. Nie wyglądała na Oficer Jenny. Miała nieprzyjemny wyraz twarzi i srogie spojrzenie. Aż się przestraszyłam.
- Czego tu szukasz? - powiedziała wrogo
- Chcę tu pracować.
- Niech ci będzie. Tu jest formularz - odpowiedziała, po czym podała mi nieelegancko zmięty formularz. Pisało na nim tak:
"Proszę podać imię i nazwisko, a poniżej napisać gatunki wszystkich swoich pokemonów. Jeszcze niżej prosimy o umieszczenie doświadczenia i ulubionego pokemona."
Brzmiało to jakoś sztucznie. Jakby ktoś z wielką nieprzyjemnością podchodził do pisania formularzy. No cóż. Musiałam go uzupełnić:

Imię i nazwisko: White Alonzo
Deino, Pawniard, Lillipup, Tepig, Woobat, Ducklett, Venipede
Doświadczenie: 1 dzień pracy na niedalekim komisariacie. Złapanie przestępcy.
Ulubiony pokemon: Kocham wszystkie pokemony z Unovy.

Po uzupełnieniu oddałam formularz starszej pani. Ta wydawała się już bardziej zadowolona
- Masz Deina? Świetnie, to idealny policyjny pokemon! Czy jest może wściekły i groźny?
- Wie pani... On cały czas stoi obok mnie. I nie jest zły. To miły i przyjazny pokemon.
- Przepraszam, niedowidzę na starość... Drzwi dla personelu są tam - powiedziała pani i wskazała mi białe drzwi na lewo ode mnie. Wydawała się jakoś rozczarowana moim Deinem. Trudno... Dla każdego coś innego! W każdym razie weszłam przez wskazane drzwi. To co zobaczyłam było szokujące! Jakiś chłopak związał wszystkich policjantów. Kiedy mnie zobaczył, trochę się zmieszał. Poznałam go! To był ten chłopak, który walczył z moim Tepigiem. Gdy mnie poznał, uśmiechnął się pogardliwie i powiedział:
- Teraz mnie nie powstrzymasz! Walcz! Naprzód Fraxure! - zdębiałam. Jego Axew ewoluował we Fraxura. Mimo to postanowiłam stanąć do bitwy.
- Naprzód Ducklett! Pokaż mu Ice beam, a potem wzleć wysoko i wyląduj poza nim. Stamtąd użyj Water Gun! - wydałam polecenie. Chłopak się uśmiechnął. Kiedy w przeciwnika uderzył Ice Beam, Ducklett wzbił się w powietrze. Lecz długo to nie trwało. Przeciwnik zaatakował Giga Impactem i wygrał walkę. Byłam zdruzgotana. Co się stało? Jak on mógł się sta taki silny. Po chwili chłopak z przerażeniem coś zauważył. Była to kamera, która uwieczniła całe zdarzenie. Chłopak zbladł, po czym zwiał przez okno. Jednak usłyszałam:
- Jeszcze się spotkamy! Nazywam się Neon!
Kiedy Neon zwiał, rozwiązałam policjantów. Jak ten dzieciak wydostał się z poprawczaka? Tego nie wiedziałam. Po chwili wszyscy obejrzeliśmy nagranie. Wstydziłam się porażki, ale cóż począć! Każdy czasem przegrywa. Wiedziałam o tym. Ale mimo to odczuwałam smutek. Musiałam dorwać tego drania!
Tego dnia nadano mi tytuł posterunkowej. Ucieszyłam się. Teraz działałam w imię prawa! A moją pierwszą misją było wyśledzić Neona...

______________

Przepraszam, że napisane wcześniej...

Ostatnio edytowany przez White (2012-08-18 21:46:27)


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

#23 2012-08-18 22:12:25

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Pojawia się nowy czarny charakter. Ten jest naprawdę czarny i przesiąknięty złem. Przynajmniej na razie. Co do Artemisa powiem tylko że jego rola jest nieco inna niż może się wydawać.
W tym dostaniemy kawałek historii z perspektywy pewnej postaci.
Poza tym będzie o Creazim, White. Dochodzą też dwie nowe postaci. Wspomniany czarny charakter i kolejna dziewczyna.

Streszczenie poprzedniego epizodu.
Creazy Steel oprowadził mnie po komisariacie. Pokazał mi też jak składać broń i stoczyliśmy krótką walkę. Jeśli można nazwać jakoś nasze relacje to staliśmy się przyjaciółmi. Następnie na komisariat przyszła bardzo piękna dziewczyna. Przedstawiła się jako White Alonzo i zgłosiła zaginięcie swojego Tepiga. Razem z Steelem poszliśmy do parku w którym miał zniknąć Tepig. Okazało się tam że ognista świnka nie była jedynym zaginionym Pokemonem. Łącznie zniknęło 20 Pokemonów. Mając dość wrażeń tego dnia poszedłem do domu. Zaprosiłem do siebie Creaziego. Chłopak z chęcią zgodził się mnie odwiedzić po skończeniu pracy. Niestety chłopak nie przyszedł. Ciekawe co się stało.

