kowalt - 2012-09-16 18:07:48

Podczas ostatniego treningu na plaży wydarzyło się coś nieciekawego. Od tamtej pory wolę nie odwiedzać plaży. A przynajmniej dać im trochę czasu na odpoczynek ode mnie. Po prostu podczas treningu jeden z moich stworków wpadł na mnie. Ja się potknąłem i dłonią trafiłem w czyjąś pupę. Przynajmniej taka jest wersja oficjalna. Na prawdę było nieco inaczej. Ale to chyba nie ważne jak było. Liczy się to co wszyscy myślą. Nie powiem tyłek wydawał się dość atrakcyjny więc ucieszył mnie fakt (nie)przypadkowego klepnięcia. Niestety okazało się że pupa nie należała do kobiety. Po chwili przede mną stał dwumetrowy i umięśniony facet. Nie powiem że dawno tak szybko się nie ewakuowałem z jakiegoś miejsca. No ale o porażkach należy zapominać. Liczą się zwycięstwa. Z takim podejście przybyłem w nowe miejsce. Odkryłem je podczas służby na komisariacie. Niedaleko walczyłem z bandą Watchogów i Herdierów. Wypatrzyłem wtedy fajne miejsce. Ogólnie jest to lasek. Ale udało się znaleźć kawałek wodopoju gdzie będzie można odpocząć. Może i drzewa będą ograniczały nieco nasze ruchy ale poradzimy sobie. Wypuściłem moją wesołą gromadkę i rozpocząłem przemówienie.

- Witam żołnierzy. Dziś nie będziemy trenować ataków. Popracujemy nad waszą siłą, szybkością i kondycją. W drugiej części zajmiemy się opanowywaniem nowych ataków. Ale ważniejszy jest na razie pierwszy punkt programu. Co z tego że będziemy znali silne ataki skoro reszta będzie u nas tragiczna. To tak jak z komputerem. Co z tego że można mieć super fajne gry skoro i tak nie będą dobrze działać. Trening będzie składał się z dwóch części. Pierwsza będzie trenować waszą szybkość i kondycję. A druga wytrenuje siłę i wytrzymałość. Więc na początku zrobimy sobie bieg. Dobrze słyszeliście. Ja też z wami pobiegnę. Może i nie dotrwam do końca ale będę się starał. A później będziecie ćwiczyć atakując się nawzajem i starając się przetrzymać wasze ruchy. Proszę was o skupienie i staranie się. No więc zaczynajmy. - rzekłem starając się jak zawsze podczas przemówienie brzmieć jak dowódca jednostki podczas porannej mowy do swych żołnierzy.

Zebrałem Pokemony ze sobą przy wodopoju.
- Każdy ma przebiec tyle na ile starczy mu sił. To bardzo ważne. Biegniecie na początku z całą siłą powoli zwalniając. Im bardziej będziecie czuli się zmęczeni tym bardziej zwalniajcie. Biegamy robiąc kółko dookoła jeziorka. Zobaczymy kto wytrzyma najdłużej. Ty Tympole zostaniesz tu i będziesz trenowała płynąc. Póki co biegi nie dadzą ci zbytnio przyjemności. To byłaby dla Ciebie tylko męczarnia a nie trening. No więc skoro wszyscy wiedzą o co chodzi możemy zaczynać. Więc gotowi do biegu .... Start! - poinstruowałem Pokemony. Ostatnie słowo zostało przeze mnie aż wykrzyczane.
Każdy starał się jak mógł i na ile mógł.

Webby biegł na tych swoich ośmiu nóżkach. Chłopak męczył się o wiele szybciej niż inni. W końcu jest cięższy niż reszta. I by się poruszyć musi użyć właśnie aż ośmiu odnóży. Muszę zapewne zapomnieć o tym że mój pająk kiedykolwiek będzie maratończykiem. Ale postaramy się zrobić z niego wojownika.

Cino biegła wesoło co i rusz podstawiając innym ogon. Najczęściej Webbiemu który plątał się wtedy i wywalał. Na szczęście są już na tyle długo ze sobą by zaprzyjaźnić się. I każdy potrafi wybaczyć małej szynszylce jej psoty. Gdyby nie ona byłoby dużo smutniej.