Epizod V
Tytuł: Pechowy Posterunkowy

Szedłem tym samym korytarzem co wczoraj. Tylko dziś był dużo krótszy.
Znowu sen? Wszystko wydaje się jakieś wyraźniejsze. Znowu doszedłem do tych samych potężnych drzwi. Wiedziałem kto się za nimi znajduje. Percy Uraka. Tylko co on robi w moim śnie. Już dawno powinno go nie być.
Otwieram drzwi.  Okazuje się że dziś nie było tam nikogo. Za to była pewna dziwna plama. Była niematerialna.
- Koowalt? – usłyszałem. Głos ten był bardzo słaby. Miałem wrażenie że dobiegał z niematerialnego stworzenia.
- Ra.... Uważaj na kolesia przedstawiającego się imieniem Ray... On zabił… – i tu sen się urwał.
Gdy się obudziłem przypomniałem sobie o wczorajszym pukaniu w oknie. Wtedy  wydawało mi się jakoś mało ważne. Ale po tym śnie miałem wrażenie że ktoś chciał mi coś przekazać. Ale nie rozwiąże tej zagadki. Przynajmniej nie sam.

[i]Jaki Ray? Chyba ostrzeżenie nie zostało dokończone. No cóż. To tylko sen.
- pomyślałem jeszcze o śnie.

Robiłem standardowe czynności. Jedzenie, karmienie, mycie. Aż w końcu doszedłem do pewnego momentu który był nowy. Element ten stanie się standardowy ale dziś rano zrobię to pierwszy raz. Z dumą zakładam swój mundur policyjny.
- I jak? – pytam Pokemonów.
I tu wytworzyły się dwa zespoły. Jednym zespołem był Webby.  Mój Joltik pokazał mi że wyglądam nieźle. Za to cała reszta omal nie popękała ze śmiechu widząc jak prężę się dumnie w mundurze. Chowam wszystkich do odpowiednich kulek. Zostawiam tylko Webbiego którego wziąłem sobie na ramię. Naszykowany do pracy wychodzę. Kiedy wyszedłem z budynku usłyszałem sygnał karetki i radiowozu. Obydwie zatrzymały się przy pewnym zaułku. Wiedziałem że nie są to nasi policjanci. Nasz komisariat będzie otwarty dopiero za jakiś czas.

- W tym zaułku często przebywają jacyś pijacy. Pewnie znowu coś narozrabiali. – myślę rozbawiony. Miałem nadzieję przejść obok nich bez zbędnych problemów.

Kiedy byłem już blisko usłyszałem:

- Niestety nie przeżył. Jest policjantem z pobliskiego komisariatu. Przynajmniej tak wynika z dokumentów. Najprawdopodobniej zginął wczoraj wieczorem.

To niemożliwe. To nie może być… – pomyślałem przerażony wizją która mignęła mi przed oczami.

Podbiegłem do centrum wydarzeń. Pokazałem zgromadzonym tam osobom odznakę. Widok jaki ujrzałem przeraził mnie.


W zaułku zobaczyłem krew. Była też odrysowana kredą postać.
Obok na specjalnym wózku funkcjonariusze pogotowia wieźli nakrytą białą płachtą postać.
Więc naprawdę był tam ktoś martwy.

Podszedłem do nich i pokazałem odznakę i legitymację policyjną. Wiedzieli już że pracuje w wiejskim komisariacie.

- W takim razie proszę o zidentyfikowanie zwłok. – powiedział jeden z obsługi karetki. Następnie pokazał mi twarz martwej osoby.

Nie wytrzymałem. Odbiegłem kawałek i zwymiotowałem. W moich oczach pojawiły się łzy. To było dla mnie za dużo. Zakręciło mi się w głowie i zemdlałem.

Obudziłem się w szpitalu. Obok mnie był Webby i pilnował czy wszystko w porządku.

Głowa bolała mnie strasznie.Obok mnie siedziała dziewczyna której na początku nie poznałem.

- Eozyna? Co ty tutaj robisz? – spytałem przestraszony.

To przez tą dziewczynę musiałem się przeprowadzić. Właśnie. Dziewczynę To dobre określenie. Eozyna była moją przyjaciółką. A nawet dziewczyną. Po utracie rodziców jej rodzina przygarnęła mnie. I tak ją poznałem. Była świetną trenerką. Zwłaszcza smoczych Pokemonów. Niektórzy nawet dali jej przydomek „ Smocza Matka”.

- Jak to co tu robię! Moi rodzice są twoimi opiekunami! Zapomniałeś? Zostali powiadomieni o tym że coś Ci się stało. A jako że Ja i tak byłam w pobliżu to odwiedziłam Cię. – odpowiedziała radośnie dziewczyna. Widać była że cieszyła się z naszego spotkania. Ale obok radości był też smutek.

- Bardzo mi przykro. Słyszałam że osoba która zginęła… – po tych jej słowach wspomnienia powróciły.

Od razu wstałem. Poodpinałem  większość sprzętów które były do mnie podłączone i ruszyłem na korytarz. Zostawiłem tylko kroplówkę którą wziąłem ze sobą. Za mną poleciała Eozyna. Jej twarz była groźna. Wiedziałem że oberwie mi się za to co zrobiłem.

Na korytarzu złapała mnie pielęgniarka.

- Proszę zaczekać. Jeszcze nie zakończyliśmy Pana badać.
[b]- Pie****ę wasze badania! Chcę wiedzieć co się stało z osobą która przyjechała tu razem ze mną. Miała przeciętą klatkę piersiową? Proszę mi odpowiedzieć. I zabrać do tej osoby.
– odpowiedziałem pielęgniarce.

- Wiem o kogo Panu chodzi. Proszę pojechać na trzecie piętro. Akurat ma innych gości. – odpowiedziała.

- Eozyna. Palniesz mnie jak zobaczymy się później. Muszę coś sprawdzić. To bardzo ważne. Poczekaj na mnie w moim mieszkaniu! – powiedziałem szybko dziewczynie. Następnie podałem jej adres i klucze do mojego mieszkania.

Sam udałem się na to nieszczęsne trzecie piętro. Szczęście że była winda. Inaczej nie poradziłbym sobie z kroplówką. Ale udało się.

Przyjechałem na ten nieszczęsny trzeci korytarz. Zobaczyłem w sali zapłakaną kobietę. To pewnie matka. Obok niej z lekarzem rozmawiał wysoki, barczysty mężczyzna. Zapewne ojciec. Na korytarzu widziałem dwie bawiące się dziewczynki. Czyżby młodsze siostry? Pewnie jeszcze niczego nie wiedzą. Nie wiedziałem że ma rodzeństwo. Nie mogłem podejść. Byłem zbyt przerażony. Usiadłem z daleka i czekałem aż odejdą. Mój Joltik cały czas był obok mnie. Nie odzywał się ani słowem. Pilnował mnie tylko.

Po jakiejś pół godzinie z Sali wybiegła matka. Była cała we łzach. Zaczęła biec w stronę okna. Na szczęście Joltik był czujny. Zatrzymał kobietę obwiązując dookoła jej nogi sieć.

- Co robisz. Dlaczego mnie powstrzymujesz! Nie rozumiesz co utraciłam! – ryknęła kobieta. Zaczęła jeszcze bardziej płakać.

- Bardzo mi przykro. Ale popełniła by Pani błąd. Samobójstwo nie jest dobrym pomysłem. Ma Pani jeszcze dla kogo żyć. W końcu ma pani męża i dwie piękne córeczki. – odpowiedziałem. Starałem się by mój głos był spokojny.

Mężczyzna który wyszedł z sali popatrzył na mnie z wdzięcznością. Widać było że nie jest w stanie wypowiedzieć żadnego słowa.

- Niech pan zabierze już żonę i córki. Proszę się nimi zaopiekować. W razie jakby czegoś państwo potrzebowali proszę odwiedzić posterunek. Nazywam się Kowalt.- powiedziałem.

Mężczyzna spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Kobieta również chwilę przyglądała się mi. Widocznie znali już moje imię.
- Dobrze. Przepraszam i dziękuję. – odpowiedziała kobieta. Następnie wszyscy odeszli.
Pomimo że na Sali byli jeszcze inni ludzie nie obchodzili mnie już oni. Dla mnie liczyła się ta rodzina. I osoba która leży w sali. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Następnie wlazłem i usiadłem.

- A więc to jednak prawda… – zacząłem mówić głośno.



A teraz czas fragment historii widziany oczami Creaziego: Rzecz zaczyna się po wczorajszym opuszczeniu przez Kowalta parku:

Kowalt odszedł. Zostawił mnie samego z tymi ludźmi. Zabrałem zeznania. Zapisałem po prostu to co mówili wcześniej Kowaltowi. Nadszedł czas wracać. W końcu Kowalt będzie na mnie czekać. Ciekawe czy naszykuje coś ciekawego do roboty. – pomyślałem i poszedłem z zeznaniami na komisariat. Nie zwracałem na nic uwagi. Myślami byłem przy dzisiejszym wieczorze. Kiedy wszedłem do komisariatu zobaczyłem piękną niewiastę. To pewnie o niej wspominał mi wcześniej Kowalt. Rzeczywiście jest bardzo ładna. Minąłem ją bez słowa i poszedłem złożyć dokumenty ze sprawy. Recepcjonistka nie robiła problemów. Słyszałem że Kowalt niezbyt się z nią lubi ale mnie zawsze traktowała w porządku.
Załatwiłem wszystkie sprawy. Postanowiłem ruszyć do mieszkania Kowalta. Wczoraj było bardzo fajnie. Szkoda tylko że ta okolica taka nieciekawa. Pełno tu ludzi którzy najchętniej zrobiliby Ci krzywdę. Jest tu też sporo ciemnych bram i zaułków. Dochodzę właśnie do jednego takiego ciemnego zaułku. Jak zwykle musiałem się potknąć. I wtedy przypadkowo spojrzałem w ten zaułek. Zobaczyłem tą dziewczynę rozmawiającą z kimś. Widać było że jest bardzo zdenerwowana. Podszedłem bliżej i schowałem się za kontenerem. Mogłem niestety tylko zobaczyć dziewczynę. Ale za to stąd wszystko słyszałem.

- Zrobiłam co chciałeś. Oddaj więc proszę mojego Tepiga. – rzekła dziewczyna.

- Tak zrobiłaś co chciałem. Ale to jeszcze nie wszystkie zadania jakie dla Ciebie naszykowałem White. Twoją misją jest przyprowadzenie do mnie tego zawszonego Kowalta. Więc będziesz pracować dla mnie. Jeśli będziesz grzeczna i posłuszna to wypuszczę też twoją rodzinę. A jeśli nie… To trudno. Ale proszę bardzo. Oto i twój Tepig. Możesz odejść. Wezwę Cię jak będziesz potrzebna. – powiedział facet z którym rozmawiała dziewczyna.

White wzięła coś na ręce i wybiegła. Nawet nie zauważyła mnie schowanego. Na szczęście.

- A teraz czas zająć się naszym niespodziewanym gościem. – usłyszałem głos tego chłopaka.

Poczułem ból w klatce piersiowej. Kiedy spojrzałem co mi się stało zobaczyłem że coś mnie przeszyło ostrzem.