Blaze przez swoje krótkie nóżki często się wywalała i zaczęła się toczyć. Nie powiem poruszała się wtedy dużo szybciej niźli biegnąc. Patrząc na to cieszyłem się że nie zabrałem ich na trening w góry. Jakby się potoczyła na sam dół to byśmy jej pewnie nigdzie nie znaleźli.

Digger gdy tylko nikt na niego nie patrzył zakopywał się. Poruszając się pod ziemią był dużo szybszy niż biegnąc. Po chwili wykopywał się przed nami i radośnie kontynuował bieg. Widać było że pasuje do reszty.

Batty. Latał nad nami. Jako jedyny był poważny i patrzył gniewnie na Cino. Widać było że niezbyt się lubią. To niestety różnica charakterów. Muszę jakoś ich zbliżyć do siebie. Może wspólna walka kiedyś pomoże im zacieśnić więzi. Sam lot był dal niego lekkim wyzwaniem. Niedawno się w końcu wykluł. A ja już zmusiłem go do trudnej walki. Ale Pokemon dawał z siebie wszystko.

Froggy pływała obserwując nas. Dopingowała wesoło nasze poczynania. Widać było że żałuje tego iż nie może biec koło nas. Ale nadrabiała to. Pływała tak szybko jak tylko potrafiła. Woda to jej naturalne środowisko więc męczyła isę dużo wolniej przebywając w niej.

I ostatni członek drużyny. Kowalt biegł zażarcie na swych nogach. Niestety szybkością nie dorówywał nikomu z drużyny. Jako pierwszy też odpadł wytrzymałościowo. Widać było że jest najsłabszym elementem naszej drużyny. Coś mi się wydaje że nie prędko stoczy swoją pierwszą walkę.

Kiedy wszyscy skończyli bieg zarządziłem odpoczynek. Każdy dostał po Mufince(poza kowaltem. Jemu się nie należała). Oraz każdy mógł się napić wody( tu zlitowałem się nad kowaltem.)
- Jestem z was dumny. Wszyscy spisaliście się na medal. Jak odpoczniecie zabierzemy się za drugą część. Ale o tym później. - rzekłem korzystając z uroków tego spokojnego miejsca.
Nad nami wesoło ćwierkały Pokemony ptaki. Czasem do wodopoju podchodziły Pokemony. Były to głównie Patratt i Lilipupy. Ciekawe czy to te z którymi walczyłem w mieście. No teraz to nieważne. Jest wszystko w porządku więc nie ma się o co martwić.

- Druga część będzie polegała na fizycznym ataku waszego partnera. Będziecie toczyli ze sobą serie pojedynków. Waszym zadaniem będzie wypchnąć przeciwnika z koła które narysuję. Nie wolno używać żadnych ataków w sensie posunięć które mają nazwy. Tylko fizyczny kontakt. WIęc wszelkie kopnięcia, pchnięcia i uderzenia wchodzą w grę. Zakazane jest strzelanie elektrycznością, wodą, ogniem czy czym tam potraficie strzelać. Ni to chyba proste. - tłumaczę zasady rusyjąc trzy koła. Tak by każda para mogła trenować w tym samym czasie.

Tu najlepszy okazał się Webby. Pokemon dzięki swemu ciężarowi bezproblemowo wypychał wszystkich z ringu.
Cino była tuż po nim. Co i rusz łaskotała wroga. Większość musiała ulec jej urokowi.
Digger też nieźle sobie radził Jest dość twardy i przetrzymywał ataki innych.
Blaze i Frogy najlepiej czuły się trenując razem. Pozwoliłem im na to. W końcu obydwie są dość małe. Więc ich szanse były wyrównane. Oczywiście każde  znich zawalczyło też parę razy z innymi. Ale niezbyt im to szło.
Batty miał największe problemy. Jest to Pokemon głównie strzelający. Pozwoliłem więc mu trenować uderzenia w drzewa. Raz by nie musiał znosć ciągłych porażek. A dwa mógłby niezbyt dogadywać się z wesołą częścią drużyny.

worldhotels Lodging Huaraz stomatolog Szczecin psy miniaturki maltańczyki najlepszy pracodawca