- Paw  nard – usłyszałem za sobą. Więc jest to Pokemon. Co za potwór wykorzystuje Pokemony w ten sposób.

Zacząłem robić się coraz słabszy. Świat zaczął powoli ciemnieć. Co to znaczy? Czyżbym umierał.

W tym czasie Pokemon zaniósł mnie pod oblicze swojego trenera. Nie widziałem dokładnie jego kształtów. Świat dookoła mnie wirował.

- Nieładnie tak podsłuchiwać. Creazy Steel o ile się nie mylę? Pechowy posterunkowy, tak? Na mnie mówię Rayem. Pochwalisz się aniołkom mówiąc kto cię zabił. Nie martw się twój przyjaciel Kowalt niedługo do Ciebie dołączy. A teraz muszę iść. Żegnaj. – powiedział. Następnie usłyszałem kroki. Więc facet naprawdę odszedł. I zostawił mnie tu umierającego. Nie miałem sił nawet wołać o pomoc. Powoli osuwałem się w ciemność. W takich wypadkach mówi się chyba by nie iść w stronę światła.
Kowalt przepraszam. Chyba się jednak mnie nie doczekasz. Światło? To w tą stronę mogę tylko iść. Żegnaj. Przyj…
Chłopak nie zdążył dokończyć swoich myśli.
Tak zakończyło się życie Pechowego Posterunkowego. Pomimo tego że chłopak był wesoły i chciał pomagać wszystkim bez wyjątku umarł w samotności i cierpieniu.
Jego duszę ciągnęło pewno okno. Zapukał w nie. Następnie odleciał. Jest teraz w lepszym świecie. I tam walczy ze swoim pechem.

Wróćmy do naszego głównego bohatera.

- A więc to jednak prawda, umarłeś Creazy. Byłeś moim jedynym prawdziwym przyjacielem. Razem z tobą miałem wiele planów. Do tego nie zdążyliśmy nawet porządnie się zabawić. Ani rozwiązać żadnej trudnej sprawy. – mówiłem głośno ze łzami w oczach.

- Dlaczego mi to zrobiłeś! Nasza przyjaźń nic dla Ciebie nie znaczyła! Byłem dla Ciebie nikim? Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi a ty co? Zostawiłeś mnie? Samego? – te słowa wykrzyczałem. Łzy wciąż płynęły mi po twarzy. Usiadłem i spokojnie przyglądałem się twarzy Creaziego. Widać było że cierpiał.

- Przepraszam Cię. To moja wina. Powinienem domyślić się że coś się może stać. Nigdy tego sobie nie wybaczę. Ale wiec że dowiem się kto za to odpowiada! – rzekłem po jakiś czasie. Następnie wstałem i odszedłem.

Nie wiedziałem wtedy że byłem obserwowany przez pewną istotę. Po istotce tej widać było że w jej główce widniał już pewien plan.

Po drodze minąłem paru policjantów z naszego posterunku. Był wśród nich nasz komendant. Wołali mnie ale olałem to. Nie obchodziło się to dla mnie. Mój cel na dzisiaj był inny.

Od mojego samowolnego wyjścia ze szpitala minęły cztery godziny. Chwiejnym krokiem wracam do mieszkania. Całe życie byłem wrogiem alkoholu. To przez ten trunek straciłem rodziców. Ale dziś nie wytrzymałem. Nie wiem jak ale udało mi się jakoś otworzyć drzwi.

- Chochanie. Wróciłem! – zawołałem. Woń alkoholu można było wyczuć ode mnie na kilometr.
- Chochanie? To ja? Koffi? Nie pamiętasz mnie? Spędziliśmy razem tyle… – tym razem to ja nie zdążyłem dokończyć zdania. Ponownie zemdlałem.

Gdy się ocknąłem leżałem na kanapie. Pilnował mnie Druddigon.
Patrzyłem na smoczego Pokemona przestraszony.

- Przepraszam cię smoczku. Kiepsko się czuję. I mało pamiętam. Do tego strasznie boli mnie głowa. Co ty tutaj robisz? – spytałem nieśmiało.

Smok rzucił na mnie gniewne spojrzenie. Przestraszyłem się jeszcze bardziej. Nie dość że przeżywałem właśnie pierwszego kaca to jakiś obcy Pokemon jest w moim mieszkaniu. Do tego wyczułem że miałem nabitego guza.

- To mój Druddigon. A guza Ja Ci nabiłam. Myślałam że nienawidzisz alkoholu. Więc należało Ci się. Dodatkowo wróciłeś bardzo późno. I mam dobrą wiadomość. Mam mieszkanie piętro niżej od Ciebie. Więc będziemy sąsiadami. – powiedziała Eozyna która zgodnie z moją prośbą czekała na mnie w moim mieszkaniu.

- Szybka jesteś. Ledwo dowiedziałem się gdzie mieszkam a Ty już wynajdujesz sobie mieszkanko obok mnie.  No cóż. Kiepsko się czuję. Przyjdź proszę jutro.- odpowiedziałem. Wtedy patelni poszła w ruch jeszcze raz. Widać Eozyna troszczyła się o mnie. Chciała bym przespał całą noc. I udało jej się.

W tym samym czasie jakaś postać opuściła szpital. Bardzo jej się spieszyło. W ręku postać miała cały czerwony Poke Ball. Był to Cherish Ball.. W kulce tej był pewien Pokemon zadowolony że udało mu się odnaleźć wreszcie odpowiednią osobę.

Offline

 

#24 2012-08-18 22:18:25

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

-Ał! Głowa mnie boli i klata też! -Powiedziałem sam do siebie

Rozdział 2
Tytuł: Zagmatwana Prawda i nowa rzeczywistość! Cz.1

"Co ja tu robię? Gdzie ja do cholery jestem? Czy to zapach burito? Czemu niebo wygląda jak kulka? Czemu leżę w śmietniku w tym zaułku? Impreza u Kowalta? Nie razcej nie ja nie piję alchoholu i nie ćpam. Może Kowalt mnie... Fuj! Raczej nie! Niemogę tu leżeć i ciągle zadawać sobie pytań bo nigdy nie poznam odpowiedzi!"
- Pomyślałem sobie i wstałem.
Skierowałem się w stronę wyjścia z zaułku to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg:
- OMG!?! CO JEST??! GDZIE JESTEM!?!! WTF.!.. KUR** ~Cenzor~ Jestem w Mexyku czy co? - Moja reakcja była oczywista jak dla każdego polaka ponieważ to co ujrzałem to było to:
Różne reklamy w obcym języku, Ludzie w Sombrero, Prze fajny zapach Burito i inne rzeczy charakterystyczne dla Mexyku.
Postanowiłem ze znajdę coś tylko co i tak ruszyłem przd siebie analizując co się wczoraj stało?
"Dobra ostatnie co pamiętam to wizyta w parku w którym... i zaniesienie zeznań Świadków i poszkodowanych na komendę i tamto wydrzenie w drodze do Kowalta! White i ten koleś Reym, Rayn już wiem Rayem! Kto to był? A tak swoją drogą to serio była ładna ta White (xD) Hm... Co jest?" - Poszedłem dalej zamyślony.
Przechodząc obok sklepu z RTV i AGD zobaczyłem w witrynie fajne plazmowe telewizorki ale moją uwagę przyciągneło to co było na ekranie tych telewizorów właśnie nadawali Wiadomości z głośników które były wywieszona nad witryną było słychać następujące słowa:
- W niewielkiej wsi dokonano wielu kradzieży i morderstwa! Został zamordowany młody posterunkowy Creazy Steel - Podała reporterka i jeszcze coś tam dodała, ale ja nie słuchałem bo w głowie utkwiło mi jedno zdanie "Został zamordowany młody posterunkowy Creazy Steel, Został zamordowany młody posterunkowy Creazy Steel..." i tak w kółko aż zobaczyłem swoje odbicie w szybie sklepowej.
Odbicie nieprzdstawiało mojej twarzy lecz zupełnie inną twarz, a mianowicie to: http://www.pokemon-crystal.pun.pl/_fora/pokemon-crystal/avatars/214.jpg
"Co jest?! Co się stało?! Kim jestem czy jestem sobą czy nie? Zupełnie inna twarz włosy ubarwienie skóry... Chwilę gdzie mój mundur? Komendant mnie ukatrupi... Ja... Ja... Niemogę się mazgaić! To jest grubsza afera z tego co pamiętam mówili coś o Kowalcie... O nie on pewnie też jest zagrożony! Tylko czemu mnie nie zabili? Ciekawe muszę się pozbierać!" - Pomyślałem i mimo wolnie dotknołem twarzy to niebyła skura chociaż była łudząco podobna.
"Czyli jam mam coś obklejone na całym ciele lepiej tego nie zdzierać bo to niema sensu później znajdę sposób na odklejenie tego. Ciekawe czego chcą ode mnie? Czyli to w Wiadomościach to albo dobry sobowtór albo mają Wtykę w Policji!! Mógłbym zadzwonić i wszystko powiedzieć ale to zbytnio ryzykowne muszę działać incognito i wyeliminować spiegów Rayema! To napewno są profesjonaliści." - Pomyślałem i spojrzałem przez ramię i rzeczywiście tam ktoś był!
Po moim wielkim odkryciu doszło domnie że wiadomości były po Polsku, a nie po Mexykańsku, rozglądnołem się do okoła i wszystko było normalnie spojrzałem kawałek dalej i zobaczyłem napis Dzielnica Mexykańska!
- Wszystko jasne Hehe!! - Krzyknąłem i ludzie się na mnie popatrzyli jak na debila
- No co?! Zrozumiałem o co chodzi - I pokazałem wzrokiem na telewizory na wystawie na których Pan Żyrafa i Pani Żyrafa "Zasadzali Kapustę na Dzieci" Ludzie natychmiast odsunęli
się ode mnie i poszli w swoje strony pozostawiając mnie samego przed sklepem bez tej osoby którą widziałem przez ramię.
Postanowiłem się po rozglądać i nagle mym oczom ukazał się plan miasta, podeszłem bliżej by przeczytać nazwę miasta Confusing
- Zaraz chwilę to miasto, z tego co pamiętam leży na drugim końcu ziemi od tamtej wsi! Jak to w ogóle możliwe w jedną dobę tak daleko?! - Powiedziałem zdziwiony do siebie.
"To napewno robota Pokemona tylko jakiego?!" - Pomyślałem zdziwiony.
"Teraz zgubimy ogonek który mnie śledzi. Czas przestać Udawać Pechowego Poszterunkowego hi hi... Będzie ostro!" - Pomyślałem i uśmiechnąłem się w duchu do siebie poczym rozpoczołem szaleńczy bieg przd siebie w stronę najbliższego parku który był oznaczony na mapie. Bieg minoł szybko i łatwo.
Gdy dobiegłem do Parku miałem tyle szczęścia co pecha ponieważ był to opuszczony park rozrywki.
- No trudno bywało gorzej. - Cicho mruknołem i usłyszałem czyjeś kroki i niewiele myśląc szybko Przelezalem przez zamkniętą bramę i schowałem się za mini kontenerem w celu obejrzenia potencjalnych "Agentów" wroga. Po krótkiej chwili czekania moim oczą ukazało się dwuch umięsnionych gości, usłyszałem kawałek ich rozmowy:
- ...Słyszałeś szefa mamy go zabić i już!
- Tak He He nikt mu tym razem nie pomoże! A nawet ja zwieje to i tak ma pluskwę za lewym uchem He He!
- Zamknij dupę jeszcze nasz usłyszy pamiętaj ze musimy mu zrobić zdjęcie bo niezdązyliśmy mu zrobić po metamorfozie bo ten koleś i pokemon się wtrącili.
- Psst...
- Psst... Yhm...
- Dalej niesłyszem ponieważ zaczeli szeptać, a następnie przechodzić przez bramę najprawdopodobniej w moim kierunku ja jeszcze szybko zdążyłem sprawdzić ekwipunek okazało się ze wszystko było na miejscu. Po chwili Mini - Kontener odjechał na bok (Ponieważ miał kułka), pchnięty przez jednego z osiłków.
- I co teraz panie Creazy?!
- Uśmiech!
- Myślałeś ze pan Rayem ma swoich ludzi tylko w jednym miejscu? Nasz w tym mieście jeste ze 200, a może nawet 300, a ty sam Buhaha!
- A nie tylko my dwaj?
- Nie idjoto!
- Powiedział i palnął drugiego w łep ta chwila nieuwagi z ich strony dała mi możliwość wyrwania im aparatu i ucieczki oni oczywiście pognali za mną:
"Zawsze gonią tylko po co? He he..." - Pomyślałem ironicznie.
Podczas biegu wbiegłem do gabinetu luster i wypuściłem tam Drilbur'a i przedstawiłem na szybko mój plan. Pokemon zrozumiał i przebił się przez drewnianą podłfgę i zanurkował pod ziemię w ty czasie ja wybiegłem na zewnątrz i ściągnąłem uwagę oprychów na siebie.
- Dawaj aparat!
- No właśnie!

- Dobra bierzcie - Powiedziałem i rzuciłem im aparat.
- Oddawaj film!
- To też miałem wam dać? Walczmy o niego!
- Dobra! Ale to twój największy błąd!! Wybieraw cię...

CDN
NASTĘPNIE WYDARZENIA W CZĘŚCI DRUGIEJ!


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#25 2012-08-19 17:42:52

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

White - 650zł
Kowalt - 760

Wypłaci ktoś z Modów Gry dla mnie?


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

#26 2012-08-19 18:02:37

 kowalt

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

8690674
Zarejestrowany: 2012-07-21
Posty: 1246
Punktów :   
Starter: Joltik - Webby
Ulubiony Pokemon: Duet Charizarda i Scythera
Ulubiony Typ: Mrok

Re: Komisariat

Od siebie chcę tylko dodać że nie mogę brać opowiadania Creaziego pod uwagę. Czyli możecie to traktować jako alternatywną rzeczywistość. Albo inną wersję wydarzeń. U mnie wydarzenia potoczą się nieco inaczej.

Dopisałem Ci 680 złotych. No 690 byś miał pełną kwotę.

Offline

 

#27 2012-08-24 21:34:38

 White

http://img6.imageshack.us/img6/1443/trenerp.png

Zarejestrowany: 2012-08-05
Posty: 1576
Punktów :   
Starter: Deino
Ulubiony Pokemon: nie mam
Ulubiony Typ: Smok i Ogień

Re: Komisariat

Nadszedł 3 dzień pracy na komisariacie. Ciągle byłam zdenerwowana po ostatniej kompromitującej porażce z Neonem. Chłopak wpienił mnie na maksa, ale trudno się mówi. Zaczęło się niewinnie, a mianowicie siedziałam w moim domu. Ponieważ było już późno, miałam na sobie szlafrok. Razem z pokemonami oglądałam jeszcze mój ulubiony film w telewizji. Stworki wręcz się zahipnotyzowały telewizorem i siedziały cicho gapiąc się w ekran. Nie odzywał się nawet chichotek Heart, co mnie trochę zdziwiło. Kiedy program się skończył pokemony ożyły. Heart jak zwykle śmiał się i robił salta w powietrzu. Pocieszny pokemon. Natomiast Dragonfly położył pysk na moich nogach i wtulił się w nie. Był chyba zmęczony całym dniem. Zupełnie nieoczekiwanie zadzwonił telefon. Podniosłam słuchawkę. To co usłyszałam wprawiło mnie w osłupienie. Mówił do mnie jakiś chłopak, którego głos wydawał mi się dziwnie znajomy.
- Dziś... Świat ujrzy potęgę o jakiej nie śnił. Dziś narodzi się legenda! Muahahahaha! - szybko odłożyłam słuchawkę. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Wtem jakiś impuls kazał mi wstać i ubrać roboczy mundur. Mój Deino popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Był zmęczony i miał ochoty nigdzie iść. Westchnęłam i poklepałam go po głowie.
- Nie martw się... Jak wrócimy dostaniesz ode mnie nagrodę za dzielną służbę w imię prawa. - na te słowa mój pokemon się naprężył. Był gotowy do boju jak zawsze. Natomiast reszta drużyny nie poznała mnie w mundurze. Pawniard i Lillipup schowali się przede mną za firanką. Trochę mnie to rozbawiło, ale musiałam ich przecież stamtąd wyciągnąć! W końcu byłam zmuszona zdjąć mundur i schować pokemony do balli. Wszystkie z wyjątkiem Deina oczywiście. Potem po raz kolejny musiałam założyć na siebie strój. Nie zachwycało mnie to, ale nie miałam wyboru. Po chwili Dragonfly przyniósł mi w pyszczku latarkę. Mogliśmy iść. Kiedy wyszliśmy z domu poczuliśmy się jakoś dziwnie. Było wyjątkowo strasznie. A atmosfera wyraźnie się zmieniła. Wiedziałam, że awantura wisiała w powietrzu. Niespodziewanie coś mnie chwyciło za ramię. Już miałam krzyknąć, kiedy ktoś zakrył mi usta. Obróciłam się i zauważyłam Kowalta.

http://sprites.pokecheck.org/t/137.gif

- Co ty tu robisz? Wartę masz dopiero jutro, tak mi mówiłaś!
- Przepraszam Kowi. Wydzwonił do mnie jakiś dziwny numer i opowiadał podejrzane rzeczy. Poczułam, że muszę iść na komisariat. - Kowalt rozejrzał się, po czym odpowiedział szeptem
- Do ciebie też? To jakieś podejrzane... Nie ma o czym mówić, idziemy!
Podjął szybko decyzję i tak też zrobiliśmy. Szliśmy powoli z zapalonymi latarkami w dłoniach. A mój Deino cały czas był czujny. Wyraźnie coś go niepokoiło. I wtem usłyszeliśmyh coś jakby wybuch. Padliśmy na ziemię, a mój pokemon zaczął szczekać. Za chwilę wstaliśmy i zaczęliśmy biec. Dragonfly również. Działo się coś złego. Nagle usłyszeliśmy kroki jakiegoś mężczyzny. Najwyraźn iej za nami biegł. Nie mogłam dotrzymać tempa Kowaltowi. Nigdy nie byłam specjalnie szybka i doskonale o tym wiedziałam. Powiedziałam ledwie dysząc:
- Kowalt, biegniej! Ja ci tylko zawadzam... uff... skręcę... uff.. w uliczkę i postaram się ich zmylić. Ty biegnij! - i nie czekając rozdzieliłam się. Cały czas słyszałam tupiącego obok mnie Deina. Musieliśmy się zatrzymać, bo zauważyliśmy ślepy zaułek. Myślałam, że to koniec. Całe moje życie przemknęło mi przed oczami. Odwróciłam się powoli i ujrzałam mężczyznę, a raczej chłopaka.

http://sprites.pokecheck.org/t/144.gif

Trzymał w ręku pistolet wymierzony prosto w moje czoło. Deino zaczął warczeć. W tym momencie byłam na 100% pewna, że we mnie strzeli. Po chwili uśmiechnął się drwiąco.
- Jeszcze Cię nie zabiję... Potrzebuję świadka mojej potęgi - i wtedy mnie zatkało. To ten sam głos, który ostatnio do mnie dzwonił... A to był mój były chłopak... Creazy Steel. Zaraz zagwizdał i tuż obok niego zjawił się pewnien pokemon. Nie wierzyłam własnym oczom:

http://sprites.pokecheck.org/i/639.gif

- Kiedy zawładnę całą czwórką będę jeszcze potężniejszy - powiedziała Creazy - Chwila, skąd ja cię znam... No tak, to ty byłaś tą głupią dziewuchą, która dała się wystrychnąć na dudka. Nieźle się dałaś nabrać, muszę przyznać.


Bo kiedyś faktycznie byłam głupia... Jeśli jakiś facet tylko chciał ze mną chodzić, od razu zaczynałam go kochać. I tak właśnie było z nim. Powiedział mi, że chce bym była jego dziewczyną. I od tej pory spełniałam każdą jego zachciankę. Kiedyś próbował mnie wciągnąć w kradzież. Całe szczęście, że w porę się zorientowałam i rzuciłam go. Od tamtego czasu zmądrzałam.

Wtedy to wszystko mi się przypomniało. Aż się zawstydziłam.
- Neon mówił, że mam cię zostawić przy życiu. Tak też zrobię. - powiedział chowając pistolet. Zaraz odszedł sobie. Tak prostu, jak wychodzą ludzie ze sklepu z bułkami. Ja musiałam udać się bezzwłocznnie na komisariat. Kiedy tylko chłopak znikł, od razu tam pobiegłam wraz z Deinem. Serce waliło mi jak młotem. Nie mogłam się otrząsnąć. Kiedy przybyliśmy na miejsce, przytuliłam mojego pokemona. Oboje byliśmy niezwykle przestaraszeni. Na recepcji przywitała mnie inna kobieta niż zwykle.

http://sprites.pokecheck.org/t/059.gif

Wzbudziła we mnie szacunek. Miała miły, troskliwy wyraz twarzy i uśmiech od ucha do ucha. To nie było to samo co tamta opriskliwa pani, która poprzednio mnie przywitała.
- Ojej, biedactwo, wyglądasz na przerażoną, co się stało? - powiedziała, kiedy mnie ujrzała. Opowiedziałam jej wszystko, przemilczałam tylko moment, kiedy Steel powiedział, że byłam głupią dziewucha. Kobieta wysłuchała mnie, po czym wpuściła do komendanta. Jemu też wszystko wyznawał. Tylko, że nie chciał mi uwierzyć. Chiciał dowody rzeczowe, lub jakiegoś świadka. Po prostu opadły mi ręce. Byłam bezsilna.
- Naprawdę, nie chce mi pan uwierzyć? Tak było! Widziałam na własne oczy! A jako świadka mam tylko Dragonfly - powiedziałam i wskazałam na mojego pokemona, który pokiwał główką. Komendant zmarszczył czoło zastanawiając się
- Niestety, trudno mi w to uwierzyć. Szczególnie w to, że ujrzałaś legendarnego pokemona. Idź na służbę... Chwila, mam tu napisane, że pełnisz wartę dopiero jutro. A z resztą! Trudno! Popracuj dziesiaj, ja się nie gniewam
Wyszłam z gabinetu zawiedziona. Ale mówi się trudno. Wyszłam jeszcze raz na ulicę. Deino już ziewał. Strasznie chciało mu się spać. Mi też, ale jak już zaczęliśmy robotę, to musieliśmy ją skończyć. Zaczęłam się rozglądać, jednak nic nie widziałam. Oczywiście, raz złapałam jednaego łobuza, jak rzucał balonami z farbą w środku w pomnik na środku miasta. Nic poza tym. Kiedy nagle zauważyłam coś. Był to ślad pokemona. I to jakiego!

http://cdn.bulbagarden.net/upload/7/7f/F639.png

To był ślad Terrakiona! Nareszcie miałam dowód! Nie zwracając na nic uwagi wróciłam na komisariat. Byłam uszczęśliwiona. Lecz kiedy przyprowadziłam komendanta na miejsce, ślad znikł. Byłam tak głupia! Miałam przecież przy sobie aparat! Po raz kolejny spotkał mnie zawód. Ale nic nie mogłam na to poradzić... Takie jest życie! Są wzloty i upadki. Następnie komendant poszedł mrucząc coś pod nosem. Miałm nadzieję, że mu nie podpadłam. Zostałam sama. Ja i mój pokemon byliśmy strasznie zmęczeni. Po prostu ledwo żyliśmy. Nagle ujrzałam... Terrakiona! Już miałam zrobić zdjęcie, kiedy zauważyłam, że na mnie szarżuje... Pamiętałam tylko moją ostatnią komendę:
- Deino, uciekaj!

/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Obudziłam się w szpitalu. Zobaczyłam, że obok mnie stoi mój pokemon. A ja jestem na łóżku. Powoli wstałam. Bolała mnie głowa i chciało mi się wymiotować. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 2:00. Nagle do pokoju weszła pielęgniarka
- Proszę pani, niech pani usiądzie. Nie wiemy czy jest pani w pełn i zdrowia.
Usiadłam. Kręciło mi się w głowie i nie wiedziałam co się stało. Pielęgniarka chyba to zrozumiał, bo powiedziała:
- Twój pokemon do nas przyszedł i zawlókł nas do ciebie. Leżałaś na ziemi i miałaś zakrwawioną twarz.
- To Terrrakion. Chyba mnie staranował, choć nie do końca pamiętam
Zaczęłam opowiadać o tym, jak spotkałam Creazyego. Sisotra pokiwała głową.
- Ja ci wierzę... Jesteś posterunkową? Fajna robota. Tylko że odrobiną niebezpieczna... Za godzinę będziesz mogła stądd wyjść.
- A mój pokemon... On też był ranny?
- Nie, przybiegł do nas absolutnie zdrowy, aczkolwiek zmęczony. Po twoim przybyciu trochę tu pospał.
Myśli wirowały w mojej głowie. Skoro tamten pokemon próbował mnie zabić, to znaczy, że Steel postanowił jednak coś ze mną zrobić... Wtem do pokoju wbiegł Kowalt
- Co się stało?
Westchnęłam. Opowiadałam już przebieg wydarzeń 4 osobie! Trochę mnie to męczyło. Upłynęła godzina i wyszłam ze szpitala z moim pokemonem. Odprowadził mnie Kowalt
- Trzeba coś zrobić z tym chłopakiem... Dobranoc, śpij spokojnie
- Dziękuję. Nawzajem!
Weszłam do łazienki i umyłam się, po czym wskoczyłam do łóżka z Deinem. Ten dzień był tak męczący... Spojrzałam na zegarek:
4:00
- Za bardzo się nie wyśpię... - powiedziałam, po czym usnęłam jak suseł.


KP BIAŁEJ PANNY
BOX BIAŁEJ PANNY

Uważaj, bo Biała Panna jest ostra i ma cię na oku! (mrau! :3)

http://www.eonlightvalley.com/images/random/pquiz/pqbayleef.jpg


http://p.gpxpl.us/kZJL.png

Link do mojej aktualnej przygody

Offline

 

#28 2012-08-25 01:53:14

 Creazy

http://img194.imageshack.us/img194/4918/lilligantp.png

39951454
Skąd: Mój dom
Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 696
Punktów :   
Starter: Axew
Ulubiony Pokemon: Lucario i Infernape
Ulubiony Typ: Ogień, Mrok i Walka
WWW

Re: Komisariat

White - 700zł.


Moja Karta Trenera / Postaci
Mój Box

Co się ze mną dzieje, co za demon we mnie drzemie?
~ Creazy ;p



~ To ja Goldpokefan!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Hotele Donovaly